Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że Lady Gaga zaskoczy mnie muzycznie i zachęci do wysłuchania całej swojej płyty. Album Joanne musiał trafić do POPventu, i trafia, jako największe muzyczne zaskoczenie tego roku.
W gruncie rzeczy nie chodzi o samo brzmienie tego albumu, ale o odwagę do rzucenia w kąt dźwięków, z którymi do tej pory się kojarzyła muzyka Lady Gagi. Przebieranki, maskarady, taneczne brzmienie, pop na wysokim poziomie, ale z olbrzymią dawką komputerowych instrumentów. Brzmienia z singla Perfect Illusion spodziewałam się raczej po nowej płycie Taylor Swift, a tymczasem to Gaga przetarła jej szlaki. I to chyba nawet lepiej…
Album Joanne jest daleki od ideału, często zbyt monotonny i jednolity, ale świetnie się go słucha chcąc się bliżej wsłuchać w barwę głosu piosenkarki i poznać świat jej emocjonalności. Dla mnie do tej pory był on zamknięty. To jest najbardziej organiczny album, jaki w swojej dotychczasowej, solowej karierze wypuściła, a przez to zastanawiam się, czy nie prościej byłoby go nazwać, po prostu, płytą Stefani Germanotty?
Pisząc swego czasu recenzję tego albumu na jeden z portali internetowych podkreślałam, że pomimo ewidentnej zmiany brzmienia, Lady Gaga pozostaje konsekwentna.
Na Joanne konsekwencja to zaskakiwanie, ciągłe i nieustające. Pokazywanie, że pod warstwą elektronicznych efektów, naszpikowanych współczesną technologią piosenek, kryje się muzyczny talent. Talenty do pisania prostych, ładnych w tej prostocie melodii, ogromna wrażliwość i piękno ukryte w lirycznych kompozycjach. A o talent, a raczej jego brak, regularnie posądza się wszystkich twórców muzyki pop, którzy chętnie korzystają z dobrodziejstwa miksera.
Dla mnie taka Lady Gaga to kompletna nowość, a jej disco-rock naprawdę mi się spodobał. Poczytałam trochę opinie fanów i jak zawsze w tego typu sytuacjach, gdy brzmienie diametralnie różni się od przyzwyczajeń, opinie są skrajnie różne. A ja się cieszę, że album Joanne się ukazał, bo w przeciwnym razie najprawdopodobniej ograniczyłabym swoją znajomość piosenek Gagi do tych najpopularniejszych singli. I byłby to błąd.