Spokojnie, wszystko mam pod kontrolą i wiem, że dziś niedziela, a nie piątek. Muzyczne szorty smakują jednak równie dobrze w niedzielę, co w piątek, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby właśnie dziś porozmawiać o muzycznych nowościach. Marzec jest płytowo całkiem obfity, ale moją uwagę zwróciło kilka singli, które mają szansę zapowiadać interesujące płyty.
Bardzo dawno nie było w szortach polskich artystów, bo ja od bardzo dawna nie miałam nic ciekawego do powiedzenia na temat naszej krajowej muzyki. Chociaż przyznaję, że liczę, że rok 2018 zaskoczy kilkoma dobrymi płytami. Zanim jednak pogadamy o nowościach od Varius Manx (kwiecień) i Dawida Podsiadło (jesień) popatrzmy na Baranovskiego, Spennera oraz My Indigo, Bones UK i Kylie Minogue. Tak, #21 muzyczne szorty są bardzo obfite!
Panowie z talent show
Przemknęło mi przez głowę, żeby napisać osobny tekst poświęcony singlom (początkujących) muzyków, którzy nie wygrali talent show, ale w ostatnim miesiącu wypuścili (pierwsze) single. Uznałam jednak, że chyba lepiej skupić się na tych piosenkach, których da się słuchać i jednocześnie na tych, które mogą być zapowiedzią ciekawych płyt. W ostatnim czasie BARANOVSKi wypuścił dwa nowe single.
Najpierw pojawiło się live session piosenki Mamo, której od piątku można słuchać w wersji studyjnej, a w międzyczasie do radia trafiła piosenka Dym. Wojtka można kojarzyć z udziału w The Voice of Poland, edycji z 2014 roku oraz występów z zespołem xxanaxx.
Po przesłuchaniu jego dwóch propozycji mam mieszane uczucia. Piosenka Mamo wypada dużo ciekawiej na tle singla Dym, który nie bez powodu trafił do rozgłośni radiowych. Za to Mamo pachnie klimatami Dżemu chyba trochę za bardzo. Ciekawi mnie, co Wojtek zachował na później i co pokaże w przyszłości. Mam nadzieję, że lata czekania były tego warte! Na razie jestem w fazie: udowodnij mi.
◊◊◊
Pamiętacie, jak Dawid Podsiadło śpiewał w talent show TVNu? Razem z nim w programie występował Marcin Spenner, który programu nie wygrał, a tydzień temu wypuścił bardzo obiecujący singiel! Patrząc na odtworzenia teledysku, piosenka zrobiła wrażenie nie tylko na mnie.
Utwór nosi tytuł Lucy, a współautorką słów jest Karolina Kozak. Jej udział w pisaniu tego utworu zdaje się mieć olbrzymie znaczenie, bo tej piosenki nie tylko da się słuchać, ale też chce się jej słuchać. Jest romantycznie, jest melancholijnie, ale nie jest ckliwie i niepotrzebnie zbyt dramatycznie, jak bywa w przypadku bardzo wielu polskojęzycznych piosenek o miłości. Włączcie, a od razu zrozumiecie, co mam na myśli.
Autorami muzyki są Bogdan Kondracki, Piotr Łukaszewski, Marcin Spenner oraz Sławomir Mroczek i tym również należą się słowa uznania. Chociaż przyznaję, że początek piosenki nie nastrajał mnie obiecująco, ale na szczęście szybko zrezygnowano z nadmiernych przeciągnięć samogłosek. Strasznie to wkurzające i męczące! Trzymam kciuki, żeby Lucy okazała się tylko wstępem do dobrego albumu Marcina!
Panie z zagranicy
Nie wiem już co myśleć o pierwszej płycie solowego projektu Sharon den Adel z Within Temptation. Początkowo, po usłyszeniu singla My Indigo, byłam oczarowana, pełna optymizmu i pozytywnie zaskoczona kierunkiem, jaki obrała Sharon. Teraz, gdy w sieci można znaleźć trzy kolejne utwory z albumu, mam wrażenie, że ta płyta będzie mieszanką wszystkiego, ale niezbyt przemyślaną, przez co ciężko strawną.
W piątek Sharon zaprezentowała studyjną wersję piosenki Crash and Burn, którą swego czasu wykorzystano tu i ówdzie. Jedyne, co trzeba oddać projektowi My Indigo to trzymanie się jakiegoś pomysłu na użycie akustycznej gitary, który przewija się w każdej piosence. W tych, które z definicji nie mają być balladami, jak właśnie Crash and Burn słychać natomiast mocny romans z elektroniką, który sprawia, że wspólnie z wokalnymi ozdobnikami Sharon robi się tego dużo za dużo.
Zaczęłam odnosić wrażenie, że ten album to będzie zlepek wszystkiego, czego Sharon chciała muzycznie spróbować, ale nie mogła tego zrobić w Within Temptation. Zrobiła to więc na solowej płycie zapominając, że warto zachować umiar. Oczywiście nie chcę oceniać całej płyty przez pryzmat czterech piosenek, ale cztery piosenki to już ładny ułamek całości.
◊◊◊
O Bones UK zawsze w samych superlatywach! Zespół, który poznaliśmy dzięki supportowaniu PVRIS coraz sprawniej radzi sobie na scenie. Dziewczyny wypuściły właśnie premierowy singiel zatytułowany Limbs, który jest swego rodzaju zajawką wiosennej trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych. Nowy utwór to kolejny dowód na to, że Bones UK doskonale wiedzą, w jaką chcą iść stronę i w czym czują się najlepiej.
Kibicuję dziewczynom już od dawna, czekam na pierwszy album i wiem, że będzie rewelacyjny. Mam też nadzieję, że znajdzie się spora grupa osób, które docenią ich brzmienie i, co najważniejsze, znajdą je ukryte w milionie identycznie brzmiących piosenek produkowanych masowo w wiadomym celu.
◊◊◊
Na zakończenie Kylie Minogue, której w zasadzie powinno tutaj nie być, ale dziwnym trafem zafascynowała mnie wizja jej nowego albumu. Kylie to zawsze była dla mnie taka artystka, której zna się kilka najważniejszych, najpopularniejszych przebojów, ale nic poza tym. Wraz z premierą piosenki Dancing patrzę na nią przychylniej, a Golden, album który ukaże się 6 kwietnia, będzie jej pierwszą płytą, której posłucham w całości.
Podoba mi się brzmienie tych dwóch już udostępnionych piosenek. Ono nie jest w żaden sposób oryginalne i inne od tego, co proponują dziesiątki artystów próbujących połączyć nowoczesne brzmienie z gitarami akustycznymi, ale jednocześnie urzeka mnie… innością. Kylie brzmi w tych piosenkach świeżo i lekko, jak piosenkarka, której wielką frajdę sprawia wykonywanie takich przyjemnych, trochę jednak banalnych kompozycji. Ona to robi z wdziękiem, delikatnie infantylnie, ale bez przesady. W Stop Me From Falling, w Dancing z resztą też, jest mnóstwo uroku, przyjemnego wokalu połączonego z, po prostu, przyjemną melodią.
Jest też coś jeszcze. Nie czuję, że przesadzono z efektami, ozdobnikami, czyli z tym, co zaczyna mi przeszkadzać w piosenkach My Indigo. U Kylie jest spokojnie, wszystko dopracowane, wyważone, chociaż istnieje ryzyko, że finalnie okaże się, że brakuje zaskoczeń. Przekonamy się za miesiąc.