Tak wiele filmów o II wojnie już powstało, tak wiele życiorysów już opowiedziano, tak wiele okrucieństwa i niesprawiedliwości pokazano. Mimo to jest to wciąż interesujący scenarzystów i reżyserów temat, który przyciąga przed ekrany, choćby po to, żeby sprawdzić, jak kolejny twórca podszedł do tematu. Film Filip jest właśnie taką próbą innego, mniej fizycznie brutalnego, ale wciąż mocnego i dotykającego widza, pokazania okrucieństwa okresu II wojny światowej. Główny bohater, w tej roli fantastyczny Eryk Kulm Jr, uświadamia, że każdy walczy na swój sposób, a podłości i niesprawiedliwości nie można zapomnieć.
Film w reżyserii Michała Kwiecińskiego jest oparty na powieści Leopolda Tyrmanda. To historia dwudziestokilkuletniego Żyda, która rozpoczyna się sceną w warszawskim getcie. Wspólnie z narzeczoną Filip startuje w konkursie tanecznym, nielegalnym wydarzeniu rozrywkowym, które od pierwszej sekundy nie miało prawa się udać. Śmierć najbliższych obudziła w młodym, zdolnym, ambitnym i pełnym planów chłopaków pewnego rodzaju chęć zemsty. Nie była ona jedna równoznaczna z chwycenie za broń, rzucaniem granatami czy walką wręcz, a poniżaniem, onieśmieleniem, wykorzystywaniem i udowadnianiem Niemcom, że w żadnym względzie nie są narodem lepszym, a już z pewnością nie są wybrani.
Filip, dwudziestokilkuletni atrakcyjny mężczyzna, godzi pracę kelnera w luksusowym hotelu z korzystaniem z życia w czasach, które jego radościom nie sprzyjają. Przyjemność nie musi jednak leżeć daleko od zemsty, a każdy kolejny dzień naznaczony jest niepewnością przetrwania. W tym jakże aktualnym dramacie tożsamości i wojennej traumy, ubranym w historyczny kostium, wybrzmiewają niepokojące pytania o granice ludzkiej wytrzymałości i cenę ocalenia
Opis dystrybutora
Każdy walczy na swój sposób. Wojna nie oszczędza nikogo, o czym przekonujemy się w tej produkcji wielokrotnie. Kwieciński pokazuje nam niemieckie miasto pozbawione widma wojny, żyjące z dnia na dzień w spokoju (a przynajmniej przez większość czasu), luksusie i z dostępem do najlepszych produktów i miejsc rozrywki. Jednocześnie w hotelach, miejscach użyteczności publicznej i wszędzie tam, gdzie oczekiwania jest męska praca, zatrudniani są emigranci. Z różnych krajów – od Włoch przez Węgry, na Francji i Belgii kończąc. Niemieccy mężczyźni giną przecież na froncie, a więc ktoś musi ich zastąpić. Filip jest właśnie jednym z tych zastępczych, młodych i przystojnych mężczyzn, którzy zastosują nieobecnych. Pracuje w luksusowym hotelu, spotyka się z licznymi kobietami, a jego formą walki jest wykorzystywanie ich potrzeb i upewnianie się, że poczują się paskudnie same ze sobą.
Brzmi to brutalnie, ale film Filip pokazuje to oblicze wojny, które nie wkłada w ręce głównego bohatera broni, naboi i nie stawia go na polu walki, w lesie czy w konspiracji. Filip wyjechał na fałszywym paszporcie. Będąc dobrze wykształcony bez trudu udawał Francuza, chociaż najbliższy przyjaciel doskonale wiedział, jakie jest jego pochodzenie i znał pewien wycinek jego historii. Ta przyjaźń jest dla produkcji niezwykle istotna, bo jej utrata po raz kolejny wywraca życie młodego chłopaka o 180 stopni.
Oglądając Filipa można zadawać sobie pytania o jego moralność, o intencje i pewien brak skrupułów, połączony z niesamowitą pewnością siebie, pewną butą i przekonaniem, że cokolwiek się wydarzy, gorzej już nie będzie.
Filip nie jest bohaterem zero jedynkowym, z którego wyborami łatwo się zgodzić i uznać go za pozytywnego bohatera. Kwieciński nie daje też jednoznacznej odpowiedzi, ani nawet nie podrzuca wskazówek, które miałyby pokazać, jak należy oceniać Filipa. Czy w ogóle można go ocenić? Z licznych scen wylewa się jego naiwność i dobre serce. Z równie licznych wspomnienia już pewność siebie, nonszalancja i tupet. Film ma trzy momenty, które zmieniają jego przebieg – strzelanina w getcie, czyli scena otwierająca film, poznanie Lisy oraz śmierć przyjaciela. Po strzelaninie główny bohater zdaje się przywdziewać maskę i zbroje, która pozwala mu dość skutecznie eliminować pozytywne uczucia i żywić się nienawiścią, lub przynajmniej odrazą. Druga stawia Filipa w innym świetle, bo zbroja zaczyna z niego schodzić, a pozyskuje uczucia przejmować kontrolę. Można nawet zaryzykować, wszystko się zmienia, gdy Filip poznaje Lisę. To u jej boku widzi przyszłość i to z nią chciałby uciec z kraju, w którym nie spotka go nic dobrego. Gubi go jednak dobre serce i lekkomyślność, przez które traci przyjaciela i przypomina sobie, w jakim świecie przyszło mu żyć.
Ten jeden moment sprawia, że Filip znów zakłada zbroje, znów staje się gniewny i zdeterminowany.
Oczywiście nie brakuje wątków pobocznych, które nie pozostają bez znaczenia i pozwalają jeszcze lepiej zrozumieć beznadzieję sytuacji, w której znajdowali się Polscy żyjący w ukryciu lub ci, którzy pozornie nauczyli się żyć w czasie II wojny światowej. Poznajemy szmuglerów i robotników, uciekające przed obowiązkiem pracy Niemki oraz Polaków w konspiracji. Losy każdego splatają się z losami Filipa, przed każdym stwarza pozór radosnego, pewnego siebie chłopaka, który panuje nad wszystkim. Czy rzeczywiście tak jest?
Eryk Kulm Jr zagrał doskonałą rolę. Jego charakterystyczna uroda od pierwszej sceny zapada w pamięć, a filmowy Filip to połączenie bohatera, którego w jednej scenie doskonale się rozumie i któremu się współczuje, zaś w innej kwestionuje się jego wybory i neguje decyzje. Nie traktowałabym jednak filmu Filip jedynie przez aspekt historyczny. To nie jest następna opowieść o wojnie oczami Polaka, który walczy o kraj próbując zabić jak największą liczbę Nazistów. Kulm Jr i Kwieciński opowiedzieli historie chłopaka, przed którym świat stał otworem, który mógł osiągnąć wszystko, a następnego dnia nie mógł już nic. To film, jaki może pozwolić odpowiedzieć sobie na pytanie, jakich wyborów dokopalibyśmy będąc na miejscu głównego bohatera. I jest to cenniejsze – i ważniejsze – od oglądania kolejnej ekscytującej historii z bronią w roli głównej.