Jako osoba przez lata czekająca aż stacja TVN wypuści ciekawy serial kryminalny zaczynam dołączać do grona osób, które z utęsknieniem wypatrują ciekawego serialu obyczajowego na antenie tejże stacji. Serial Chyłka: Zaginięcie to druga po Pułapce produkcja TVN, która pokazuje mi, że po latach poszukiwań, mieszania seriali obyczajowych z wątkami kryminalnymi, chyba wreszcie znaleźli swój sposób na opowiadanie mrocznych historii. Chyba, bo dwa seriale to za mało, żeby uznać to za wypracowany styl, ale w moim odczuciu jest dużo lepiej niż jeszcze dwa sezony ramówkowe temu.
Chyłka: Zaginięcie to serial napisany na bazie powieści Remigiusza Mroza o tym samym tytule. Mróz to jeden z najbardziej płodnych polskich autorów lubujących się w trudnych historiach, wątkach kryminalnych i sensacjach. Z zawodu prawnik, więc nie powinno dziwić, że tytułowa Chyłka to prawniczka. Mróz napisał o niej już dziewięć książek, a druga część serii, jako pierwsza doczekała się serialowej ekranizacji.
Jako pierwsza, bo wykupiono też prawa do innych serii tego autora, a drugi sezon przygód bezkompromisowej Chyłki już został zapowiedziany. Zdaje się, że Mróz i Chyłka zagoszczą w TV na kilka lat.
Serial od drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia jest dostępny w ofercie Player.pl, serwisu VOD, który od dawna próbuje przyciągnąć widzów. Ponoć zainteresowanych produkcją jest całkiem dużo, ale aby było ich więcej TVN będzie emitował serial w telewizji. Fajnie? No tak, ale jeśli wydałabym na jego obejrzenie kilka dyszek to pewnie byłabym nieco poirytowana. Ale rozumiem, że rynek rządzi się swoimi prawami. (Nie wydałam, bo jest jakaś promocja, 10 dni za darmo na Chyłkę lub coś podobnego, sprawdźcie.)
Pierwszy odcinek pojawi się w telewizji 2 marca o 20:00 i myślę, że warto dać mu szansę, choćby dlatego, że grają w nim świetni aktorzy. A na start to dobra wróżba. Przy trzecim i każdym kolejnym sezonie może już nie wystarczać.
W rolę tytułową wciela się Magdalena Cielecka. Towarzyszy jej Filip Pławiak, który niedawno grał w serialu Nielegalni Canal+, Michał Żurawski, Jacek Koman, Piotr Żurawski, Piotr Głowacki i Katarzyna Warnke. Wymieniam ją na końcu, bo wiem, że jej nazwisko budzi wiele emocji. Niestety ja nie kupuję jej jako aktorki, nie kupiłam jej w Ach Śpij Kochanie i nie kupuję jej w tym serialu. Jedyna jej rola, która mi się spodobała to ta z serialu Lekarze, gdzie postać którą grała, zachowaniem i sposobem bycia, odpowiadała moim wyobrażeniom Kasi w życiu prywatnym. Być może powinnam obejrzeć filmy Vegi, w których gra bardziej rozbudowane role, żeby zmienić zdanie, ale niespecjalnie mnie do tego ciągnie.
W Chyłka: Zaginięcie gra także mąż Kasi, Piotr, ale jego postać przewija się jedynie w tle i kilku scenach, więc wnioskuję, że w kolejnym sezonie będzie go więcej.
Serial podzielono na siedem odcinków. Zbudowano je tak, żeby po obejrzeniu jednego kusiło obejrzenie drugiego, co w przypadku produkcji dostępnej online jest bardzo dobrym (i przyjemnym dla widza) zabiegiem, ale oglądając serial w TV można mieć problem, żeby wytrzymać do emisji kolejnego. Oczywiście trochę przesadzam, bo nie jest to aż tak wciągająca opowieść, ale ma jedną cechę wspólną z Pułapką – skierowana jest do widza TVN, nie Canal+, HBO czy zagranicznych produkcji. I ja to szanuję, bo trzeba wiedzieć, kto nas ogląda i czego oczekuje. Gdybym miała na szybko stworzyć charakterystykę widza, któremu spodoba się ten serial powiedziałabym, że to osoba, która niby chciałaby trochę dreszczyku emocji, ale jednocześnie lubi ładne wnętrza, bogate i zadbane kobiety oraz luksusowe samochody i wielkie mieszkania znajdujące się rzut kapciem od Pałacu Kultury i Nauki.
https://youtu.be/W-74rh6U03Q
Niestety serial ma też typowo polską cechę – chamskie lokowanie produktu które wpleciono nawet w dialog głównej bohaterki z szefem, co wywołało u mnie śmiech, który mogli słyszeć moi sąsiedzi. Oprócz tego jest zdecydowanie mniej przemocy (fizycznej i psychicznej) niż w Pułapce i poniekąd wracamy do Prawa Agaty. A to był bardzo w porządku serial!
Przez sporą część serialu przebywamy na sali rozpraw, oglądamy przesłuchania i słuchamy zeznań. Poznajemy Chyłkę w akcji i odkrywamy fenomen jej zawodowych sukcesów. Myślę, że moi studiujący prawo koledzy śmialiby się jeszcze głośniej niż ja oglądając jej przemowy, ale to tak naprawdę charyzma Chyłki, jej osobowość i relacje z ludźmi sprawiają, że ten serial jest interesujący.
Przyznaję, że wątek zaginionej małej dziewczynki był dla mnie mniej interesujący od oglądania reakcji głównej bohaterki na przebieg zdarzeń. Byłam bardziej zainteresowana tym, co zrobi, jaką więź zbuduje z Zordonem i jak wygląda jej przeszłość, niż opowieścią o dziecku, które w tajemniczych okolicznościach wyparowało z łóżeczka.
Nie czytałam tej książki, więc nie wiem, jak są w niej napisane dialogi, ale w serialu wypowiedzi Chyłki, uszczypliwości i zadziory, budowały całą postać. To w sumie paradoks, bo to jedyna tak wyrazista i ciekawa postać, od początku do końca, w tym serialu.
Przyjemnie było znów oglądać Filipa Pławiaka, który niby gra dużo (tu film, tam serial), ale swoje pięć minut ma jeszcze przed sobą. Ucieszyłam się też, że TVN znów sięgnął po Jacka Komana, bo ten aktor ma w sobie taką dostojność i bije od niego takie ciepło, że sama jego obecność wystarcza, żeby scena była lepsza. No może z wyjątkiem tego lokowania produktu…