5 Najlepszych Teledysków Ewy Farnej

W przypadku Ewy nic nigdy nie jest tak oczywiste, jak na pozór mogłoby się wydawać. Pozory bardzo mylą, bo w jej przypadku najlepszych teledysków trzeba szukać cofając się aż o dekadę, a przecież nie ma wielu wokalistek na polskim rynku, który w wieku 23 lat mogą pochwalić się tak pokaźnym dorobkiem. A żeby było jeszcze trudniej wybrać tą ulubioną piątkę, trzeba przebierać w teledyskach polskich i czeskich. Dzięki temu videografia znaczenie się poszerza, a wybór staje się trudniejszy.

Ulubiona piątka stała się więc, przynajmniej w tym przypadku, zbiorem teledysków z różnych lat kariery, choć w przeciwieństwie do poprzedniego zestawienia, wcale nie pokazująca tak dobrze zmian w brzmieniu. Pokazuje za to zmiany w podejściu do nagrywania teledysków i rodzącą się na przestrzeni lat odwagę.

Tam gdzie nie ma już dróg

Pamiętam czas, w którym tym teledyskiem Ewa zaczęła podbijać polskie stacje muzyczne. To były jeszcze te czasy, w których istniały programy emitujące klipy, potem te same stacje postawiły na wielogodzinne pasma z reality shows, przerywając je na reklamy i okazjonalne pokazanie teledysku. Młodziutka Ewa zaczynała zabawę z naszym krajowym szołbizem, a z teledysku, na dobrą sprawę wcale nie jakiegoś super pokombinowanego, wpływała taka pozytywna energia, dziewczęcy urok, że chciało się go oglądać i kibicować małolacie. Tam Gdzie Nie Ma Już Dróg było całkiem wysoko w telewizyjnych zestawieniach popularności, choć tego, co z każdym kolejnym rokiem pokazywała Ewa, na tym etapie nikt się chyba nie spodziewał. Bardzo fajna pamiątka z początków kariery Ewy.

Maska (I Need a Hero)

Nie rozumiem języka czeskiego. Nie potrafię dogadać się z żadnym Czechem i naprawdę nikt mnie nie przekona, że język polski i język czeski są do siebie podobne. Nie lubię słuchać muzyki, której tekstu nie rozumiem, więc nie szczególnie zasłuchuje się w czeskojęzyczne płyty Ewy, chociaż mam świadomość, że są dużo lepiej wyprodukowane niż te polskie. Lubię natomiast teledysk do czeskiej wersji singla Maska. To był chyba pierwszy, a przynajmniej pierwszy, który ja pamiętam, klip Ewy, w jakim zaczęto się bawić. W Polsce nadal kręcono jej teledyski raczej w pozycji “stój w miejscu i pokręć głową,” a za granicą rozpoczęła się era zabawy obrazem. Podobają mi się te teatralne kreacje i to, że wreszcie coś zaczęło się dziać.

Znak

 Ten teledysk z powodzeniem może pretendować do tytułu najzabawniejszego i najbardziej pomysłowego teledysku Ewy. Trzeba mieć poczucie humoru i sporo dystansu do siebie, żeby bawić się w pantomimę. I oczywiście trzeba mieć do tego też talent, bo nie każdy potrafi strzelać takie miny, jak Farna. Sceny w meloniku i wszystkie zbliżenia na twarz wymiatają. Aaa, no i nie mamy już motywu z Cicho i Ewakuacji, czyli “stój i pokręć główką.”

Bez Łez

 Może już wspominałam, może jeszcze nie… Bardzo lubię teledyski z fabułą, krótkie filmy. Bardzo nie lubię teledysków bez fabuły, nieudanych teledysków koncertowych. Najlepszy moment klipu do Bez Łez? Ewa w żółtych, gumowych rękawiczkach. Prawdopodobnie jeden z najbardziej pamiętnych momentów z jej wszystkich klipów, ale trzeba przyznać, że dopasowanie ich do dość eleganckiej sukienki stworzyło fajny kontrast. Wszystkie pseudo-domowe sceny wypadają pozytywnie. A całość wyszła zabawnie, znów z dystansem i jajem. Bardzo pozytywnie. Tylko te eleganckie sukienki to bardziej dla Sylwii Grzeszczak, jednak.

Rutyna

Jest i teledysk “postój i pokręć główką,” ale w tym wypadku teledysk do singla Rutyna, jednej z ciekawszych piosenek z tamtego albumu, trafia na listę ulubionych wcale nie ze względu na fabułę. Ze względu na odwagę. Trzeba mieć kurcze dużą odwagę, i ludzi dookoła siebie, którzy w tej odwadze wspierają i się jej nie boją, żeby wypuścić taki teledysk. Brawa za to i miejsce na dole listy!