Interesujący piątek się nam przydarzył. Pierwszy raz w historii wszystkich już opublikowanych muzycznych szortów jednego dnia ukazały się nowe piosenki trzech zespołów, które lubimy, którym kibicujemy i które łączy to, że są mało znane. Chociaż każdy jest na innym etapie kariery. Dzisiejsze szorty są wyjątkowe. Bardzo się cieszę, że mogę opowiedzieć Wam o Now, Now, Bones i Hey Charlie, bo zawsze chciałam, żeby ten blog (mimo że bardzo skupia się na przodownikach popkultury) przedstawiał też nowe twarze.
Now, Now poznałam kilka lat temu. Gdy w 2012 roku wydawali swój ostatni studyjny album zamówiłam go w przedsprzedaży, w pakiecie z koszulką, którą regularnie noszę i plakatem, który wisi w moim pokoju w rodzinnym domu. Byłam na ich dwóch koncertach, śledziłam solowe poczynania i czekałam na informację o powrocie. Ten nie był pewny, bo Now, Now, występujący niegdyś pod nazwą Now, Now Every Children, nigdy nie doszli do punktu, w którym mogliby powiedzieć, że utrzymują się tylko i wyłącznie z wydawania płyt i grania koncertów.
W tym roku wracają w duecie i z nowym brzmieniem.
Wczoraj opublikowali utwór Yours, drugą nową piosenkę. Gdybym miała opisać ją jednym słowem, powiedziałabym, że brzmi współcześnie. Nowe Now, Now idzie w stronę obecnie bardzo popularną, nie stronią od elektroniki, ale w tym wszystkim jest coś z nich, tych starych brzmieniowo Now, Now. Coś wyjątkowego, co może dać naprawdę bardzo przyjemna płytę.
Brzmią trochę, jak Tegan i Sara, trochę jak solowe kompozycje Brada (członka zespołu), który kilka lat temu próbował przebić się ze swoimi elektroczarami i trochę, jak to klimatyczne Now, Now z mojej pamięci. Posłuchajcie nowej piosenki i miejcie ich na oku, bo jeśli się nie potkną, dostaniemy bardzo apetyczny album.
O tych dziewczynach było już na blogu nie raz, ale wciąż uważam, że za mało, żeby pokazać, że warto im kibicować. Bones, w serwisach streamingowych zwane Bones UK, to czadowe babki, które poznałam, jako support koncertu PVRIS. Później widziałam je na solowym koncercie, który uważam za kwintesencję małej, londyńskiej sceny. Dziewczyny nie są ani super młode, ani super niedoświadczone.
Mają za sobą trasy koncertowe po świecie w roli gitarzystek, a od niedawna mieszkają w USA i próbują pójść na swoje.
W sieci nie znajdziecie dziesiątek ich piosenek, więc gdy ukazuje się studyjna wersja jednego z koncertowych wymiataczy, Beautiful Is Boring, człowiek (czytaj: my) przebiera nogami i odlicza dni. Ciekawie jest skonfrontować się ze studyjną wersją piosenki, która zna się tylko z wykonań koncertowych. To takie niecodzienne doświadczenie, bardzo rzadkie i przez to wyjątkowe.
Przeczytaj: Energetyczne Bones w londyńskim The Water Rats + zdjęcia
Niecodziennie ma się okazję znać piosenki w wersjach live zanim ukażą się na płytach. Na przykład dla mnie Beautiful Is Boring ma zdecydowanie większego kopa, power i emocje na żywo, więc słuchając wersji ze studia czuję się, jakby ktoś ukradł trochę tej energii. Ale nie zmienia to jednego faktu – kibicuję tym dziewczynom, bo brakuje mi na scenie takich zadziornych, ale bardzo profesjonalnych i utalentowanych artystek. Takich trochę na przekór, ale z wizją i pomysłem.
Również wczoraj swój nowy utwór zaprezentowały długowłose dziewczęta z zespołu Hey Charlie. Na ich solowym koncercie był Kot, o czym pisał dla Was tutaj, a poznaliśmy je dzięki Charli XCX. W koncertowym zespole Charli, kiedy jeszcze go miała, grała Debbie, która przez chwilę była członkinią Hey Charlie. Okej, tak naprawdę Debbie nadal gra z Charli XCX, ale jest już bardziej DJem niż perkusistką, więc to trochę inna bajka i temat na zupełnie inny tekst.
Tak oto od muzyka, do muzyka poznaliśmy dobrze rokujący na przyszłość zespół.
Z całego zestawu premier, Hey Charlie są zdecydowanie najmłodsze stażem i mają najmniejsze doświadczenie. Ich najnowsza piosenka, Young and Lonesome, nie jest może wyprodukowana tak świetnie, jak płyty PVRIS, ale na to przyjdzie jeszcze czas.
Na razie dostajemy od nich bardzo przyjemna energię, dopracowany już teraz do perfekcji wizerunek sceniczny i artystyczny, muzykę, w której nie brakuje gitar i dziewczęcego uroku. Dziewczyny ewidentnie mają na siebie pomysł, co przy tak młodym stażu pokazuje, że doskonale wiedzą, co robią i dokąd chcą dotrzeć. Udało im się już nawet wystąpić w HydeParku przed koncertem Green Daya.
Na początku października wydadzą debiutancką EPkę, z którą pojadą we wspólną trasę koncertową z All Time Low. Jak na debiutantki, na razie z dwoma utworami, jest naprawdę bardzo dobrze. Koniecznie posłuchajcie Young and Lonesome i pamiętajcie o nich, bo ich kariera powoli, ale jednak, się rozkręca.