Materiały prasowe

Dom Gucci. Film doskonale zachęca do zgłębienia historii marki i rodziny Gucci

Byłam w kinie. Wciąż traktuję to w kategorii sukcesu, ale coraz mniej determinuję go wykazem obostrzeń, a bardziej wpasowaniem grafiku dnia pod godziny seansów. Podziwiam wszystkich, którzy po całym dniu mają siłę oglądać jakikolwiek film o 21:00. Zwłaszcza Dom Gucci, który z reklamami i przerwami na zapowiedzi nadchodzących premier kinowych trwa prawie trzy godziny. Jest to jeden z najgłośniejszych filmów tego roku, co oznacza, że krytycy i widzowie dzielą się na dwa obozy. Jedni wychwalają Lady Gagę, Jareda Leto i Ala Pacino, inni krytykują reżysera Ridleya Scotta pytając, jaki film chciał nakręcić?

Trochę żartobliwie, a trochę na poważnie stwierdzam, że cokolwiek Scott planował, wyszła mu bardzo dobra zachęta do przeczytania książek zgłębiających historie marki Gucci oraz perypetie rodu. Jest w tym pewna doza uszczypliwości, bo po ponad dwugodzinnej produkcji oczekuje się więcej, ale trudno zarazem oczekiwać, że tak barwą historie można zamknąć zaledwie w jednym filmie. Ridley Scott nie miał łatwego zadania, miał za to ciekawą i ambitną obsadę, w której wyróżniała się Lady Gaga obsadzona w roli Patrizii Reggiani, żony i matki dzieci Maurizio Gucciego, na której zlecenie został zamordowany.

Film inspirowany jest szokującą, prawdziwą historią rodzinnego imperium stojącego za włoskim domem mody Gucci. Trzy dekady miłości, zdrady, dekadencji, zemsty, zwieńczone w końcu morderstwem, pokazują, co znaczy nazwisko Gucci, ile jest warte i jak daleko posunie się rodzina, by nie wypuścić z rąk kontroli nad fortuną.

Opis dystrybutora

Patrizia jest temperamentna, bezkompromisowa, stanowcza, efektowna i obrotna. Po trupach – historia pokazuje, że nie tylko metaforycznie – idzie do celu, nie ustępując, nie umiejąc przegrywać i nie chcąc być drugą. Lady Gaga dostała więc wolę energicznej, momentami agresywnej i bez względu na okoliczności pełnej pasji postaci, która swoją emocjonalnością lub zachowaniem zimnej krwi wyróżniała się na tle zdominowanego przez mężczyzn środowiska. Patrizia, aby być dostrzeżoną i traktowaną na poważnie musi zaakcentować swoją obecność, ale charakter nie pozwala jej na tym poprzestać, przez co Patrizia na akcentowaniu nie poprzestaje. Filmowa historia pokazuje, że nawet jeśli w prywatnych porachunkach była nieobliczalna, na biznesie znała się dobrze, ludzi prześwietlała na wylot.

W Dom Gucci nie na drugiej postaci, która swoją energią i sposobem bycia dorównywałaby Patrizii. Skutkuje to tym, że nietrudno docenić Lady Gagę, bo grana przez nią postać dominuje na ekranie. Nie posunęłabym się aż tak daleko, żeby powiedzieć, że osobowością przyćmiewa inne postaci, ale bezsprzecznie wyróżni się na tyle, że wszelkie nominacje do ważniejszych i mniej ważnych nagród dla Lady Gagi zupełnie mnie nie dziwią. W szczególności, jeśli chcemy doceniać pierwszoplanowe role żeńskie, które w kasowych filmach z tego roku nie są przesadnie liczne. Wspominałam o tym recenzując film Spencer.

