Gdy wpada w Twoje oczy informacja o premierze książki, której tytuł zaczyna się od słów Unf*ck Yourself nie ma możliwości, że nie sięgniesz głębiej i nie zechcesz się przekonać, kto postanowił właśnie w ten sposób zatytułować swoją publikację. Ba! Jeszcze bardziej interesuje Cię znalezienie odpowiedzi na pytanie nie kto, a dlaczego! Tak przynajmniej było ze mną… Unf*ck Yourself. Napraw się, bo taki jest pełny tytuł tej książki, to nowa propozycja od Gary’ego Johna Bishopa, znanego trenera rozwoju osobistego.
Przyznaję bez bicia, że nie mam na półce żadnej książki o tej tematyce. Trener rozwoju osobistego nie kojarzy mi się dobrze, chociaż nie mam z tym określeniem żadnych konkretnych doświadczeń. Myślę, że to sceptyczne nastawienie, jakie ewidentnie ma do takich publikacji, wzięło się u mnie z tego, że nie poszłam z falą trendu na zaczytywanie się w poradniki próbujące znaleźć odpowiedź na magiczne pytanie: jak żyć?. Od kilku lat żyjemy w śmiesznych czasach, gdzie o tym, co powinniśmy jeść, żeby czuć się dobrze, jak się ubierać, żeby się nie przeziębiać i jak wydawać mniej pieniędzy uczymy się z książek publikowanych przez osoby, o których doświadczeniu i wiedzy często nie wiemy nic.
Kiedy wydawnictwo Insignis skontaktowało się ze mną z informacją o zbliżającej się premierze książki Unf*ck Yourself. Napraw się Bishopa moja pierwsza myśl był taka, żeby się ładnie uśmiechnąć i podziękować. Po chwili namysłu doszłam jednak do wniosku, że skoro nigdy nie czytałam takich motywacyjno-zmieniających-sposób-patrzenia-na-życie książek, a nie mam o nich najlepszego zdania, może czas jakąś przeczytać i to zdanie sobie wyrobić. Książka ukaże się 28 lutego i w okolicy tej daty ma do mnie trafić. Fragment zapowiedzi brzmi tak:
Chcesz budować życie, którego pragniesz? Nie chcesz już dłużej czekać na „właściwy moment”, żeby coś zmienić? Tylko jak to zrobić? Odpowiedzi na to udzieli neuronauka. Okazuje się, że myśli mogą faktycznie zmienić fizyczną strukturę ludzkiego mózgu. To prawdziwa rewolucja w postrzeganiu umysłu człowieka. Otwórz „Unf*ck Yourself. Napraw się!” i zobacz, jak takie podejście może pomóc także tobie.
Jestem ciekawa, czy po lekturze rzeczywiście stwierdzę, że coś się w moim myśleniu zmieniło, odblokowało. No i oczywiście, czy uda mi się naprawić samą siebie. A może okaże się, że wcale nie potrzebuję naprawy? Na razie, nie mając jeszcze książki w ręce, a jedynie czytając zapowiedź i przeglądając fragmenty udostępnione w sieci, pozostaję wielką fanką tytułu książki i stwierdzam, że przeczytanie 220 stron napisanych luźnym językiem powinno pójść sprawnie. Jeśli macie ochotę rzucić okiem na pierwsze 34 strony książki – odsyłam tutaj. Znajdziecie tam plik wrzucony na Issuu.