tak mi źle tak mi źle tak mi szaro każdy dzień ciągnie się jak makaron*
Miało dzisiaj nie być tekstu. Uznałam, że Games with Gold na maj są na tyle ciekawe, że nie ma po co się spieszyć z poruszaniem innych tematów. Zwłaszcza, że grafik mam ostatnio bardziej niż napięty. Tymczasem zapomniałam, że jeśli dzisiaj rozdają Fryderyki to pewnie zachce mi się coś na ten temat powiedzieć. I tak też się stało.
Fryderyki są niczym Grammy. Różni je jeden podstawowy fakt – otrzymanie Grammy to renoma na całym świecie, a Fryderyka tylko w Polsce. Podstawowy wspólny mianownik to jury, które ma wpływ na nominacje i wybór laureatów. W Polsce Fryderyki przyznaje Związek Producentów Audio-Video Akademia Fonograficzna. W dużym uproszczeniu jest to grupa muzyków, artystów mających na koncie Fryderyki, znających się na muzyce, wykonujących ją i przede wszystkim, tworzących.
Nigdy nie uważałam, że nagrody są w jakimkolwiek stopniu wymierne. Ilu ludzi, tyle opinii. Ilu ludzi, tyle gustów. Trudno więc przyznać nagrodę tak, żeby wszyscy uznali, że laureat otrzymał ją słusznie. O gustach ponoć się nie dyskutuje. A ja jednak chciałabym powiedzieć, dlaczego trochę mi przykro i czemu czuję się rozczarowana.
Pewnie nikt już nie pamięta marcowego tekstu, napisanego zaraz po ujawnieniu listy nominowanych do Fryderyków. Pisałam wtedy, że “patrząc kogo Związek Producentów Audio-Video nominował do tej najważniejszej muzycznej nagrody w naszym kraju, dotarło do mnie, jak niesamowicie obfity był rok 2016 dla polskiej muzyki.” Po miesiącu moje zdanie się nie zmieniło – w 2016 roku ukazało się w Polsce wiele naprawdę godnych uwagi, polecenia płyt, dlatego ZPAV nie miał łatwego zadania wybierając 7 wspaniałych. Pech, mój pech, chciał, że wybrali akurat tych, którym ja nagrody bym nie przyznała.
LAUREACI
Debiut roku: Piotr Zioła
Muzyka Rozrywkowa – Utwór roku: Organek “Missisipi w ogniu”
Muzyka Rozrywkowa – Album Roku Rock: Organek “Czarna Madonna”
Muzyka Rozrywkowa – Album Roku Pop: Ania Dąbrowska “Dla Naiwnych Marzycieli”
Muzyka Rozrywkowa – Album Roku Hip-Hop: O.S.T.R. “Życie po śmierci”
Muzyka Rozrywkowa – Album Roku Alternatywa: Brodka “Clashes”
Muzyka Rozrywkowa – Album Roku Elektronika: Reni Jusis “Bang!”
Muzyka Rozrywkowa – Album Roku Muzyka Korzeni: Martyna Jakubowicz “Prosta Piosenka”
Muzyka Rozrywkowa – Teledysk Roku: Dawid Podsiadło “Pastempomat”
Na liście docenionych twórców brakuje mi Krzysztofa Zalewskiego. I tak naprawdę o to jest cały mój, jak mawia młodzież, ból dupy. Dziwi mnie też niedocenienie Agnieszki Chylińskiej, która wydała odważną, inną, ciekawą płytę. I bardzo zaskakują aż dwa Fryderyki dla Organka.
Ich poprzednia płyta, Głupi ja była dla mnie o wiele ciekawszym albumem niż nagrodzona, bądź co bądź ważną nagrodą, Czarna Madonna. Nie wiem, co musiałby wydać Zalewski, żeby go doceniono… Dlaczego Horses Moniki Brodki nie dostały Fryderyka? W czym ta piosenka jest gorsza od Missisipi w ogniu? Odpowiedź, że nie chciano dać Monice dwóch Fryderyków – kiedyś się tak mówiło, że jak ktoś dostał za album to za piosenkę nie dają. Bujda, nie wierzcie w to.
Ostatnie zagubienie nastąpiło przy kategorii Teledysk Roku. O ile od zawsze mówiłam, że Pastempomat powinien być singlem, bo to świetna piosenka, o tyle teledysk z Mecwaldowskim i makaronem to dla mnie tak mocno przesadzona sztuka, że aż jej nie rozumiem. Byłam wręcz pewna, że tutaj nagrodę dostanie Brodka za Up in the Hill, tymczasem taką niespodziankę zgotował mi ZPAV.
Inne wybory nieszczególnie mnie zdziwiły, niespecjalnie zaskoczyły i zupełnie mnie nie poirytowały. Ania Dąbrowska, choć album Dla Naiwnych Marzycieli nie jest na mojej liście najlepszych polskich płyt minionego roku, był dla mnie oczywistym wyborem. Po tych wszystkich pozytywach, jakie usłyszałam na temat Życia po śmierci O.S.T.R. też wiedziałam, że to on wygra. Z resztą to taka kategoria, która jest mi tak obca, że nie powinnam się wypowiadać.
Nagrody nie są ważne. Ważni są fani, satysfakcja i zawodowe spełnienie. Tak mówią, ale coś do tej pracy i wytrwałości w tej pracy musi motywować. A taki Krzysztof wydał fantastyczną płytę, którą polecałam nie raz i pewnie nie raz będę polecała. No szkoda.
Na pocieszenie zostają mi fakty, a te są takie, że polska muzyka ma się dobrze. Jest czego słuchać, jest kogo śledzić, jest kogo słuchać na żywo i jest na co czekać.
*Nie wiem, dlaczego to zdanie z kultowej piosenki z Wojny Domowej przyszło mi do głowy. Może przez podsiadłowy makaron?