Produkcja. Seriale HBO przyciągają produkcją. Za znaną nazwą, znaną marką idzie przeświadczenie o dobrej jakości, które w tym wypadku na przeświadczeniu się nie kończy. Oceniając ten serial z perspektywy polskiego podwórka, które wciąż się rozwija i idzie do przodu, Pakt zasługuje na słowa uznania. Poczynając od klimatycznej muzyki otwierającej każdy odcinek, na ujęciach, zdjęciach i montażu kończąc.
Aktorzy. Dobra marka to też gwarancja interesującej aktorskiej obsady. Nasz krajowy katalog aktorów serialowych z jednej strony jest bogaty, bo mamy przecież kilka tasiemców, z drugiej strony ubogi o nazwiska gotowe wydarzać się we krwi, nabawić kilku siniaków i przede wszystkim posiadających aktorskie zdolności nadające się do tego typu seriali. W tym wypadku dostaliśmy naprawdę niezły zestaw. W głównej roli Marcin Dorociński, obok niego Magdalena Cielecka, Edward Linde-Lubaszenko czy Adam Woronowicz. Największym zaskoczeniem była dla mnie jednak rola Marty Nieradkiewicz, która do tej pory kojarzyła mi się z jednym serialem i jednym filmem. Tutaj jest w centrum uwagi i daje sobie radę znakomicie.
Napięcie. Gdy jest napięcie, są emocje. Z pełną świadomością faktu, że jest to jedynie adaptacja norweskiego serialu Układ, stwierdzam, że bywały momenty, które trzymały mnie w napięciu. A chyba właśnie o to w tym serialu chodziło, o wywoływanie emocji. Chyba przedostatni odcinek, a jest ich łącznie sześć, był dla mnie najciekawszy.
Wątki. Adaptacje można robić na kilka sposobów. Jednym z nich jest usilne trzymanie się wątków z pierwowzoru, czego efektem jest mała realność fabuły domyślnie osadzonej w nowej rzeczywistości. Można też zaszaleć, odważyć się i spróbować wsadzić bohaterów i ich historie do nowego kraju, w jakim się znaleźli. Z Paktem postanowiono zrobić to drugie i wpleść polskie wątki dziennikarsko-polityczne tak, żeby zdarzenia nie tylko uwiarygodnić, ale spróbować też pokazać pewne mechanizmy. Nie wszystko, przynajmniej w moim odczuciu, wyszło wiarygodnie, ale sam pomysł uważam za udany. W dodatku nie jest to serial, który można oglądać na kolanie – potrzeba skupienia i bacznej obserwacji zdarzeń i bohaterów.
Klimat. Świetni aktorzy, dobry reżyser, dobra produkcja i ciekawy scenariusz tworzą klimat, a za nim idzie wspomniane już napięcie. Tutaj był ciekawy, momentami mroczny klimat warszawskiej okolicy. Były wieżowce, były przeszklone budynki, ale były też mniejsze miasteczka, tajemniczy Kraków i zakamarki ulic. Parę ładnych lat temu w pewnej polskiej stacji komercyjnej pojawił się serial obyczajowy, który jako pierwszy zaczął zwracać uwagę na kręcenie interesujących ujęć miasta i pokazywanie go z ładnej, miłej dla oka perspektywy. Od tamtego czasu uczyliśmy się, jak w inny sposób pokazywać lokacje seriali i filmów, niektóre miasta nawet płacą, aby seriale powstawały właśnie w nich. Pakt pokazuje mroczny świat, ale mroczny nie znaczy gorszy od tego kolorowego i przyjemnego.