Mam trochę żalu do André Acimana za to, że zdecydował się wykorzystać swoje pięć minut i napisać kontynuację książki Tamte dni, tamte noce. Jednocześnie naprawdę go rozumiem, bo przez dziesięć lat czekał, aż film na podstawie jego najsłynniejszej już wtedy powieści trafi na ekrany kin, a gdy to się już stało został jednym z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy wśród pewnej grupy odbiorców. Latami czekał więc na chwałę, sławę i wielkie pieniądze. Kontynuacja, książka Znajdź mnie miałaby szansę powtórzyć sukces pierwszej części. Problem polega jednak na tym, że André chciałby opowiedzieć dalsze losy Elio i Olivera, ale w Znajdź mnie o tym zapomniał.
Choćby z prostego powodu – dla wysokiej sprzedaży – mówienie o Znajdź mnie jako o nowej książce autora Tamte dni, tamte noce nie jest tak komercyjne, jak nazywanie jej dalszą częścią. Fani historii Olivera i Elio, jak na fanów przystało, zrobiliby wiele, żeby dowiedzieć się, co słychać u ich ulubieńców. Pamiętam, jak kilka miesięcy po premierze filmu Aciman zaczął napomykać, że chodzi mu po głowie napisanie kontynuacji. Nie byłam wielką fanką tego pomysłu, bo pachniał chęcią zadowolenia wydawcy, milionów nowych fanów i usilnym przeciągnięciem historii, która w gruncie rzeczy nie wymagała ciągu dalszego. Pisałam o tym w Monthly na grudzień i w Monthly na lipiec.
Uznałam wówczas, że jeśli tak wiele lat pracy nad scenariuszem do filmu Call Me by Your Name zaowocowało doskonałym filmem, może i napisanie dalszej części nie wyjdzie źle. Po przeczytaniu Znajdź mnie mam wiele uwag i nie mogę pozbyć się wrażenia, że Acimana coś lub ktoś gonił, gdy pisał tę książkę.
Czytałam Tamte dni, tamte noce. Jeśli oglądało się tylko film, świetny o czym rozpisywałam się tutaj, dobrze jest wiedzieć, że ton książki jest inny. Książkowy Elio jest inny, a przynajmniej nie taki sam, jak ten filmowy. Jego cechy charakteru, sposób bycia i zachowania są nieco bardziej wyniosłe, mniej czarujące i urzekające. Dlaczego o tym wspominam? Bo czytając Znajdź mnie miałam nieodparte wrażenie, że filmowy Elio przeniósł się do książki. Nie mogłam odnaleźć cech charakteru chłopaka, którym był Elio przed laty. Jasne, Znajdź mnie ma opowiadać, co wydarzyło się po 20 latach, ale mimo wszystko zmiana w usposobieniu bohaterów jest znacząca. Najwyraźniej widać to na przykładzie Samuela, ojca Elio i głównego bohatera Znajdź mnie.
Muszę to napisać: jako fanka Tamte dni, tamte noce naprawdę nie czułam potrzeby, żeby bliżej poznawać Samuela. Tak naprawdę poza jedną, magiczną i wyjątkową sceną w pierwszej książce, Samuel był tłem, przemykał się w oddali, czasem zabierając głos. Był mądry, doświadczony, oczytany i ciekawy spojrzenia młodych ludzi na życie, ale na pewno nie był postacią, której warto było poświecić osobną książkę. A jeśli już to nie taką, o której mówi się kontynuacja. No i myślę, że gdy przeczyta się Znajdź mnie łatwo uznać, że Aciman skrzywdził Samuela i zniszczył jego wizerunek mędrca znad książki we włoskim domku.
Znajdź mnie to w 65% książka o Samuelu, w 25% o Elio i w zaledwie 10% o Oliverze. Czytając pierwszy rozdział chciałam to zrobić jak najszybciej, żeby jak najszybciej go skończyć. Liczyłam, że zaraz zacznie się ciekawszy wątek, z Elio i Oliverem. Czytając kolejny czekałam na wielki zachwyt i zaskoczenie, a kończąc książkę wiedziałam już, że pozostaje mi niedosyt. Aciman nie zrobił wiele, żeby opowiedzieć dalsze losy swoich bohaterów. Rozbudował historię postaci, która raczej tego nie wymagała i bardzo po macoszemu potraktował Olivera. O Elio dowiadujemy się więcej, ale ten najbardziej rozwinięty w książce wątek z jego udziałem wydaje się zbyteczny lub… niezbyt dobrze rozwinięty.
To jest chyba mój główny zarzut wobec Znajdź mnie. Sięgnęłam po tę książkę z sentymentu do bohaterów, a przeczytałam coś, co bardziej przypomina mi rozbudowany szkic powieści niż dokończoną, przemyślaną prozę. Mam żal do Acimana, że nie utrzymał wyjątkowości tych bohaterów. Nie jest tak, że po lekturze Znajdź mnie moje dobre wspomnienia związane z Tamte dni, tamte noce zniknęły, ale ta książka jest jak powrót ulubionego serialu po latach – niby się cieszysz, niby widzisz te same postaci, a jednak wkurza Cię, że ulubieni bohaterowie nie grają głównych ról. W Znajdź mnie Oliver i Elio nie są głównymi bohaterami. Są na doczepkę, wciśnięci pomiędzy czterech nowych głównych bohaterów, a magia ich relacji zupełnie się zagubiła.