Jak na głośna premierę z gwiazdorską obsadą przystało wiele mówi się o przekłamaniach, o karykaturalnych postaciach i spłaszczeniu niektórych wątków. Uwielbiający aktorskie metamorfozy Jared Leto, który nie ma problemu z tym, aby przytyć, schudnąć, dać się oszpecić czy postarzeń tym razem pokazywał swoje umiejętności grając Paolo Gucciego. Aspirującego projektanta mody wychowanego w cieniu inteligentnego, ułożonego, dobrze zapowiadającego się brata Maurizia, w którego talent nie wierzył nikt, a wręcz wprost mówiono mu, że talentu nie ma. Rzucano kłody pod nogi i pozbawiono majątku. Filmowy Paolo jest rzeczywiście postacią barwną, niespecjalnie bystrą i przesadnie infantylną. Można byłoby powiedzieć, że to wrażliwa, artystyczna dusza, ale film tego artyzmu nie pokazuje. Leto postarał się, żeby Paolo miał kobiecą gestykulację i włosko-amerykański akcent, z co trzecim słowem w języku włoskim.

Ta włoskość została w Dom Gucci mocno podkreślana, zarówno w temperamencie rodziny, jak i samym kształcie rodziny. Gucci to esencja pojęcia włoska rodzina, tego stereotypowego, w myśl którego włosi się głośni, kłótliwi, ale wskoczą za siebie w ogień. Szkoda tylko, że w walce o przyszłość firmy, utrzymanie na rynku, wysoką sprzedaż i majątek stracili dorobek przodków. Tutaj na myśl przychodzi inne powiedzenie – gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.

Wracając jednak do filmu Ridleya Scotta. W niemalże każdym opisie produkcji pojawia się informacja, że Dom Gucci to kryminał, czasem można znaleźć dopisek kryminał biograficzny. Efekt jest zatem taki, że idąc do kina oczekuje się kryminału w amerykańskim stylu, z zagadkami, zbrodniami, tajemnicami, oczywiście krwią i pewną dawką przemocy. Tymczasem Dom Gucci zupełnie tego nie oferuje. W towarzystwie przepięknych kreacji, od Gucci rzecz jasna, pokazuje przepiękne wille, w których przepych i bogactwo wysuwają się na pierwszy plan. Wystawne kolacje z dobrym winem, chwile uniesienia w hotelowej wannie w Nowym Jorku, sesje spirytystyczne i przebiegające na drugim planie maleńkie dziecko, które jest jednym wyznacznikiem płynącego czasu. Kryminał to najpierw kilka aresztowań, później zlecenie zabójstwa, które na tle całego filmu wygląda dość kuriozalnie, zwłaszcza, gdy jedną z uwikłanych postaci okazuje się Pina, jasnowidzka, do której latami chadzała Patrizia (w tej roli Salam Hayek). Można się więc czuć rozczarowanym, gdy idzie się na kryminał, który przez ponad dwie godziny jest po prostu próbą streszczenia kilku dekad z życia rodu, jaka kończy się zastrzeleniem szefa domu mody. Nie dziwią mnie więc recenzje, których autorzy retorycznie pytają reżysera, jaki film chciał stworzyć i co zamierzał powiedzieć?

Nie wyszłam z kina rozczarowana. Wręcz przeciwnie. Spędziłam kilka godzin z dobrym aktorstwem, z aktorami z naprawdę wysokiej półki – co, jak co, ale Al Pacino do przeciętnych aktorów nie należy. Nacieszyłam oczy ładnymi twarzami, widokami, wystawnymi butikami. Przyjrzałam się bliżej wpływowej rodzinie, o której wiem naprawdę niewiele i doszłam do wniosku, że dobrze byłoby przeczytać kiedyś książkę na ich temat. Doceniłam dobór muzyki, chociaż nie było jej specjalnie dużo i klamrę kompozycyjną, bo był to udany zabieg przenoszący w czasie. Dom Gucci nie stanie się najwybitniejszym filmem 2021 roku, Ridley Scott będzie nadal słynął z innych tytułów, ale dla Lady Gagi może być to kolejna bardzo ważna kreacja aktorska. Jeśli ktokolwiek zyskał na tym filmie, i nie mam na myśli korzyści majątkowych, to paradoksalnie właśnie ona.