Tak się złożyło, że ominął mnie szał na serial Downton Abbey, choć to przecież produkcja nagrodzona Emmy. Informacja o filmie nie zrobiła na mnie większego wrażenia, ale uznałam ją za świetną okazją do tego, żeby poznać bliżej klimat produkcji i być może zacząć oglądać serial. Nie ukrywam, że chciałam też poczuć klimat tej opowieści oglądając ją na dużym ekranie. Czy to, że nie znałam historii z serialu Downton Abbey wpłynęło na mój odbiór filmu? Czy czułam, że nie rozumiem wątków i nie wiem, co się dzieje?
Zupełnie nie! Chociaż muszę przyznać, że na maleńkiej sali kinowej w poznańskim kinie Muza znalazła się jedna naprawdę wielka fanka Downton. Dziewczyna, w wielu momentach, zapowietrzała się, pospiesznie tłumacząc towarzyszącemu jej chłopakowi, dlaczego tak się ekscytuje. Słyszalnym szeptem mówiła: nareszcie! wreszcie! po trzech sezonach! Wnioskowałam więc, że jednak czegoś nie wiem i nieznajomość 6 sezonów ma swoje wady, ale doszłam też do wniosku, że to, czego nie wiem to smaczek dla fanów serialu. Uśmiech od scenarzysty, który być może dokończył wątki niedokończone. A to przecież zawsze marzenie każdego fana, żeby doprowadzono pokochane przez niego wątki do końca.
Niektóre miejsca zostają w Tobie na zawsze… Oto pierwszy zwiastun filmu „Downton Abbey”. Filmowa kontynuacja losów rodziny Crawley’ów oraz ich służby na przestrzeni kolejnych historycznych i obyczajowych zmian.
Po powrocie z kina obejrzałam pierwszy odcinek pierwszego sezonu. Zrobiłam to chcąc przekonać się, czy serialowa wersja Downton Abbey jest równie piękna, stylistycznie urzekająca i utrzymana w takim samym, pełnym blasku XX wieku klimacie. Okazało się, że tak, chociaż przypuszczam, że na stworzenie kolejnych sezonów budżet był o wiele większy.
Film Downton Abbey przenosi w piękny czas. Pięknych kreacji, dystyngowanych kobiet i mężczyzn, w świat niepodważalnych zasad i etykiety, której bez względu na okoliczności powinno się przestrzegać. Downton Abbey, przynajmniej w tej filmowej wersji, ma w sobie też niesamowity spokój, ciepło bijące z każdej sceny i spokój. Nawet w mocniejszych, trudniejszych, bardziej skomplikowanych scenach nie ma pośpiechu, tempa tak charakterystycznego dla oglądanych przeze mnie produkcji.
Wspaniale było wejść w świat rodziny Crawley’ów, poznać ich losy i przekonać się, że przeniesienie serialowych postaci na duży ekran może się udać. Film Downton Abbey to zdecydowanie gratka dla miłośników serialu. To też film, który nie psuje dobrego wrażenia, jakie robi serial i napewno przysporzy mu nowych fanów. Ja niekoniecznie szybko wrócę do rodziny Crawley’ów, bo wolę jednak czuć dreszczyk emocji, ale miłośnicy XX wieku powinni zainteresować się Downton.
Najbardziej barwna postać? Zdecydowanie Maggie Smith! Jej dialogi, zawsze w punkt, pełne ironii, sarkazmu, uszczypliwości, ale też wdzięku, gracji, pewności siebie i własnej wartości. Świetnie stworzona postać! To też wspaniała aktorka, którą cudownie ogląda się na dużym ekranie. Znów, bo przecież przed laty podziwiało się ją w Hogwarcie.
Zazdroszczę fanom serialu Downton Abbey, że mogą wrócić do swoich ulubionych bohaterów oglądając film Downton Abbey. Bez poczucia, że po latach zniszczono tę historię. Czytałam, że być może na tym jednym filmie się nie skończy. Patrząc na jego sukces nie trudno się dziwić, ale proszę twórców, żeby byli ostrożni!