michael_palin_korea_północna
medleyland.pl

Michael Palin. Korea Północna. Dziennik podróży. Szybka wycieczka do kraju tajemnic

SponsoredWydawnictwo Insignis

Jak mogliście się już przekonać, czytając choćby 12 ciekawych e-booków z darmowego Empik Premium, interesuje mnie temat Korei Północnej. Jest to zainteresowanie stosunkowo młode i słabo pielęgnowane, ale jest! W tym miesiącu nakładem wydawnictwa Insignis ukazała się książka Korea Północna. Dziennik podróży autorstwa Michaela Palina. Niespełna dwieście stron jego prywatnych zapisków z dwutygodniowej wyprawy do kraju tajemnic. Idealna pozycja na luźne popołudnie, szybko się czyta i można ją połknąć w kilka godzin. Czy warto? Do kogo jest skierowana a komu jej nie polecam?

Książka Korea Północna. Dziennik podróży powstała na podstawie notatek, który Palin spisywał w notesie, który udało mu się zabrać ze sobą do Korei Północnej. Jak na dziennik przystało, pisany w ukryciu i trochę na kolanie pomiędzy pracą a odpoczynkiem, to krótka i szybka opowieść o kulisach pobytu w kraju, który uważnie strzeże swoich tajemnic i wizerunku. Michael Palin wybrał się tam wspólnie z ekipią filmową, aby przygotować dokument dla brytyjskiej stacji telewizyjnej. Książka Korea Północna. Dziennik podróży to dodatek, produkt poboczny, który powstał przy okazji pracy nad dokumentem. Warto o tym pamiętać, gdy sięga się po książkę, aby zrozumieć, dlaczego nie jest ona wypchana szczegółowymi informacjami. W ogóle nie taki był jej cel!

Palin opisał piętnaście dni w podróży, a całość poprzedził wstępem, w którym informuje, jak to się w ogóle stało, że pomysł odwiedzenia Korei Północnej pojawił się w jego głowie. Przez piętnaście dni wspólnie z Michaelem podróżujemy po kraju, który początkowo wydaje się dziwny i sztywny, a zarazem dziecinnie kolorowy i fascynujący. Autor dzieli się swoimi spostrzeżeniami, niektóre kwitując żartobliwie, co chyba przyjął za obowiązkowy element każdego z rozdziałów, a wszystko co możliwe zostaje opatrzone zdjęciami. Te są oczywiście interesujące, ale biorąc pod uwagę niespełna 200 stron całego jego tekstu można odnieść wrażenie, że zdjęcia to taki element, który dorzucono do książki, żeby zwiększyć jej objętość. Dokładnie tak, jak robiliśmy w gimnazjum próbując sprawić wrażenie, że nasza praca jest obszerniejsza niż w rzeczywistości.

Książka, choć napisana podczas prac nad dokumentem Michael Palin in North Korea nie wymusza na czytelniku obejrzenia efektów tej pracy. To uważam za plus, bo poczułabym się oszukana sięgając po książkę, która jest prologiem lub epilogiem do produkcji, której muszę szukać w otchłani internetu. Co nie zmienia faktu, że po przeczytaniu Korea Północna. Dziennik podróży pomyślałam, że dobrze byłoby ten dokument obejrzeć. Bo skoro znam już wielu jego bohaterów to mogłabym poznać ich bliżej, przyjrzeć się ich zachowaniom i niejako na własne oczy zobaczyć reakcje, o których przeczytałam.

Dziennik Palina to świetna pozycja dla osób, które o Korei Północnej wiedzą zaledwie to, o czym opowiadają mainstreamowe media lub jeszcze mniej. To dobra książka na start, pozwalająca rzucić okiem na kraj, którego mieszkańcy żyją w innym reżimie politycznym od tego, który jest nam doskonale znany. Nie jest to jednak książka, która ujawnia sekrety, tajemnice, wyjawia skrywane mechanizmy. Dla osób, które o Korei Północnej przeczytały (bardzo) wiele nie będzie ona fascynującą lekturą. I mam wrażenie, że niektóre osoby sięgające po Korea Północna. Dziennik podróży zapomniały, bądź nie wiedziały, że Palin pojechał tam nakręcić dokument, a nie pod osłoną nocy rozmawiać z mieszkańcami. Poczuły się więcej rozczarowane, że autor nie dotarł do ukrywanych faktów i nie uratował kilku Koreańczyków. Informacja na ten temat celu podróży do Korei Północnej znajduje się na okładce książki. Na końcu można też przeczytać rozdział napisany przez reżysera dokumentu.

Być może to zboczenie zawodowe, ale on spodobał mi się najbardziej i żałuję, że nie jest dłuższy. Neil Ferguson opisuje, jak wyglądał rekonesans, a więc pierwsza wizyta w Korei Północnej. Niewiele osób wie, lub też niewiele się nad tym zastanawia, ale przed nakręceniem dokumentów robi się “rozpoznanie terenu”, odwiedza miejsca, które chce się sfilmować, rozmawia się z ludźmi, którzy staną się potencjalnymi bohaterami produkcji. W przypadku Korei Północnej, jak łatwo się domyślić, potrzebowano dziesiątek zezwoleń, a każde ujęcie analizowano z każdej możliwej strony. Rekonesans był więc wymagający i bardzo ciekawy. Neil poświęca kilka ostatnich stron książki, aby opisać trudy przygotowań i metody perswazji, jakich używał, żeby uświadomić koreańską cenzurę, że na zachodzie niektóre z ich pomysłów na miejsca nagrań mogą spotkać się z komentarzem odwrotnym do oczekiwanego.

Książkę można kupić tutaj.