Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć – TOP 5 urzekających momentów

Rozmowę na temat ekranizacji książki Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć J.K. Rowling dobrze byłoby zacząć od odpowiedzenia sobie na pytanie, jak dużym fanem przygód Harrego Pottera się jest. Przyjmując skalę od 1 do 5 swoje wkręcenie w magiczny świat oceniłabym na 2. W kontekście filmów nie ma to natomiast żadnego znaczenia, bo od lat niezmiennie twierdzę, że J.K. Rowling ma szczęście do fenomenalnych ekranizacji. Film Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć tylko to potwierdził.

Spoglądając na reakcje wielkich fanów Pottera, którzy widzieli już Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć wiem, że grono tych marudnych, czepialskich wcale nie jest jakoś szczególnie duże. Chociaż mogłoby się wydawać, że jest dokładnie odwrotnie. Siedząc w kinie widziałam nawet, jak na dźwięk charakterystycznych wyrazów, zwrotów i nawiązań niektórzy reagowali zupełnie tak, jakby znów mieli 10 lat. I nie, to nie byłam ja, a jakaś przypadkowa, obca mi dziewczyna siedząca dwa miejsca obok.

Utwierdzało mnie to jedynie w przekonaniu, że dziecięca euforia, która zaczyna się odzywać we mnie to nie jest tylko coś, co odczuwam ja. Mało znam fantastycznych filmów, z nazwy i z fabuły, które potrafiłyby mnie tak wciągnąć, jak świat czarów i magii z Potterem w tle. Teraz okazuje się, że i bez Pottera, chociaż oczywiście cały czas w duchu tamtych filmów, może powstać fantastycznie magiczny film, który pochłania się niczym ciepłe lody zimą i watę cukrową latem.

Nie wiem, czy to porównanie ma jakiś sens, ale Harry Potter bezsprzecznie kojarzy mi się z dzieciństwem, a z nim kojarzą mi się ciepłe lody i niezbyt przeze mnie lubiana wata cukrowa. Film trwa 133 minuty, tak twierdzi dystrybutor. Gdybyście mnie jednak zapytali, ile trwał według mnie, a ja przyjęłabym, że nie znam danych oficjalnych, powiedziałabym, że chwilę. Próbując to uściślić miałabym problem, bo kusi mnie, żeby powiedzieć godzinę. Ale później przypominam sobie to wszystko, co się w tym filmie działo i zaczynam wątpić, że to zajęło tylko dwie godziny! I wiecie co?

Jeśli nie chce Wam się iść do kina, czekacie aż pokażą ten film w telewizji to popełniacie bardzo duży błąd. Ten film na małym ekranie w domu nie będzie tak dobry, jak na dużym ekranie, w głośnym kinie. Mówię to z pełnym przekonaniem!

TOP 5 URZEKAJĄCYCH MOMENTÓW
(przechodzimy do spoilerów – bądźcie ostrożni)

1. Nawiązania do świata znanego z opowieści o Harrym Potterze

Sprytne, oczywiste, ale niezbyt nachalne. Z jednej strony film otwiera ta fantastyczna muzyka, z którą w sekundę kojarzy się przygody Harrego, a z drugiej wszelkie zaklęcia, padające mimochodem nazwiska doskonale nam znanych postaci, które w tym filmie fizycznie nie występują, zdają się być niewymuszone, wręcz przypadkowe. To tylko dowód na to, że naprawdę można nie przeczytać (lub nie obejrzeć) żadnej historii o Harrym i nie stracić z tego filmu niczego, a jeśli jednak się je czytało (oglądało) to człowiek czuje się wtajemniczony. Robi mu się cieplej na sercu.

2. Przepiękne animacje kolorowych zwierząt

Magiczne zwierzęta mogłyby być odrażające, przerażające i brzydkie. Nie tutaj. W świecie J.K. Rowling brzydkie jest tylko to, co złe, a przyjaciele Newta Scamandera, zoologa badającego, poszukującego i opiekującego się magicznymi stworzeniami, który żył na długo przed narodzeniem się Pottera, mają sympatyczne mordki, wesołe oczy, bajkowe upierzenie i ciekawe osobowości.

3. Pączkis i Jakub Kowalski

Mój patriotyzm przybiera czasami dziwne formy, ale jak tylko usłyszałam “pączkis” od razu wiedziałam, że muszę o tym napisać! Owe pączkis chciał w Ameryce piec Jakub Kowalski, sympatyczny, trochę niezdarny grubasek o wielkim sercu. Kuba miał oczywiście swoją kluczową rolę w tym filmie, chociaż nigdy nie przyznał się do tego, że Polakiem jest. Swoja drogą, gdy go zobaczycie to pewnie od razu przyjdzie Wam do głowy inny kultowy “nie-magiczny” bohater z Harrego Pottera…

4. Inny kraj, inna kultura magii

To jest ten maleńki szczegóły, na który zwróciłam uwagę, gdy tylko padło słowo “no-maj.” Osobę pozbawioną magicznej mocy, nieświadomą istnienia magicznego świata nazywamy przecież mugolem. Tymczasem okazuje się, że co kontynent to inna kultura i tradycja magii. Poza innym nazewnictwem jest to choćby przekonanie, że to wcale nie Hogwart jest tą najlepszą, najwybitniejszą szkołą dla młodych czarodziejów.

5. Farrell zmienia się w Deppa

Marzenie każdej kobiety. Albo przynajmniej wielu kobiet. Żeby Colin Farrell, w magiczny sposób, zmienił się w Johnny’ego Deppa. Takie sztuczki są możliwe tylko w filmie Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć!

Przeczytaj także: J.K. Rowling znów rozpieszcza fanów Pottera