Podsumowań ciąg dalszy. Było już o najlepszych serialach tego roku stworzonych poza granicami naszego kraju, a teraz czas przyjrzeć się naszemu rodzimemu podwórku. U nas działo się naprawdę sporo i to przede wszystkim w serialach o kryminalnym zabarwieniu. Cały czas poszukujemy recepty na dobry, polski kryminał, ale od wielu lat nie potrafimy stworzyć fabuły godnej więcej niż jednego sezonu. Lubimy też bawić się we własne interpretacje zagranicznych scenariuszy, co czasami wychodzi ciekawie, a innymi razy znika z małych ekranów wraz z zakończeniem pierwszej transzy.
Na subiektywną listę trafiło pięć tytułów i ewidentnie z tej listy wynika, że ja też szukam jakiegoś ciekawego, polskiego kryminału, ale znaleźć nie mogę, bo polskich produkcji tak naprawdę nie ma. Mamy natomiast grupę interesujących, mrocznych aktorów i aktorek, którzy spokojnie mogliby powalczyć o uwagę polskiego widza w serialu w pełni stworzonym przez nas. Chociaż wniosek nasuwa się jeden – nie ma w Polsce scenarzystów, którzy taki serial mogliby napisać. Przejdźmy jednak do rzeczy…
– 3 – 2 – 1 –
5. SINGIELKA
Tak, zdarza mi się zejść na stronę seriali lekkich, przyjemnych i odprężających umysł. Różne opinie o tym serialu można poczytać, łącznie z taką, że jest prosty i mało wymagający. Dla mnie właśnie to, że nie wymaga od widza dużego skupienia, nie ma wątków, które dzieją się między wierszami i można się przy nim zrelaksować to jego duży plus.
Przyjemnie się go ogląda, bywa zabawny i wprowadza taką miłą, ciut sielankową atmosferę. Jeden odcinek trwa nieco ponad dwadzieścia minut, więc można spokojnie wypić przy nim gorące kakao i wrócić do domowych/uczelnianych obowiązków.
Fabuła, czyli opowieść o kobiecie poszukującej życiowego partnera i napotykającej na swojej drodze kilku potencjalnych kandydatów, nie jest zbytnio odkrywcza, ale osadzona została w realiach pracy dla internetowego portalu. A takiej mocno współczesnej, jeszcze nieoklepanej przez wszystkie stacje telewizyjne lokalizacji do tej pory nie było. Ciekawe, jak długo uda się stacji TVN kontynuować historię Elki Kowalik i jej miłosnych rozterek, bo z całej jesiennej ramówki 2015 roku, jaką zaproponował TVN, ten serial wypada najciekawiej.
4. SŁUŻBY SPECJALNE
Najpierw był film, potem powstał serial. Tak naprawdę nie zdobył mojej sympatii grą aktorką, ale fabułą, która ciekawie obrazowała pewne sytuacje z naszego grajdołka. Ogólna prawda jest taka, że każdy z nas może obejrzeć każdy serial i każdy film, ale nie każdy z nas potrafi odczytać ukryte w nich przesłania. To zabawa trochę jak z poezją, tylko że w przypadku poezji często widzimy więcej znaczeń niż widział sam poeta…
Służby Specjalne są idealnym przykładem serialu, który jest tak mocno osadzony w polskich realiach, że wyjęty z kontekstu traci swoje znaczenie i zamienia się w serial o grupie ludzi, którzy likwidują innych ludzi. A wyjąc go z naturalnego kontekstu jest dość trudno, bo każdy, dosłownie każdy, kto chociaż trochę interesuje się polską polityką już po pierwszych dziesięciu minutach dostrzeże najmniejszą aluzję, metaforę i pozna, kto jest kim. Bez podawania imion i nazwisk.
Serial ciekawy, trochę przerażający jeśli potraktuje się go poważnie, ale jednocześnie zabawny. Najmniej interesujące są w nim prywatne wątki głównych bohaterów, członków służb specjalnych, a Kamilla Baar dostała rolę wyjątkowo irytującej kobiety.
