Przeżyłam najpiękniejszy koncert na Maltańskiej Scenie Muzycznej! Jak na razie i w tym roku, bo mam nadzieję, że podobnie klimatycznych koncertów odbędzie się tam jeszcze wiele. Zachwalałam cały tegoroczny line-up Miejskiego Grania w Poznaniu, bo naprawdę zasługuje on na pochwały, ale najbardziej czekałam właśnie na ten koncert. Kortez wystąpił na Maltańskiej Scenie Muzycznej.
Wrzucałam jego płytę do zestawienia najlepszych premier 2015 roku, zachwalałam jego teledysk i bardzo intymny koncert, na jakim byłam w styczniu. Od tamtego czasu zdobył nowe wyróżnienia, na półce postawił kilka nowych statuetek i pewnie znacznie powiększyło mu się grono fanów. Nie zmieniły się jego koncerty.
Było klimatycznie, lirycznie, melancholijnie i pięknie
Tymi słowami mogłabym zakończyć ten tekst, bo one tak naprawdę mówią wszystko. Tylko, że nie wypada tak w pół zadania kończyć opisywać koncert, który podobał się chyba wszystkim. Wracając nie słyszałam marudzenia, narzekania. Kortez zaczarował naprawdę licznie zgromadzoną publiczność. I nic w tym dziwnego, bo trzeba mieć dar, żeby siedząc na barowym krześle z gitarą, lub okazjonalnie za klawiszami, skupiać uwagę takiego tłumu. On ten dar ma i na szczęście go pokazuje!
Ludzie śpiewali, nucili wspólnie z Kortezem. Szeptali, żeby mu nie przeszkadzać i nie zagłuszać piękna muzyki. Wzdychali i delikatnie podskakiwali z miejsc słysząc akordy znanych utworów, np. Z imbirem i Bumerang. Był to nie tylko najpiękniejszy koncert, jaki Scena na Wodzie widziała w tym roku, ale też najcichszy ze wszystkim. Nie było perkusji, nie było gitary basowej. W niczym to nie przeszkadzało, niczego nie brakowało. Kortez niezbyt też często odzywał się do fanów.
Muzyka mówi sama za siebie
Nieprzegadane koncerty, pełne przepięknych dźwięków, mądrych tekstów i dobrego wokalu to rzadki towar na rynku. Serio, te wszystkie energiczne koncerty, po których wychodzisz na powierzchnię – czasem dosłownie, czasem w przenośni – mokry od stóp do głów są fantastyczne, ale od czasu do czasu równie fenomenalnie jest posiedzieć na trawie i wsłuchać się w tekst. Jesienią Kortez wyrusza w Polskę, tym razem w rozszerzonym składzie. Będzie to świetna okazja, żeby znów posłuchać go na żywo. W oczekiwaniu na jesień łapcie zdjęcia.
Widać na nich nie tylko charakterystyczny styl ubioru Korteza, ale też minimalizm w oświetleniu sceny. Delikatnie świecące, pulsujące żarówki, które gdy zapadł zmrok, dodawały koncertowi nutki romantyzmu. Zupełnie tak, jakby bez nich było go za mało…