Kilka dni temu skusiłam się na obejrzenie Ponad wszystko. Tak w ramach ogarniającego mnie w ostatnim czasie zapotrzebowania na przyjemne, relaksujące filmy i seriale. Wybór nie był do końca przypadkowy. Główną rolę gra w nim Amandla Stenberg i jeśli oglądaliście Igrzyska Śmierci to z pewnością kojarzycie Rue, którą opiekowała się Katniss. Tak, to Amandla była Rue.
Everything Everything, tak brzmi oryginalny tytuł tego filmu, powstał na podstawie wydanej w 2015 roku książki Nicoli Yoon. To opowieść o 18-letniej Maddy, która całe życie spędziła w domu, obserwując świat przez wielkie okna. Żyła w sterylnych warunkach, które miały ochronić ją przed bakteriami groźnymi dla jej organizmu. Ta sterylność była opanowana w tym filmie do perfekcji – tuzin albo dwa białych ubrań, wnętrze nieskalane życiem człowieka, wszystko czyste, wypolerowane i bez drobinki kurzu.
Pewnego dnia do sąsiedniego domu wprowadza się nowa rodzina, a świat Maddy staje na głowie, wywraca się do góry nogami, a chronienie się przez zarazkami przestaje mieć znaczenie. Maddy choruje na zespół SCID, czyli chorobę genetyczną układu odpornościowego, która w dużym skrócie sprawia, że nawet najmniejsza infekcja może ją zabić. Wykryto ją u niej, gdy była maleńkim dzieckiem. Od tamtej pory dba o nią mama, z pomocą wynajętych pielęgniarek, a Internet i inne szmery bajery pomagają Maddy żyć w miarę normalnie, uczyć się i kończyć rozmaite kursy. Tylko z domu wychodzić nie może i nie ma przyjaciół.
Jak się już pewnie domyślacie Ponad wszystko to film z gatunku coming of age. Opowieść o dorastaniu, miłości nastolatków, przepełniony pięknymi obrazkami i kipiący niewinnością.
Zadebiutował na ekranach kin w pierwszej połowie tego roku i zebrał bardzo mieszane recenzje, co w sumie jeszcze bardziej zachęcało mnie do obejrzenia i przekonania się, czy krytycy mają rację, czy najzwyczajniej w świecie się czepiają. Drugim powodem była wspomniana już Amandla. Lubię oglądać produkcje (zarówno filmy, jak i seriale), w których grają lubiani przeze mnie aktorzy, albo aktorzy, których poznałam w innych rolach.
Obejrzałam ten film w dwóch podejściach. Mniej więcej w połowie poczułam się znudzona i uznałam, że nic się nie stanie, jeśli dokończę jutro. W gruncie rzeczy nie do końca oznacza to, że film był… nudny. Polecam brać poprawkę na to, że ja raczej oglądam filmy z tzw. dreszczykiem emocji, które trzymają w napięciu. Coming of age raczej w napięciu nie trzymają, a przynajmniej ja nie wykształciłam w sobie tego rodzaju wrażliwości, żeby aż tak kibicować zakochanym nastolatkom.
Znajomość Maddie i Olly’ego rozwijała się powoli, spokojnie, bez wzniosłych momentów i porywów serca. Co nie zmienia faktu, że w niektórych scenach zachowywali się naprawdę uroczo, a inne były naprawdę romantyczne. To widać nawet na obrazku, który wybrałam do posta – jest tam napisane, że każdy z oceanów zasługuje, żeby Maddie go zobaczyła. Może mistrzynią romantyzmu nie jestem, ale to mnie urzekło.
Próbując nie robić zbyt wielu spoilerów, bo może ktoś z Was nosi się z zamiarem obejrzenia tego filmu, powiem, że pomysł na scenariusz (i książkę) był super, wykonanie na hollywoodzkim poziomie tylko zakończenie kiepskie. Zbyt oczywiste, psujące klimat, jaki budowano przez pierwsze czterdzieści, pięćdziesiąt minut.
Myślę, że można byłoby zakończyć to love story happy endem w mniej banalny sposób. Ale nie żałuję, że poświęciłam temu filmowi czas, bo rzeczywiście był lekki i odprężający. Właśnie o to mi chodziło.
I przy okazji przekonałam się, jaką aktorką jest Amandla Stenberg, co mnie nieco zaskoczyło. Otóż, przez większość filmu Amandla grała cichą, spokojną, ułożoną i bardzo pogrążoną w marzeniach dziewczynę. Wydawało mi się, że Rue w Igrzyskach Śmierci miała być taką słodką, niewinną dziewczynką wysłaną na rzeź. Pewnie takie było zamierzenie, ale Amandla także w Ponad wszystko grała niemalże tak samo, z bardzo podobną aurą!
Na podstawie tylko tych dwóch filmów mogę stwierdzić, że ona po prostu tak gra. Niekoniecznie jest to wynikiem wejścia w rolę. Ewentualnie w te dwie weszła bardzo podobnie. Dla niej, jako aktorki taka opinia nie wróży zbyt dobrze, ale widziałam ją tylko w dwóch rolach, więc może nie mam racji.