Aż trudno uwierzyć, ale w kwietniu na blogu ani razu nie pojawiły się muzyczne szorty. Po obfitym marcu, w kwietniu ukazało się kilka albumów, na które czekałam (m.in. płyta Thirty Seconds to Mars). Tymczasem maj dopiero się rozpoczął, a już zaczyna się zapowiedziami albumów planowanych na czerwiec. Muzyczne szorty #23 to szybki przegląd nowości od Christiny Aguilery i Florence and the Machine.
Dzięki tym dwóm Paniom wstęp do tegorocznych wakacji nie będzie szczególnie nudny, przynajmniej z założenia, a sam maj obfity w zapowiedzi, zajawki i obietnice. Obietnice, że nowe płyty będą warte naszego czasu i (ewentualnie) pieniędzy.
Christina Aguilera – Accelerate
Christina Aguilera wpadła w czarną dziurę zwaną kłopotami w odnalezieniu się w nowej muzycznej rzeczywistości w sytuacji, w której do gry stają artyści młodsi od niej o dekadę, a nawet więcej. Doskonale pamiętam, jak czerwono-usta Christina podbijała listy przebojów na całym świecie piosenkami z rewelacyjnego albumu Back to Basics. Od premiery tego albumu, w sierpniu, minie 12 lat. Od tamtej pory Christina wydała jeszcze dwie płyty – Bionic (2010) i Lotus (2012), które komercyjnie zginęły w tłumie. Słuch o Christinie nieco zaginął.
W połowie czerwca 2018 roku ukaże się jej ósmy studyjny album. Płyta Liberation to naprawdę długo wyczekiwany krążek. Po pierwsze dlatego, że to jej pierwszy krążek po sześciu latach, po drugie dlatego, że jej nazwisko wciąż kojarzy się z dobrą muzyką, pomimo dwóch nieudanych komercyjnie płyt, a po trzecie dlatego, że od kilku lat z zapartym tchem śledzi się muzyczne powroty artystów, którzy podbijali listy przebojów przed pojawieniem się serwisów streamingowych i całego tego cyfrowego świata.
Zapowiedzią krążka Liberation jest utwór Accelerate nagrany wspólnie z Ty Dolla Sign i 2 Chainz. Chciałabym napisać, że jest to piosenka, na którą warto było czekać sześć lat, ale nie mogę tego napisać.
Nigdy nie zrozumiem powodu, dla którego powracającym po latach artystom wytwórnie płytowe wybierają na pierwszy singiel utwór, w którym nagrany wspólnie ze zgrają innych twórców. W dodatku takich, którzy dominują w piosence i gdyby nie kolejność nazwisk w tytule, naprawdę trudno byłoby rozpoznać, czyja ona jest. Argument, że ma to przyciągnąć słuchaczy zupełnie do mnie nie przemawia. Singiel Accelerate do mnie nie przemawia. Być może jest to jedna z tych piosenek, które trzeba posłuchać pięć razy, żeby się do nich przekonać. Problem w tym, że po pierwszym odsłuchaniu nie mam ochoty na kolejne.
Nie zmienia to jednak jednego. Jeśli ekipa, z którą współpracuje Christina ma plan, dobry plan, ten utwór może stać się przebojem. Trzeba go tylko dobrze wypromować. Fakt, że Accelerate mi się nie podoba nie zmienia jeszcze jednej rzeczy – czekam na Liberation, bo wierzę, że znajdą się na tej płycie piosenki, o których śmiało będę mogła powiedzieć: są dobre! Czekam na utwory, w których usłyszę siłę głosu Christiny, jej niesamowitą barwę.
Florence + the Machine – Hunger
Czwarty studyjny album Florence + the Machine to chyba najbardziej przeze mnie wyczekiwana premiera czerwca. Nigdy nie byłam największą fanką Florence w Polsce, była wręcz taki okres, w którym uważałam, że jest ona mocno przereklamowana. Niewątpliwie dlatego, że swego czasu szał na jej osobę w naszym kraju był tak duży, że trudno było znaleźć osobę, która nie słuchałaby Florence + the Machine. Od tamtej pory nieco się zmieniło, a album High As Hope zapowiada się naprawdę dobrze.
Płyta ukaże się już 29 czerwca, więc Florence chce zrobić wszystko, aby z nowym materiałem zawojować letnie festiwale. W tym ten w Polsce. Właśnie odbyła się premiera drugiego singla zapowiadającego wydawnictwo – w Hunger najbardziej spodobały mi się słowa piosenki. To pierwsze na co zwróciłam uwagę. Muzycznie nie jest to piosenka, która zaskakuje. Nie chcę powiedzieć, że jest zła, ale to jeden z tych utworów, których autora da się rozpoznać już po piętnastu sekundach.
Czy to źle? W przypadku wielu premier brak zaskoczenia można traktować, jako coś negatywnego. W tym przypadku najważniejszy stał się dla mnie tekst piosenki. Z każdym kolejnym utworem jestem coraz bardziej ciekawa całego albumu. Zwłaszcza, że jego współproducentką jest Emilie Haynie! Na płycie ma się też znaleźć kilka duetów – Kamasi Washington, Sampha, Tobias Jesso Jr., Kelsey Lu i Jamie xx.
Nadchodzące tygodnie, maj i czerwiec, zapowiadają się naprawdę intensywnie i interesująco. Poza wspomnianą już Christiną i Florence z nowymi płytami niebawem powróci Now, Now, Tancred, CHVRCHES, Troye Sivan i kilkoro innych artystów, których nazwisk albo nie znam, albo zapomniałam albo nie wiem, że zamierzają wydać albumy przed wakacyjnym sezonem koncertowym. Jest na co czekać! Oby było też czego słuchać!