Taki ze mnie weteran chodzenia na polskie koncerty, że gdy tylko pojawił się line-up tegorocznej, 10-tej edycji trasy koncertowej Męskie Granie od razu rzucałam radami dotyczącymi najciekawszych nazwisk w składzie. Oczywiście zawsze, niezmiennie i niezaprzeczalnie będę twierdziła, że na Męskie Granie idzie się dla Orkiestry, ale te kilka godzin przed jej koncertem dobrze jest spędzić z dobrą muzyką. Już w Monthly na maj pisałam, że zdobycie biletów na koncerty tej trasy zawsze graniczy z cudem, i zdania nie zmieniam, ale jeśli macie możliwość wyboru miasta, warto spojrzeć na line-up. Kto zagra w tym roku i na czyj koncert polecam się wybrać?
Zacznę od tego, że gdybym miała możliwość wybrałabym się do Wrocławia lub do Żywca. Albo i tam, i tam, bo zobaczyć finał finałów też byłoby nieźle! W tych dwóch miastach zagrają w tym roku najciekawsze nazwiska. Nie pierwszy już raz złożyło się jednak tak, że na jeden dzień przypadają dwa wydarzenia, w których chciałabym wziąć udział. Nie mogę powiedzieć, żebym żałowała, że 3 sierpnia, w dzień Męskiego Grania we Wrocławiu, będę podziwiać Madrugadę na tle fiordów. Jasne, że nie, ale gdyby już opatentowano klonowanie na masową skalę, byłby to moment, w którym chętnie bym z takiej możliwości skorzystała.
Nie wiem czy wiecie, ale od pewnego czasu trasie Męskie Granie towarzyszy mała scena, tzw. Scena Ż. Pojawiają się na niej najczęściej młodzi, mniej lub bardziej znani artyści, którzy zabawiają publiczność w przerwach między koncertami na dużej scenie. Scena Ż miewała lepsze i gorsze line-upy, ale zawsze było tak, że sam fakt zagrania na niej koncertu sprawiał, że artysta awansował o kilka oczek na liście wartościowych polskich twórców. W tym roku, a w ubiegłym miałam podobne odczucia, na Scenie Ż zaprezentują się ciekawsze nazwiska niż na scenie głównej. Główna, z roku na rok, staje się bardziej i bardziej miejscem dla weteranów trasy Męskie Granie. Wiek nie ma tutaj znaczenia. Chodzi o to, że pojawiają się tam nazwiska, które stały na tej scenie już kilka edycji wcześniej.
Przeczytaj także: Męskie Granie 2018 – Poznań. Takie to miłe! + zdjęcia
W tym roku, z racji jubileuszu, w głowach wielu miłośników Męskiego Grania, także tych którzy kupili bilety w ciemno przed ogłoszeniem składu Orkiestry, pojawiło się przekonanie, że line-up musi być zajebisty. Cokolwiek to znaczy, bo czytając komentarze odnoszę wrażenie, że dla niektórych definicja zajebistego line-upu jest tak szeroka, że nikt nie spełniłby oczekiwań. Jest też druga grupa, która niezmiennie od lat nie wyobraża sobie Męskiego Grania bez nazwiska Podsiadło i ewidentnie zapomniała, że ta trasa istniała zanim Dawid pojawił się w programie telewizyjnym.
Tegoroczny line-up jaki jest, łatwo sprawdzić. Nie będę udawać, że powalił mnie na kolana, ale nie liczyłam na więcej. Widzę, co dzieje się w polskiej muzyce. Wiem, kto wydał w ubiegłym roku nową płytę (tak, lista była nadzwyczajnie krótka) i wiem, kto wydał ją w tym roku lub wydaje w najbliższym czasie. Nie trudno było więc przewidzieć, że spektakularnych zaskoczeń nie będzie, ale po ogłoszeniu line-upu okazało się, że kilka ich jednak jest. I to w większości na Scenie Ż.
