Gdy w ubiegłym roku Hayley Williams rozpoczęła powolne zapowiadanie solowego projektu muzycznego od razu czułam, że jego wizja mnie niespecjalnie ekscytuje. Gdzieś w tłumie nowych artystów i muzycznych rozczarowań zgubiłam artystę, lub zespół, na którego nową muzykę czekałabym w emocjach. Paramore to nadal jeden z dwóch najważniejszych zespołów w moim życiu, ale wiadomość o solowym projekcie Hayley przyjęłam bez nadmiernej ekscytacji. A przecież powinnam być jego istnieniem, co najmniej zaskoczona, bo przez lata słuchałam Hayley zarzekającej się, że solo to nigdy, że w zespole jej dobrze. Właśnie ukazała się pierwsza zapowiedź płyty Petals for Armor, singiel Simmer.
Można się trochę pogubić w tym, co w Paramore jest zespołowe a co solowe. Mimo że Petals for Armor to nazwa albumu, Hayley woli mówić o swoim solowym debiucie używając słowa projekt. Utwór Simmer napisała wspólnie z Taylorem Yorkiem, wieloletnim gitarzystą Paramore i twórcą kompozycji na album After Laughter z 2017. Pomógł im Joey Howard, basista, który koncertował z nimi po odejściu Jeremy’ego Davisa i zadomowił się w zespole koncertowym na stałe. York to też producent piosenki, więc jego zaangażowanie w solowy projekt Williams jest duże. To zupełnie mnie nie dziwi, bo ten człowiek po prostu uwielbia tworzyć muzykę i niewielkie znaczenie ma dla niego pod jaką nazwą to robi i jak popularna się ona stanie.
To wyzwolenie się spod nazwy popularnego zespołu zdaje się być tutaj kluczowe. Paramore jako zespół przeszli przez wiele kadrowych perturbacji, ale jak każda dobrze zarządzana firma utrzymali się na powierzchni. Hayley Williams, oprócz borykania się z wewnętrznymi problemami w zespole, rozwiodła się z mężem, poszła na terapię i przez kilka ostatnich lat powtarzała, jak ważne jest dbanie o zdrowie psychiczne. Efektem pierwszych lat terapii była płyta After Laughter, pod względem tekstów smutna i oczyszczająca. Drugiem efektem będzie album Petals for Armor. Słuchając singla Simmer, czytając wywiady z Hayley z ostatnich kilkunastu miesięcy i najnowszy udzielony BBC Radio 1 widać, że oto nadchodzi dojrzała, pozbawiona lęków i bardziej siebie świadoma artystka.
W tekście Muzyczne wróżenie. Kogo posłuchamy w 2020? o Petals for Armor napisałam: “muzycznie raczej nie będzie to wielkie zaskoczenie. Osoby liczące na nagłą wielką, solową karierę Hayley mogą się rozczarować”. Wreszcie mogę wyjaśnić, co miałam na myśli. Przez lata obserwowania kariery Paramore natrafiałam na komentarze, i to osób siedzących w muzyce naprawdę głęboko, że Hayley Williams zrobiłaby o wiele większą karierę, gdyby rzuciła zespół i zaczęła pracować na własne nazwisko. Gdy pojawiły się informacje o Petals for Armor te komentarze wróciły, a wraz z nimi nadzieja, że oto 2020 będzie upływał pod znakiem komercyjnych sukcesów Hayley.
Co do tego, że solo byłaby jedną z najpopularniejszych wokalistek świata nie ma raczej wątpliwości. Ona jednak nigdy tego nie chciała, a słuchając Simmer trudno oczekiwać, że to utwór tworzony z myślą podboju serwisów streamingowych. To kawał naprawdę dobrej muzyki, z jeszcze lepszym tekstem, ale nie materiał na przebój. Choć oczywiście odpowiednie zabiegi i szeroka obecność w mediach mogą zrobić hit z wszystkiego… Ale przecież Williams nie chce przebojów, chce pokazać swoją inną stronę i przemówić nowym głosem. Bardzo mi się ta zmiana podoba!
Singiel Simmer zdaje się być zapowiedzią interesującego, różnorodnego i artystycznego albumu.
Płyty, której Hayley i Taylor nie byliby w stanie stworzyć pod nazwą Paramore, bo zbyt ich ona ogranicza. I nie chodzi tylko o to, że fani mają konkretne oczekiwania a ludzie, którzy zastygli w 2007 roku chcieliby nowych wersji Misery Business. Nazwy ograniczają, wkładają twórców w ramy wypracowane na przestrzeni lat, każą myśleć z perspektywy przeszłości. I rozleniwiają. Uwolnienie się od nazwy sprawiło, że Hayley udało się wypuścić singiel, w którym pierwszy raz od lat, a może pierwszy raz w ogóle, tak bardzo eksperymentuje z wokalem i tak bardzo angażuje się w cały proces powstania piosenki. Ciekawą alternatywną kompozycję.
Z niecierpliwością czekam na kolejne utwory, bo tekst Simmer to jeden z najlepszych, jakie napisała Hayley i najlepszy od lat. Po odejściu Josha Farro z Paramore jej teksty coś straciły, a Simmer pokazuje, że udało jej się rozwinąć, odzyskać siłę, znaleźć interesujący, niebanalny sposób formułowania myśli.
Nie jest to raczej piosenka, której będę słuchała bez przerwy przez najbliższe miesiące, ale podoba mi się jej klimat. Doceniam wszystkie eksperymenty, które nie są przesadzone i nawet czasami, wokalnie, słyszę Ninę Kinert. A to mnie zdumiewa niebywale, bo oznacza, że Hayley udało się wyrwać ze śpiewania uskutecznianego pod masztem Paramore. Myślę, a nawet wiem, że album Petals for Armor będzie dla Hayley tym, czym dla Biffy Clyro okazała się praca nad soundtrackiem do filmu Balance, Not Symmetry. Nowym spojrzeniem na muzykę, odzyskaną po latach zabawą dźwiękami i radością z tworzenia, które w przypadku Hayley ma bardzo głęboki sens. Czekam na więcej! Album zatytułowany Petals for Armor ukaże się 8 maja. Hayley wyruszy także w trasę koncertową, pierwszy raz jako artystka solowa.
Nawiasem mówiąc, ja się naprawdę bardzo dziwię, że przez te wszystkie lata Hayley nie zrobiła żadnego albumu poza Paramore. Rozumiem, że w zespole czuje się dobrze i podoba jej się to, co tworzy Taylor i to, co tworzą razem, ale mimo wszystko praca z nowymi ludźmi, nowe wyzwania, to bardzo inspiruje. Być może dopiero te kilka lat intensywnej terapii pomogło jej poczuć się pewniej, odnaleźć w sobie siłę do tego, żeby stworzyć coś, co będzie miała odwagę podpisać nazwiskiem. To chyba też piękny wstęp do przyszłości Paramore, tworzenia na większym luzie i zatęsknienia za zespołowym życiem.