3. PROKURATOR
Prawdopodobnie największa polska, serialowa nadzieja tej jesieni. Bardzo hucznie zapowiadany, bardzo solidnie promowany i podobno bardzo długo tworzony. Bracia Miłoszewscy trafili do Telewizji Publicznej z serialem, który zapowiadał się na skomplikowany, wymagający i wciągający kryminał. Zapowiadał się i momentami się udało.
Na liście jest wysoko, bo był intrygujący i głupio też nie docenić w pełni polskiej produkcji na tle wszystkich przerobionych na nasze. Powiedziałabym, że z jednego powodu podobny do amerykańskiego Arrow, czyli znów papugujemy, ale to pokazuje jedynie brak oryginalności tych dwóch seriali.
W każdym odcinku pojawiały się zagmatwane, tajemnicze odniesienia do przeszłości Prokuratora i przez siedem odcinków nie było wiadomo, o co tak naprawdę chodzi. Było to interesujące, ale skończyło się bardzo słabo, przez co serial mocno stracił. Na pocieszenie zostają dwa odcinki, w których przewodni wątek kryminalny był ciekawie poprowadzony.
2. PAKT
Seriale produkcji HBO charakteryzują dwa czynniki – zawsze są za krótkie i zawsze mają świetnych aktorów. Pakt reklamowano jak Watahę rok temu, plakatami na ulicach i reklamami w stacjach komercyjnych. Tylko, że oczekiwania spadły do minus jeden zaraz po prezentacji pierwszej zapowiedzi. Informacje prasowe mówiły o serialu poświęconym dziennikarzowi, który odkrył wielką aferę i teraz musi zmagać się z konsekwencjami. Zwiastun pokazywał natomiast faceta, może i dziennikarza, który zamienia się w policjanta i wszystko dookoła niego eksploduje, a jemu nawet włos z głowy nie spada. Zanosiło się więcej na kolejny zwyczajny serial, z definicji kryminalny.
Nadzieja umiera jednak ostatnia! Po tym, jak w pierwszym odcinku uśmiercono jednego z bohaterów doszłam do wniosku, że muszę obejrzeć pozostałe odcinki. Nie to, żeby to była oryginalna śmierć i nikt wcześniej tego nie pokazał, bo trzeba zaznaczyć, że jest to serial baaaaardzo inspirowany pewną zagraniczną produkcją, a chyba nawet dwoma. W tym zachwycie chodzi raczej o aktorów, efekty, odwagę wypuszczenia polskiego odpowiednika i próbę umieszczenia go na polskiej mapie wydarzeń ze świata mediów. Jedna z najlepszych polskich produkcji tego roku, w kategorii serial. Przyjemnie się ogląda, od początku do końca.
1. KREW Z KRWI 2
Nie było tak dobrze, jak w pierwszym sezonie. Czy to wina zmiany producenta, zleceniodawcy, reżysera? Być może. A może wina leży po stronie za wysokich oczekiwań, które miały prawo zrodzić się po usłyszeniu zdania: tak, powstanie drugi sezon? Trzeciego nie będzie, przynajmniej na razie, więc doceńmy drugi. Ja doceniam.
Krew z krwi 2 to serialowy numer jeden tego roku przede wszystkim za sprawą aktorów, czyli Agaty Kuleszy, Izy Kuny, Mariusza Bonaszewskiego i Bartka Topy. Lubię ich w takich srogich, poważnych, mocnych rolach, z pistoletami w dłoniach i siniakami na twarzy. Pasują mi do takich klimatów i obejrzę każdy serial i każdy film, w którym Bonaszewski nie udaje amanta, a Kuna matki pięciorga dzieci.
Serial trafia na pierwsze miejsce też z innego powodu. W całej serii tylko pierwsze odcinki były nudne, tak zwyczajnie nudne. To były te, w których akcja dopiero się rozkręcała, a główna bohaterka próbowała wieść normalne życie. Później zaczęły pojawiać się wątki narkotykowo-rosyjskie, które uratowały ten serial. Szkoda tylko, że to kolejny scenariusz, który zgapiliśmy od innych i wprost się do tego przyznaliśmy.