Pierwsze po miesiącu Muzyczne szorty to trzy energiczne kompozycje, które zapowiadają trzy niemniej energiczne albumy. Gdyby ktoś zastanawiał się, czym jest muzyczne lato z przytupem odpowiedź mogą znaleźć bohaterowie tego tekstu. A zupełnie przy okazji sama przypomniałam sobie, że to już nie te czasy, w których w czerwcu nie zapowiadałoby się nowych płyt.
Poznajcie bliżej najnowsze propozycje od Maggie Rogers, Panic! At The Disco i Muse, zapiszcie daty premier ich płyt w kalendarzach i nie zapomnijcie sięgnąć po albumy w całości.
Maggie Rogers – Want Want
Maggie Rogers bardzo powoli odsłania karty swojej drugiej studyjnej płyty. Kazała na nią czekać trzy lata, ale zdaje się, że były to lata, w których Rogers odkryła, że jej głos może brzmieć dobrze nie tylko w delikatnych aranżacjach, a ona sama może odnaleźć się nie tylko w indie popie. Amerykanka zaprezentowała drugi singiel zapowiadający album Surrender, którego premierę zaplanowano na 29 lipca. Pierwsze zdanie, jakie wypowiedziałam po usłyszeniu Want Want brzmiało: ależ to jest dobre! i cały czas tak uważam.
Zachwycam się powrotem Maggie, jej nowym wizerunkiem, energicznymi aranżami, zadziorniejszym instrumentarium i żywą perkusją, która tak pięknie brzmi w Want Want. Pamiętacie ten mechanizm mierzenia zadowolenia w programie Od przedszkola do Opola? Mój wskaźnik oczekiwań wobec Surrender przekroczył skalę po wysłuchaniu Want Want.
Panic! At The Disco – Viva Las Vengeance
Fanka Panic! At The Disco ze mnie żadna, ale lubię od czasu do czasu posłuchać Brendona Urie. Głównie dlatego, że potrafi zaskoczyć mnie możliwościami swojej skali głosu, tak jak zrobił w singlu Viva Las Vengeance. Nowa piosenka zapowiada nadchodzący studyjny album zespołu zatytułowany właśnie Viva Las Vengeance, który ukaże się 19 sierpnia. Brendon obiecuje, że nagrał płytę o dorastaniu w Las Vegas, o miłości, sławie, wypaleniu i wszystkim, co wydarzyło się pomiędzy. Na jesień zespół zapowiedział trasę po Stanach Zjednoczonych, na luty i marzec 2023 roku po Europie, ale ta jest bardzo krótka i uwzględnia jedynie Europę A, i to w dość mocno okrojonym stopniu z zostawioną rezerwą na dodatkowe koncerty w Anglii.
Muzycznie singiel Viva Las Vengeance brzmi tak, że już po pierwszych dźwiękach wiadomo, do kogo należy. Aranżacyjnie może w niektórych momentach zaskoczyć, ale to wciąż dobra, skrojona pod fanów Panic! At The Disco piosenka, w której Brendon przypomina, co mu w gardle siedzi a instrumentarium nie pozwala zapomnieć, z jakiego nurtu wywodzi się ta grupa. Rok 2022 sprzyja powrotom kapel, które 10, 15 czy 20 lat temu dominowały na scenie, ocierając się o rocka, punka i tworząc gatunek nazwany emo. Ten album wpisze się w trend.
Muse – Will Of The People
Z ukrycia śledzę single zespołu Muse zapowiadające album Will of the People, który grupa zaczęła zapowiadać z początkiem roku, o czym pisałam w Muzycznych szortach. Obok tytułowego singla przeszłabym pewnie obojętnie, gdyby nie to, że pachnie… Green Dayem. Nie czytałam recenzji, może to tylko moje odczucia, ale ta piosenka brzmi jak coś, co spokojnie mógłby wydać Green Day! Czy to komplement? Nie wiem, ale dla mnie to zachęta, żeby 26 sierpnia odpalić album Muse.
Zespół zapowiada, że płyta Will of the People to fikcyjna historia rozgrywająca się w fikcyjnym metawersum na fikcyjnej planecie rządzonej przez fikcyjne autorytarne państwo zarządzane przez fikcyjny algorytm pochodzący z fikcyjnego centrum danych prowadzącego fikcyjny bank drukujący fikcyjną walutę i kontrolujący fikcyjną populację zamieszkującą fikcyjne miasto, gdzie znajduje się fikcyjne mieszkanie, w którym fikcyjny człowiek obudził się pewnego dnia i pomyślał “pieprzyć to”! Szczęście, że naprawdę się ukaże i sama w sobie nie jest fikcyjna!