Jestem wytrwałym widzem polskich seriali, który wychodzi z założenia, że lepiej wiedzieć, co w trawie piszczy niż krytykować dla zasady. Skończyłam właśnie przygodę z drugim sezonem serialu Znaki emitowanym na AXN Polska i będę chwalić. Za pomysł, za realizację, za dobór aktorów i za wytrwałość w staraniu się o widza. Pierwszy sezon serialu pojawił się na antenie w 2018 roku i trafił na moją listę podsumowującą polskie seriale 2018. Wówczas napisałam o nim kilkanaście zdań, teraz napiszę więcej, bo uważam, że ten serial zasługuje na trochę więcej rozgłosu i zdecydowanie większą widownię.
Myślę, że nie tylko ja mam już dość polskich seriali kryminalnych, w które angażowani są ci sami aktorzy. Obsadzani niemalże w identycznych rolach, w których trudno pokazać im coś innego, świeżego. W dodatku większość seriali kryminalnych, jakie od kilku lat pojawiają się w naszej telewizji oparta jest na identycznych schematach – mroczne nastolatki, morderstwa blondynek w wieku licealnym. Aż chce się napisać, że kierowane są wiecznie do tych samych odbiorców. Aż tu nagle, niespodziewanie i przyczajony pojawia się serial Znaki AXN Polska.
Akcja rozgrywa się w malowniczych plenerach Gór Sowich. W miasteczku Sowie Doły ginie studentka. Tajemniczą i okrutną egzekucją żyją media w całej Polsce. Śledztwo podąża w wielu kierunkach, jednak sprawa nie zostaje rozwiązana. Po latach, w tej samej miejscowości, dochodzi do kolejnej zbrodni. Śledztwo prowadzi komisarz Trela (Andrzej Konopka), który, by dotrzeć do prawdy, musi przełamać zmowę milczenia panującą w miasteczku. Serial to połączenie gatunków, kryminału z elementami mystery i thrillera obyczajowego.
W drugim sezonie podążamy za historią zaginięcia córki komisarza Treli, a później także jej przyjaciółki. W niewyjaśnionych okolicznościach znika również para podróżników… Prowadzone są poszukiwania, ale śledztwo zbacza z torów, gdy komisarz dowiaduje się, kto odpowiada za zaginięcie jego jedynego dziecka. Zło w Sowich Dołach nie śpi, a dziwnymi zdarzeniami żyją ogarnięci strachem mieszkańcy miasteczka – opis ATM Grupa.
W nim również giną ludzie, również obrywa się młodym i pięknym dziewczynom, ale serialowi towarzyszy mrok i magia miejsca, w którym toczy się akcja. Góry Sowie są hipnotyzujące, owiane tajemnicami nazistowskich działań z czasów II wojny światowej. Słyszeliście o kompleksie Riese? Strażnikach nazistowskich skarbów ukrytych przed światem? Scenarzyści serialu Znaki starają się wykorzystać potencjał miejsca i wpleść go w scenariusz pierwszego i drugiego sezonu. Z perspektywy dwóch sezonów uważam, że Wojciech Miłoszewski, Błażej Przygodzki, Katarzyna Berenika Miszczuk i Marzena Podgórska lepiej poradzili sobie z tym w drugim sezonie. W nim jest więcej fascynacji tym regionie Polski, chociaż warto wiedzieć, że pierwszy i drugi sezon są ze sobą połączone. Trudno zrozumieć drugi nie znając wydarzeń z pierwszego.
Jestem wielką fanką kreacji aktorskich w tej produkcji! Małgorzata Hajewska jest tak rewelacyjnie hipnotyzująca, szalona, a jednocześnie stworzyła postać ciepłą i serdeczną. To postać, której towarzyszą tak różne, skrajne emocje, że przez cały serial ma się wrażenie, że zaraz czymś zaskoczy. Uwielbiam nieprzewidywalność serialowej Zosi. Przez dwa lata, jakie minęły od premiery pierwszego sezonu Paulina Gałązka sporo awansowała w aktorskim światku. Zagrała główną rolę w serialu Archiwista emitowanym przez TVP, przestała grać role epizodyczne. W Znakach jest Dorotką, upośledzoną umysłowo dziewczyną. To jedna z najbarwniejszych postaci w całym serialu, świetnie zagrana, choć nad wyraz trudna. Można przecież przekroczyć tę niebezpieczną granicę pomiędzy dobrym zagraniem osoby chorej umysłowo, a zrobieniem z niej karykatury, pośmiewiska. Barwny jest także burmistrz Paszke, którego gra Mirosław Kropielnicki. Co prawda w drugim sezonie stracił nieco swój impet – co tłumaczy sytuacja, w jakiej się znalazł, ale nadal pozostaje takim idealnym przykładem pain in the ass. Postacią, która denerwuje i irytuje, ale bez niej produkcja straciłaby swój urok. Już choćby na przykładzie tylko tych trzech nazwisk widać, że nie jest to kolejny serial z Więckiewiczem, Stuhrem, Popławską czy Kuleszą w rolach głównych.
Od strony wizualnej mamy do czynienia z produkcją pełną pięknych plenerów, polnych i leśnych dróg, starych, ale klimatycznych domków. Jest niespieszna atmosfera, ale sielskość otoczenia przerywają zbrodnie, wszak to produkcja kryminalna. Nie ma się jednak wrażenia, że akcja toczy się za wolno. Scenarzyści zadbali o odpowiednią dawkę wiedzy historycznej, pojawiają się też retrospekcje, która uwielbiam w serialach. Nie brakuje wątków politycznych, bo przecież nasze życie toczy się przede wszystkim wokół polityki właśnie, są też wątki obyczajowe.
Znaki zasługują na większy rozgłos, na uwagę właśnie tych widzów, którzy są już znudzeni kryminałami w polskim wydaniu. W tym serialu jest nieco inaczej – inne twarze, ciekawe postaci, kryminał połączony z tajemnicami regionu. Można zacząć się interesować tymi wszystkimi niemieckimi sekretami na Dolnym Śląsku. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby za dwa lata pojawił się trzeci sezon. Pierwszy jest dostępny na Netflixie.