Zabawna historia z albumem HAIM Women In Music pt. III jest taka, że od dnia premiery słucham go naprawdę często, a mimo to cały czas wydaje mi się, że znam zbyt słabo, żeby cokolwiek sensownego napisać. Nie ulega wątpliwości, że to kolejna dobra płyta w katalogu sióstr. Wątpliwości nie ulega też fakt, że poprzedni album HAIM, Something to Tell You prześlizgnął mi się między palcami. Za to debiutancki Days are Gone lubię i chętnie do niego wracam, ale Women In Music pt. III to album trzech życiowo bardziej doświadczonych kobiet. I to słychać, głównie w tekstach.
Na początek muszę przyznać, że singlowe wybory doskonale przygotowały na brzmienie płyty. Zarazem nie rozczarowały i nie sugerowały, że całość może brzmieć inaczej. Czerpałam radość z premiery każdej kolejnej piosenki, gdzieś tam delikatnie wkurzając się, że z powodu pandemii przesunięto premierę. Patrząc na współczesne standardy Women In Music pt. III to długa płyta, z trzema bonusami trwa ponad pięćdziesiąt minut, a więc jakieś piętnaście minut dłużej od przeciętnego albumu mainstreamowego artysty. Cieszę się, że ten udostępniony jako pierwszy singiel Summer Girl został bonusem. To jest świetny utwór, szkoda byłoby z niego zrezygnować, ale na końcu tracklisty, po wysłuchaniu wszystkich utworów, brzmi idealnie.
Na Women In Music pt. III znalazło się sporo miejsca na eksperymenty i kontrolowany hałas z towarzystwem syntezatorów, co słychać przed mostkiem w utworze Up From A Dream. Dziewczyny znalazły też w sobie siłę, i poczuły potrzebę, żeby opowiedzieć o trudach ostatnich lat – chorobach, utracie bliskich osób, męczącym życiu w trasie i radości z powrotów do domu. Niepozorny wydaje się utwór I Know Alone, przytłumiony i depresyjny, w którym bardzo szybko pojawiają się taneczne dźwięki, niejako zagłuszające smutny tekst. To też utwór mający jeden z najbardziej interesujących mostków i pomysłów na zabawę trzema głosami, który wydarzył się na albumie.
Inna kompozycja, w której zwróciłam uwagę na mostek to Another Time, gdzie pojawia się przyjemna partia klawiszy. To też druga obok 3am piosenka, w której słychać inspiracje muzyką lat 70. czy wczesnych 80. Na tej płycie naprawdę dużo ciekawego dzieje się właśnie w środkowej części piosenek, to takie serce niemalże każdego utworu.
Jednym z moich ulubionych jest zaczynające się partiami perkusji i gitary The Steps i Leaning on You z mandoliną, zaś Don’t Wanna to zdecydowanie jeden z najszybciej zapadających w pamięć utworów, ale też muzycznie piosenka dość dobrze odzwierciedlająca cały krążek. Dla równowagi jest także Man From The Magazine brzmiące jak piosenka grana znajomym przy ognisku albo jakimś innym niezobowiązującym spotkaniu, która mogła zrodzić się jedynie z podrzucenia jednego słowa lub riffu. Podoba mi się prostota tej piosenki. Dobrze, że nie zdecydowano się jej wydłużać, trwa nieco ponad 2 minuty i jest to idealna długość.
Podobna prostota towarzyszy FUBT, ale tutaj wszystko opiera się na gitarze elektrycznej. To też jeden z najsmutniejszych, tekstowo, utworów na krążku. Dopiero na końcu pojawiają się syntezatory, które ubarwiają i wprowadzają luz. W podobnym nostalgicznym tonie utrzymane jest Hallelujah, kolejna ze smutnych, ale przynoszących ulgę piosenek. Dedykowana zmarłej przyjaciółce jednej z sióstr. Partie smyczków dodają podniosłego klimatu, ale udało się uniknąć pompatyczności.
Na zakończenie, wspólnie już przeze mnie, Summer Girl czyli jedna z pierwszych piosenek udostępnionych z albumu. Zachwycająca dźwiękami saksofonu, bardzo pięknego instrumentu, który w nadmiarze może drażnić, ale w odpowiedniej ilości dodaje utworom oryginalności. Pojawia się także w kilku innych utworach na płycie, dzięki czemu materiał brzmi czasami bluesowo, co potęgują dźwięki gitar.
Album Women In Music pt. III to kolejny już dowód na muzyczną siłę 2020 roku. Siostry HAIM nie zaniżają postawionej sobie poprzeczki, a wręcz ciągle ją podnoszą, na tym albumie pokazując, że potrafią w ciekawy sposób opowiedzieć o trudnych momentach życia. Udało im się stworzyć album, którego słucha się z przyjemnością, który pozwala na rozmyślenia, ale też daje okazję do bezrefleksyjnego tupania nóżką czy ruszania bioderkiem.