Medleyland.pl

Czy Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a straciły magię?

Fantastyczne zwierzęta to w gruncie rzeczy jedyna kinowa produkcja, która towarzyszy temu blogowi niemal od samego początku. Lata lecą, a historie inspirowane światem magii wykreowanym przez J.K. Rowling się nie kończą. Na ekranach kin można właśnie oglądać kolejną część filmu Fantastyczne zwierzęta, tym razem z podtytułem Tajemnice Dumbledore’a, co intryguje, bo Dumbledore to przecież taki sympatyczny i poczciwy staruszek. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, bo przecież Fantastyczne zwierzęta rozgrywają się na długo przez epoką Harrego Pottera.

Odczuwam pewną dziwną słabość do filmów z Potterem w tle, choć w pewnym momencie przestałam chodzić do kina na kolejne części, a książek nie czytałam nigdy. Tłumaczyłam to zawsze względną niechęcią do fantastycznych opowieści i rzeczywiście nadal jest tak, że to nie jest mój ulubiony gatunek – ani filmowy, ani literacki. Mimo to Hogwart jest mi dziwnie bliski i potterowe odnogi zawsze przypominają szał, jaki zaczął się, gdy książki trafiły na półki a pierwszy film do kin.

Profesor Albus Dumbledore (Jude Law) wie, że potężny i zły czarodziej Gellert Grindelwald (Mads Mikkelsen) zamierza zawładnąć światem czarodziejów. Nie mogąc powstrzymać go w pojedynkę, powierza to zadanie magizoologowi Newtowi Skamanderowi (Eddie Redmayne). Staje on na czele nieustraszonej drużyny, złożonej z czarodziejów, czarodziejek i jednego dzielnego mugolskiego piekarza. W niebezpiecznej misji natkną się oni na znane już i nowe zwierzęta oraz staną do walki z coraz liczniejszymi zastępami zwolenników Grindelwalda. Ale jak długo Dumbledore będzie trzymał się z boku, skoro stawka jest tak wielka?

Opis dystrybutoRa

Fantastyczne zwierzęta ogląda się z sentymentu i może trochę po to, aby pielęgnować w sobie dziecko. Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a to już trzeci film tej serii i kolejny, który nie zamyka opowieści, a wręcz pozostawia wiele otwartych drzwi. Chyba zbyt wiele, bo wychodząc z kina czułam, że chciałabym obejrzeć film, który cokolwiek mi powie, którego fabuła zostanie ze mną na dłużej. Oczywiście nie oczekiwałam głębokiego filmu z morałem na zakończenie, ale nie da się ukryć, że Tajemnice Dumbledore’a trwają ponad 2 godziny, a przez większość czasu obserwujemy ucieczki, gonitwy, przepychanki. Nawet magii jest jakoś niewiele…

Niewiele w tej historii historii, niewiele posuwania wątków do przodu i przede wszystkim niewiele poczucia, że ogląda się 3 część historii, która ma mieć zakończenie. Chyba tego najbardziej mi brakowało – poczucia, że twórcy wiedzą, dokąd ta historia zmierza i wiedzą, że musi mieć koniec. Na razie zanosi się na kilka kolejnych filmów. Z pewnością będzie się je oglądało z przyjemnością, ale czy będą angażować widza tak, jak potrafił zrobić to film z Potterem w tytule? Szczerze wątpię.

Są na szczęście pewne plusy, głównie w obsadzie, która nieco się zmieniła od czasu Fantastycznie zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda. Zmienił się… sam Grindelwald, bo Johnnego Deppa w tej roli zastąpił Mads Mikkelsen. Panowie urody podobnej nie mają, a ja do teraz pamiętam groźne i mroczne oczy Deppa, ale muszę przyznać, że Mikkelsen wypadł przekonująco i ciekawiej prezentował się w rolach z Judem Law. Może zabrzmi to nietaktownie, ale uroda Deppa i sposób bycia Grindelwalda w połączeniu z urokiem Law i serdecznością Dumbledore’a sprawiały, że na ekranie pojawiało się dwóch równie charyzmatycznych aktorów, dwie silne postaci, które się wzajemnie przyćmiewały. Mikkelsen jest dobrym, wyrazistym aktorem, który umiał uchwycić pewną przebiegłość i nikczemność swojej filmowej postaci.

Fabularnie daję mocne 3+, bo jak wspomniałam, zbyt mocno skupiono się na ucieczkach i przeciągnięto nimi film. Konkretów było jak na lekarstwo, nawet filmowy Jakub Kowalski nie był tak zabawny, jak potrafił być. Newt Skamander schował się na drugi plan, a jego ukochana Tina miała dosłownie ekranowe pięć minut. Zwierząt także było jak na lekarstwo, a to one stanowiły ważny element tej historii. Całość ratuje sentyment i świadomość, że poruszono wątek, który nie pozostawał bez wpływu na życie bohaterów pierwszych filmów (i książek).