Przez wiele lat byłam typem osoby, która musiała przeczytać książkę od początku do końca, żeby sięgnąć po kolejną. Nie wyobrażałam sobie, że można w jednym czasie czytać więcej niż jedną. Było to dla mnie dziwne, nienaturalne, a wręcz traktowałam to, jako zamach na autorze. W pewnym momencie zdałam sobie jednak sprawę, że czytanie kilku tytułów na raz wcale nie oznacza, że któryś podoba mi się mniej. Może to oznaczać np. nie więcej niż to, że jedną czytam dla przyjemności, frajdy, rozrywki, a drugą dla zdobycia nowej wiedzy, poszerzenia horyzontów. Eureka? Dla mnie na pewno. Jakie książki obecnie czytam, jaką niedawno skończyłam?
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego pojawia się tutaj relatywnie niewiele tekstów o książkach to to, co opisałam we wstępie jest wyjaśnieniem takiego stanu rzeczy. Jeszcze kilka miesięcy temu potrafiłam brnąc przez jakaś niezbyt pasjonującą lekturę tygodniami, skończyć ją w pocie czoła i dopiero sięgnąć po kolejną. Pisząc pracę magisterską, w zasadzie będąc blisko jej końca, dotarło do mnie, że łączenie czytania książek z dwóch różnych powodów – praca naukowa i hobby, to świetny pomysł i doskonały relaks dla mózgu.
Z perspektywy czasu żałuję, że pisząc moją pracę magisterską nie napisałam tekstu pokazującego wszystkie te mniej i bardziej wciągające książki, jakie przeszły przez moje ręce. Żałuję, bo kilka było naprawdę godnych polecenia, zwłaszcza jeśli kogoś interesują celebryci, politycy, kampanie wyborcze, media społecznościowe i amerykańska popkultura. Oczywiście nadal mogę go napisać, ale wielu z tych książek już nie posiadam.
Zatem, jakie książki obecnie czytam, jaką niedawno skończyłam? Czytam ich kilka. Wróciłam do tytułów, które z różnych powodów porzuciłam kilka miesięcy temu. Zaczęłam czytać też książki, które odkładałam na półkę w oczekiwaniu na lepszy czas. Obiecałam sobie, że dopóki nie przeczytam wszystkich zaległych tytułów (mam ich naprawdę sporo aż wręcz boję się liczyć!) nie kupię żadnego nowego. Na razie idzie mi dobrze, ale przyjaciele dbają o to, żeby nowych książek mi nie zabrakło.
Tomasz Organek – Teoria opanowywania trwogi
Trzeba mieć silną wolę, żeby nie zniechęcić się do debiutu Tomasza Organka. Jego muzyka jakoś łatwiej wchodzi niż ta książka, ale im dalej w las, tym lepiej. Być może wynika to z tego, że człowiek przyzwyczaja się do języka i sposobu narracji. A może to zasługa rozdziału o fekaliach – gdy się przez niego przebrnie, może być już tylko lepiej. Na pewno przeczytam ją do końca, ale po drodze mogą mi się przydarzyć dłuższe przestoje. Teoria opanowania trwogi nie jest długa, raptem 350 stron, ale jest wydana w taki sposób, że mogłaby mieć 250 stron. Duża czcionka, duże marginesy. Dam znać, gdy skończę.
Malcolm XD – Emigracja
Podobno każdy twórca internetowy zna tę osobę, a zakładając, że pisząc choćby jeden komentarz w sieci stajemy się twórcami, każdy powinien wiedzieć, kim jest Malcolm XD. Postać enigmatyczna, z olbrzymim poczuciem humoru i talentem do opowiadania historii. Książka Emigracja to opowieść o wyjeździe za granicę, życiu w Londynie i przygodach, jakie przydarzyły się Macolmowi. A przydarzyło się ich tak wiele, że wystarczyło na książkę.
Polecam ten tytuł wszystkim, którzy kiedykolwiek byli w Londynie dłużej niż na chwilę. Polecam również tym, którzy szukają luźnej, zabawnej, ale też bardzo prawdziwej i szczerej książki. Ja fantastycznie się bawiłam podczas jej czytania, śmiechom nie było końca. Już dawno nie czułam się tak zrelaksowana po lekturze. Ewidentnie czytam zbyt wiele poważnych tytułów…
Jacek Kłosiński – Narodziny marki
Nie jest to książka, której czytanie powinno zająć więcej niż jeden dzień. Ba! Kilka godzin. Jest przepięknie wydana, w szczytnym zresztą celu, pokazująca markę i jej pojęcie z ciekawej perspektywy. Myślę, że to dobra propozycja dla osób, które interesują się biznesem, chciałyby stworzyć coś swojego lub już to zrobiły, ale brakuje im pewnego zaplecza, świeżego spojrzenia na temat, który przecież nie jest banalny.
Nie jest długa, ale pełna wiedzy, więc choć pozornie krótka, żeby cokolwiek z niej zrozumieć, zapamiętać, wdrożyć zdecydowanie trzeba uważnego i wnikliwego czytania. Niestety Narodziny marki nie są dostępne w regularnej sprzedaży – to wydawnictwo charytatywne. Ja znalazłam ją na półce z książkami w redakcji, z którą przez lata współpracowałam. Jak przeczytam to oddam. Obiecuję!
Edyta Kowalczyk, Jakub Radomski – Ludzie ze złota
Każdy kto mnie zna, bądź każdy kto śledzi bloga na Facebooku, wie, że jestem wielkim kibicem sportowym i uwielbiam wspierać Polaków. Siatkówka to jedna z moich ulubionych dyscyplin sportowych. Chyba nawet ulubiona, chociaż oglądając niedawny mecz w koszykówkę między Polakami a Chińczykami straciłam tyle nerwów i przeżyłam tak wiele skrajnych emocji, że koszykówka bardzo awansowała na mojej liście sportów ulubionych.
Książkę Ludzie ze złota otrzymałam w prezencie. Z serca, od serca i z piękną dedykacją. Na razie tak naprawdę jedynie przerzuciłam kilka pierwszych stron, ale w ciemno mogę powiedzieć, że to tytuł, który będzie mi się podobał. No i książka, papier, genialnie pachnie, a to ma dla mnie duże znaczenie…