Nigdy nie wiem, jaki czas na publikacje rocznych podsumowań jest najlepszy. Widzę, że większość publikuje je w grudniu, jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku, ale dla mnie to zawsze o chwilę za wcześnie. Jak mogłabym podsumować rok, w jakiejkolwiek dziedzinie, gdy ten jeszcze się nie skończył? W połowie miesiąca zrobiłam sobie Spotify 2018 Wrapped, żeby zobaczyć, jakich utworów słuchałam najczęściej i szybko doszłam do wniosku, że to zupełnie mija się z celem, bo przez dwa tygodnie wiele może się zmienić. Dlatego też dzisiaj, w drugi dzień nowego roku, publikuję Mój 2018 w liczbach, czyli kilka liczb, które mają dla mnie znaczenie.
Uwielbiam liczby, pewnie nie raz wspominałam, że mogłabym godzinami przeglądać statystyki dotyczące różnych zjawisk. Analizować je, szukać powtarzalności lub zmiennych. W poprzednim życiu musiałam być matematykiem, wybitnym ekonomistą albo przynajmniej statystykiem.
Co liczby mówią o moim 2018 roku?
.166.
Dokładnie tyle tekstów pojawiło się w minionym roku na blogu. To dużo więcej niż zakładałam, próbując zerwać z zasadą tekst co dwa dni, ale mi się nie udało. W każdym miesiącu średnio 14 tekstów pojawiało się na blogu. Paradoksalnie, że kilkanaście w ogóle się nie pojawiło, bo zabrakło na nie czasu, weny, inspiracji, pomysłu… Wiele cały czas wisi w szkicach.
.110.
Tyle tekstów napisałam ja. Pozostałe to teksty przygotowane przez Kota lub takie, które napisaliśmy wspólnie. A ich było dosłownie kilka, ale chciałabym, żeby w 2019 pojawiło się ich więcej, np. takich jak Mój pierwszy koncert… Katy Perry.
.31.
Na tylu koncertach byłam. Nie licząc supportów oczywiście. Czy to był najintensywniejszy koncertowy rok w moim życiu? Nie sądzę. Biorąc pod uwagę, że jesienią nie byłam na zbyt wielu koncertach, a na pierwszy wybrałam się dopiero w kwietniu, to nie mógł być najintensywniejszy rok. Z drugiej strony, gdy spojrzę na nazwiska, które widziałam na żywo, to był wyśmienity rok! Od pewnego czasu staram się ograniczać udział w koncertach artystów, których widziałam na żywo niedawno, z tym samym albumem czy w ramach tej samej trasy koncertowej. Dzięki temu znajduję czas na inne przyjemności, inne koncerty, a na blogu nie pojawiają się zbyt często relacje z koncertów tych samych artystów czy zespołów. Relacje ze wszystkich koncertów, na których byłam w 2018 roku są do przeczytania tutaj.
.6.
Tylu artystów widziałam w 2018 roku po raz pierwszy i jest to też liczba książek, które dla przyjemności przeczytałam w minionym roku. Nie powiem, żeby mnie powalała – pamiętam jeszcze czasy, gdy sześć książek potrafiłam przeczytać w miesiąc, ale w ostatnim czasie najwięcej uwagi poświęcam literaturze związanej z tematem mojej pracy magisterskiej.
.4.
Na tylu zagranicznych koncertach byłam. I muszę przyznać, że ta liczba trochę mnie zasmuciła, ale też świetnie obrazuje moją nieustającą chęć podróżowania, która towarzyszy mi od jesieni i której nie mogę stłumić.
.17.
W tyle gier zagrałam w 2018 roku. Jak na człowieka, który recenzuje jedną grę na rok, to niezły wynik! Mówiąc szczerze jestem zdziwiona, że to aż 17 tytułów, bo z głowy umiałabym wymienić co najwyżej dziesięć.
.21.
Tyle filmów obejrzałam, ale nie wszystkie zrecenzowałam. Te, o których pisałam można znaleźć tutaj. Pewnie obejrzałam też jakieś filmy, o których już nie pamiętam, ale musiały to być przypadkowe produkcje, na które trafiłam w tv. Nic specjalnie interesującego i jak widać, wartego zapamiętania.
.27.
Tyle seriali obejrzałam i o kilku też jeszcze nic nie napisałam. W większości oglądam jednak te seriale, z których bohaterami zżyłam się na przestrzeni lat i przyznaję, że w 2019 roku chciałabym przestać wspominać o nich na blogu. Czuję, że czas, jaki poświęcam tutaj kilku tytułom minął.
.2.
Szczęśliwa dwójka obrazuje liczbę rozdziałów pracy magisterskiej, które napisałam w ciągu pół roku. Połowa za mną, połowa przede mną!
.970.
W 2018 roku słuchałam utworów z 970 płyt! Najwięcej muzyki słuchałam w maju, a najmniej w grudniu. W sumie 6,389 razy włączałam różne piosenki, z tych 970 płyt właśnie. Oczywiście dawniej byłoby tego znacznie więcej, ale czasy, w których mogłam pisać i pracować słuchając muzyki dawno minęły i chyba już nie wrócą. A szkoda! Przy okazji pokazuję moje roczne podsumowanie ze Spotify.