Jak najlepiej zacząć dobrze zapowiadający się muzycznie rok, jeśli nie od styczniowych Muzycznych szortów? Nawet sobie nie wyobrażacie, jak się ucieszyłam, gdy okazało się, że w pierwszy taki rzeczywiście wydawniczy piątek stycznia będę miała materiał na Muzyczne szorty! W ubiegłym roku czekałam do lutego. Teraz okazja do wczesnych Szortów nadarzyła się wyśmienita!
Oto z nowym singlem powraca Artur Rojek, który jak wspominałam w Monthly na grudzień 2019 już zapowiedział drugi studyjny album. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło go zabraknąć w Muzycznych szortach! Tekst dopełnia Halsey, stała bohaterka Szortów i wielka miłośniczka niemarnowania czasu na pisanie do szuflady oraz Ewa Farna, która jeszcze w starym roku zapowiedziała prace nad teledyskiem do nowego utworu. I właśnie go wydała.
Artur Rojek – Sportowe życie
Chyba nigdy o tym nie wspominałam, ale początek mojego blogowania o popkulturze łączy się z premierą debiutanckiej płyty Artura Rojka. We wrześniu 2014 roku Rojek zagrał koncert w poznańskiej Strefie Kultury, ja dostałam swoją pierwszą akredytację foto i w efekcie opublikowałam relację z koncertu. Z tamtego pomysłu na bloga ostatecznie nic nie wyszło. Po kilku miesiącach powstał ten i na początku też sporo było tutaj Artura. On intensywnie promował płytę Składam się z ciągłych powtórzeń, ja równie intensywnie chodziłam na koncerty. W piątek, 10 stycznia ukazał się pierwszy singiel promujący drugi album muzyka. Na płytę Kundel czekam bardzo, od wczoraj odświeżając sobie dyskografię Myslovitz, od przedwczoraj ten wielki solowy debiut Artura. Czekam, wiem że się nie rozczaruję i zachwyca mnie Sportowe życie.
Wsłuchuję się w melodię, myślę o tym, jak będzie brzmiała cała płyta, a w pamięci zapisują mi się słowa: plagiaty dzieciństwa to wakacje i święta. Dziesięć lat temu przeżywałam fascynację Myslovitz. Poznawałam polską muzykę i zasłuchiwałam się w opisie świata, który tworzyli. Sportowe życie przypomniało mi ten czas, choć muzycznie jest oczywiście bardziej popowo. Gdybym była maniaczką tatuaży, wytatuowałabym sobie te sześć słów.
Halsey – You should be sad
Na tydzień przed premierą albumu MANIC Halsey wypuściła kolejny singiel. Utwór nosi tytuł You should be sad, jest balladą opartą na gitarze akustycznej, z elektrycznymi partiami w środku. Brzmi przyjemnie, pachnie country, ale brzmi też bardzo zbliżenie do wcześniejszych propozycji z albumu. W jedno zlewają mi się na razie Clementine, Graveyard, Finally//Beautiful Stranger i właśnie ten nowy utwór. Czy cały MANIC będzie taką spokojniejszą wersją brzmienia Halsey? Czy znajdzie się na nim piosenka wyróżniająca się? W stylu charakterystycznym tylko i wyłącznie dla Halsey? Chciałabym.
Producentem i współautorem kompozycji jest Greg Kurstin, który ewidentnie umie pisać dobre, choć też bardzo przewidywalne utwory. Badlands miało swój styl, pokazało artystkę obiecującą, charakterystyczną. Gdzie zgubiła się taka Halsey? Gdzie podział się jej indywidualizm? Czy będzie go choć odrobina na MANIC?
Smolasty feat. Ewa Farna – Pełnia
Czy Smolasty chciałby być jednym z tych wpływowych, rozchwytywanych i wychwalanych amerykańskich raperów? Czy Ewa Farna chciałaby być jedną z tych amerykańskich wokalistek, które nagrywają z raperami romantyczne utwory wskakujące do czołówek list przebojów? Nie każdy jest Halsey, która ima się rozmaitych duetów i w większości przypadków przekuwa je w sukces. Nie każdy jest też G-Eazy i Yungblud. Nie mam wiele dobrego do powiedzenia o tej piosence, ale wiem, że w pewnym towarzystwie będzie to przebój kolejnych tygodni.
Jeszcze kilka lat temu byłam przekonana, że jeśli Ewa zacznie nagrywać duety, będzie to robiła z naprawdę najlepszymi nazwiskami ze świata polskiej muzyki. Wydawała warte uwagi albumy, sugerując, że te najlepsze ma jeszcze przed sobą. W pewnym momencie jej kariera skręciła jednak w stronę, która nie jest mi bliska. Może w tym roku Ewa wypuści utwór, którym przypomni mi, że solo jest najsilniejsza. Na razie planuję sobie o tym przypomnieć marcowym koncertem.