W Poznaniu pojawi się na niej Marta Zalewska, która nieśmiało, ale konsekwentnie stawia coraz większe kroki na polskiej scenie. Męskie Granie będzie dobrą okazją, żeby przyjrzeć jej się z bliska. Podobnie z zespołem Tęskno, którego debiutancka płyta przez pewien czas była u mnie intensywnie odtwarzana. Na żywo jeszcze się nie spotkałyśmy, więc najwyższa pora nadrobić zaległości!
W Krakowie na małej scenie pojawi się Terrific Sunday, które trudno nazwać młodym, debiutującym zespołem. Może magia Ż sprawi, że dostaną dodatkowego kopa? W Gdyni Arek Kłusowski i również Tęskno, a na dużej scenie Mazolewski/Porter zagrają materiał ze swojej najnowszej, jeszcze ciepłej, studyjnej płyty. Tutaj mogę w ciemno, bo jeszcze nie miałam okazji zobaczyć ich na żywo, założyć, że to będzie jeden z ciekawszych koncertów dnia.
We Wrocławiu kupuję w ciemno wszystko, co będzie się działo na Scenie Ż. Z zespołem Panieneczki na czele. Ilekroć słyszę tę nazwę otwiera mi się w kieszeni nóż, ale jednocześnie myślę, że trzeba mieć pazura, żeby tak się nazywać. Oprócz nich pojawią się: Clock Machine, Diuna i Rebeka. W Katowicach, tak dla odmiany i zachowania równowagi, Scena Ż się do mnie nie uśmiecha, ale ja uśmiechnęłam się szeroko widząc, że na dużej wystąpi Ralph Kaminski. Mega! Nareszcie i w pełni zasłużenie!
Warszawa to z kolei takie trochę pozytywne rozpatrzenie mojej prośby, żeby Mroza zacząć traktować poważnie – wystąpi na Scenie Ż obok Kasai, której płyta była na mojej liście najchętniej słuchanych w maju. Koncert w Stolicy będzie też pierwszym z dwóch, na których pojawi się tzw. Orkiestra Orkiestr, czyli dodatkowy skład muzyków, którzy wykonają hymny przeszłych tras. Drugim miastem, w którym się to wydarzy będzie Żywiec. I tam też spełni się moja kolejna prośba, tym razem dotycząca Marceliny, która też zasługuje na dużo więcej pozytywnych komentarzy niż te, które otrzymuje. W tym roku, nareszcie, wystąpi na Męskim Graniu, obok Mroza na Scenie Ż.
Trasa Męskie Granie to zawsze fantastyczna okazja do przekonania się, że polska muzyka ma się doskonale. Miewa lepsze i gorsze lata, mniej lub więcej świetnych płyt, ale już sam fakt, że można zrobić taką trasę nie podpierając się zagranicznymi nazwiskami, wyprzedawać ją w kilka sekund i robić przez 10 lat mówi wiele o sile polskiego grania. Ci, którzy po spojrzeniu na line-up zaczęli narzekać, zakładając że i tak wybiorą się na któryś z przystanków trasy, wyjdą oczarowani, zauroczeni i najwięcej będą mówić o Orkiestrze. Tak jest rok w rok, tak będzie też w tym roku, i na tym polega magia tej trasy.
Można zwracać uwagę, że w zasadzie nikt z liderów Orkiestry nie ma aktualnie nowej płyty. Niestety to sprawia, że ich koncerty są mało fascynujące, bo jeśli ktoś lubi Organka, Nosowską lub Zalewskiego to nie miał raczej kłopotów, żeby wybrać się na ich solowy koncert. Grają dużo, grają często, ale jak pokazuje przykład wiecznie przewijającego się w komentarzach nazwiska Podsiadło – ludzie lubią sprawdzone patenty i ograne tematy. Większości powtarzalność nazwisk nie przeszkadza. A na końcu i tak wszyscy będą krzyczeć tekst Sobie i Wam, tegorocznego singla, i wracając do domu zaczną słuchać starej, polskiej, zakurzonej i wspaniałej muzyki, o której chwilę wcześniej przypomniała im Orkiestra albo którą dzięki niej poznali. I właśnie dlatego ta trasa jest taka wyjątkowa.