Powrót Taylor Swift to bezsprzecznie jedno z najważniejszych wydarzeń w przemyśle muzycznym w tym miesiącu, choć odnoszę wrażenie, że zostało przyćmione przez sukcesy Billie Eilish. Swift wypuściła nowy singiel, do współpracy zaprosiła Brendona Urie z Panic! At The Disco i wiele wskazuje na to, że z połączenia ich talentów powstała piosenka, która stanie się przebojem wiosny i wakacji 2019 roku. Myślę, że Muzyczne szorty #34 to wstęp do jeszcze kilku tekstów o Taylor Swift, które pojawią się tutaj w tym roku.
Singiel ME!, przynajmniej w teorii, miał być nowym rozdaniem. Początkiem nowej drogi Taylor, która podąża na własnych zasadach, z kontraktem płytowym wyglądającym dokładnie tak, jak chce. Po sześciu albumach wydanych pod szyldem Big Machine Records Swift stała się wolną artystką, która po latach budowania kariery, i latach osiągania spektakularnych sukcesów, sama rozdaje karty i odmawia współpracy z ludźmi, którzy nie grają według jej zasad. Najprościej mówiąc, Taylor dostała pełną swobodę artystyczną, wolność o którą artyści jej pokroju, na tym etapie kariery, już nie tyle walczą, co jej oczekują.
Czy ME! faktycznie brzmi jak utwór przełomowy, inny od tego, do czego przez ostatnie lata przyzwyczajała nas Taylor?
Słyszę w tym utworze dużo wpływu Brendona i pewną kontynuację brzmienia jego przebojowego singla High Hopes. Jednocześnie pierwsza zwrotka to frazowanie, które spokojnie mogłoby znaleźć się na albumie reputation, chociaż pod względem klimatu to już zupełnie inna Taylor. Pozbawiona tego mroku, który towarzyszył piosenkom z reputation i charakteryzował poprzednią erę.
ME! jest jak te wszystkie zwiewne sukienki, w których ostatnio się pokazuje – lekki, dość infantylny, ale w taki przyjemny sposób wesoły, niegłupkowaty. Wpadający w ucho, ale dający wrażenie, że już się to gdzieś słyszało. Zastanawiam się, parafrazując notkę prasową wydawców przywołanej już Billie Eilish, czy o taki prosty muzycznie pop walczyła Taylor odchodząc od macierzystej wytwórni?
Nigdy nie byłam fanką Panic! At The Disco, miałam dwa podejścia do różnych albumów, ale nie przeszkadza mi obecność Brendona. Wręcz mam wrażenie, że dzięki niemu ta piosenka jest interesująca i ciekawsza.
Na pewno warto obejrzeć teledysk, który tak naprawdę może sprawić, że ta piosenka stanie się przebojem. Teledysk, który w naturalny sposób przypomina kolorowe klipy Katy Perry. Singiel ME! brzmi zresztą jak utwór, który spokojnie mogłaby wydać Katy. Nie jest to piosenka tak wkręcająca się w głowę, jak Shake It Off czy zaskakująca niczym złość, gniew pojawiający się w Look What You Made Me Do. Wydaje mi się, że muzycznie Taylor w tym singlu zawiesiła sobie nisko poprzeczkę, ale jak wiadomo pierwszy singiel, zakładając, że to faktycznie pierwsza zapowiedź albumu, najczęściej nie definiuje całego materiału.