Wróciłam do oglądania seriali i zupełnie przypadkiem, nie planując, sięgnęłam po najnowszą propozycję Netflixa. Serial Diabeł w Ohio wydawał się idealną produkcją na spokojny, wrześniowy weekend, w który nic nie trzeba, a seriale oglądać można. I faktycznie obejrzałam go błyskawicznie, polubiłam bohaterów, ale potrzebowałam też chwili, żeby tak się stało. Nie jest to produkcja idealna, ale też nie na tyle kiepska, żeby nie polecić jej dalej.
Psychiatra Suzanne Mathis (Emily Deschanel) postanawia udzielić schronienia uciekinierce z tajemniczej sekty (Madeleine Arthur). Nie przeczuwa jednak, że jej świat stanie na głowie, a pojawienie się w domu tej osobliwej dziewczyny poważnie zagrozi jej rodzinie. Serial „Diabeł w Ohio” na podstawie bestsellerowej i zainspirowanej prawdziwą historią powieści Darii Polatin to przerażająca i szokująca opowieść o koszmarnym pandemonium i złowieszczej tajemnicy ukrytej w samym sercu sielankowej Ameryki.
Opis dystrybutora / Netflix
1 Dobry miniserial na jeden weekend. Ogląda się szybko, nie męczy skomplikowaną fabułą, nie każde też czytać między wierszami. W pięknych wnętrzach żyją piękni ludzie u progu których staje niespodziewane, i niepozorne, zagrożenie. Sprawia ono, że opadają pozory tej idealnej, granej, kochającej się rodziny.
2 Ciekawy wątek satanistyczny. Jeśli ktoś interesuje się sektami, wywieraniem wpływu na człowieka wypaczaniem wierzeń czy ideologii, Diabeł w Ohio może okazać się zbyt płytkim i banalnym serialem. Jeśli jednak nie jest się znawcą tematu ten serial będzie wciągający, a zachowanie głównej bohaterki zastanawiające i intrygujące.
3 Pozostając w temacie bohaterki muszę wspomnieć, że Mae jest niebywale hipnotyzującą postacią! Jej uroda, jej spojrzenie, wyeksponowane w serialu tak, aby widzieć w niej anioła lub szatana w ciele niewinnej, blondwłosej dziewczyny. Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że aktorkę dobrano ze względu na urodę – duże oczy, twarz anioła, a nie umiejętności aktorskie.
4 Serial powstał na motywach powieści Darii Polatin o tym samym tytule. Opisana przez autorkę historia bazuje na prawdziwych zdarzeniach, ale kategoryzowana jest, jako literatura dla młodzieży, więc nie jest pozbawiona wątków związanych ze szkołą, akceptacja, dojrzewaniem i próbami odnalezienia siebie w społeczeństwie. Zarówno na poziomie tożsamości płciowej, jak i akceptacji przez rówieśników.
5 I właśnie dlatego, że Diabeł w Ohio nigdy nie miał być dreszczowcem dla dorosłego, dojrzałego, uwielbiającego mrożące krew w żyłach historie czytelnika, trudno się tym serialem przerazić. Jest mroczny, to prawda, twórcy zastosowali wiele typowych dla takich produkcji tricków – wieś, szopy, chwytane z zaskoczenia noże, niedające się przewidzieć krzyki, ale ta mroczność bywa częścią produkcji, nie jest nią przez 8 odcinków. Jest mnóstwo przyziemnych, prostych wątków rodzinnych, więc momentami Diabeł w Ohio skręca w stronę serialu obyczajowego. Zwłaszcza, gdy pojawiają się retrospekcje z życia nastoletniej Suzanne.
6 Suzanne, psychiatrę która poznała Mae i postanowiła tymczasowo dać jej dach nad głową, można albo lubić albo nie móc jej znieść. Niestety to właśnie przez nią wiele osób może zniechęcić się do serialu. Zastanawiam się, czy jest to kwestia źle zagranej roli, czy Suzanne jest denerwująca, nielogiczna i egocentryczna, bo tak zagrała ją Emily Deschanel, czy może takie cechy wpisano jej w scenariuszu i wina Emily w takim odbiorze granej przez nią postaci jest żadna. Twórcy starają się co prawda wyjaśnić, skąd bierze się nieracjonalne zachowanie psychiatry, zrzucając winę na jej trudną przeszłość i kłopoty w rodzinnym domu, ale widz ma raczej ochotę powiedzieć, że Suzanne to przykład szewca chodzącego bez butów niż postać mogąca istnieć naprawdę.
7 W serialu nie obyło się bez kuriozalnych scen – policjant zostawia telefon w najważniejszym momencie, znamię na plecach nie od razu rozumienie jest, jako element kultu satanistycznego. To są takie sceny, w których zastanawiasz się, ile jeszcze wymyślono, żeby serial miał 8 a nie 6 odcinków.