Materiały prasowe

Halsey – Badlands – recenzja

Dziewczyna znikąd. Dziewczyna bez radiowego przeboju. Dziewczyna bez większych szans na radiowy przebój. Dziewczyna zagadka. O tym, że Ashley Frangipane ma szansę podbić przemysł muzyczny rozpisywałam się już w czerwcu. Wtedy z wielką nadzieją patrzyłam w przyszłość, czekając na nowe piosenki z jej debiutanckiego albumu i po cichu licząc na to, że Halsey mnie nie zawiedzie.

Nie zawiodła. A co ważniejsze – na płycie znalazły się jeszcze lepsze piosenki od tych, które udostępniono w przedsprzedaży płyty. Danie artyście wolności artystycznej po raz kolejny pokazuje, że muzyka potrafi obronić się sama, a naturalność i dawka agresywności to mieszanka wybuchowa.

Dziewczyna z internetu

Na pytanie, skąd wzięła się Halsey i jakim cudem jej debiutancki krążek od dnia premiery utrzymuje się na #2 miejscu iTunes USA (skoro nikt jej nie zna!) pojawia się w amerykańskich mediach tak często, że sama Halsey odsyła wszystkich do swojej biografii na Wikipedii. Szybkie i proste rozwiązanie problemu.

Najprostszą odpowiedzią na pytanie o jej pochodzenie będzie bardzo popularny współcześnie rzeczownik – Internet. Halsey to jedna z tych piosenkarek, które swoją muzykę odważnie publikowały w sieci, wykonując covery i sukcesywnie przekonując ludzi do własnej twórczości. Równocześnie uczyła się kreatywnego pisania, gry na instrumentach i tworzyła w głowie swój własny muzyczny świat.

W sieci zdobywała pierwszych fanów oraz ludzi, którzy zakochali się w jej sposobie interpretacji muzyki, jej głosie i wizerunku. Teraz, gdy na rynku wylądowała jej debiutancka płyta Badlands, a kalendarz koncertowy pęka w szwach, przed Halsey wymarzony debiut.

Kreatywna tekściarka

Odważne, bezkompromisowe teksty to największa zaleta tej płyty. Silne, stanowcze przesłanie, jakie niesie ze sobą Badlands to idealny album dla tych, którzy niechętnie włączają radioodbiorniki, a listy przebojów śledzą tylko po to, żeby przekonać się, jak daleko stoją od gustu muzycznego współczesnego społeczeństwa.

Halsey nie boi się przeklinać, nie boi się poruszać odważnych tematów. Nie bała się też zaprosić ludzi do swojego świata. Kraina ta nazywa się Badlands, a płyta to koncept album. Słuchanie go od początku do końca ma kilka zalet, jedną z nich są smaczki ukryte w piosenkach.

Ostre przesłanie kilku piosenek raczej na dobre skreśla je z szans u dyrektorów stacji radiowych, bo biorąc pod lupę choćby tekst piosenki New Americana od razu widać, że nie pasuje do profilu praktycznie żadnego radia. No chyba, że takiego, które jest anty-amerykańskie, ale wtedy Halsey musiałaby zaśpiewać to w jakimś innym języku.

We are the new Americana / High on legal marijuana / Raised on Biggie and Nirvana

Jak widać brak radiowego zainteresowania jej muzyką – warto chyba powiedzieć, że na razie tylko piosenki Ghost doczekała się teledysku, ale większej popularności nie zdobyła – nie wpływa źle na ogólne zainteresowanie. Media interesują się nią z dwóch powodów – zaczyna mieszać na listach sprzedaży i wydaje się bezczelna. A bezczelność się sprzedaje, ale tylko wtedy, gdy jest poparta autentycznością. Halsey tej autentyczności nie da się odmówić.

Muzyczny po(d)pis

Listy przebojów i najchętniej kupowanych piosenek pozwalają uznać, że współczesna muzyka nie istnieje bez Maxa Martina. Facet zdominował wszystko i powoli wchodzi też na tory dawniej uważane za te bardziej wymagające, czyli do niedawna progi dla niego za wysokie.

Dwudziestoletnia Halsey nagrała świetny album bez pomocy jednego, topowego nazwiska. Krążek utrzymany w klimacie indie pop, czasami electropop stworzyła wspólnie kilkoma producentami, a mimo to udało jej się wypuścić spójną – nie tylko tekstowo, ale przede wszystkim muzycznie – płytę. Ciężko wymienić choćby jedno nazwisko i powiedzieć, że to akurat ten producent miał największy wpływ na cokolwiek. To Ashley podpisała się pod każdą z piosenek i zdaje się, że w tym drzemie wielka siła tego albumu. Co z tego, że trio Captain Cuts pomogło przy jednej czy dwóch piosenkach, gdy cała szesnastka jest niemalże idealna?

Przegląd piosenek

Traktując Badlands jako całość polecałabym słuchanie płyty od początku do końca, najlepiej w wersji rozszerzonej, która posiada dodatkowe pięć utworów. Gdybym miała wybrać mój ulubiony utwór postawiłabym na Roman Holiday. Z powodu świetnego tekstu opowiadającego historię, którą momentalnie można sobie wyobrazić, za genialny wokalnie refren, za genialne melodie w tym refrenie i mostek!

We’ll be looking for sunlight or the headlights, till our wide eyes burn blind

Wskazałabym też na Drive, które desperacko chce usłyszeć w wersji instrumentalnej. Ta piosenka wprowadza w taki spokojny, wręcz błogi stan. Uspokaja, a nagle słyszysz te gwałtowne hamulce…

California never felt like home to me, until I had you on the open road and now we’re singing

Nie mogę pominąć Haunting, prawdopodobnie najgenialniej brzmiącej na żywo piosenki z całego albumu! Jest to też kolejny popis pisarskich umiejętności Halsey i dowód na to, że creative writing naprawdę ma mnóstwo sensu.

Cause I’ve done some things that I can’t speak and I’ve tried to wash you away but you just won’t leave

Uwielbiam też otwarcie płyty, czyli piosenkę Castle oraz singiel New Americana. Chociaż jego głównie za mało poprawny polityczny tekst i ten pazur, który często uwodzi mnie u artystów, a potem jakoś z nich wyparowuje. New Americana to hymn zbuntowanych, zmęczonych politycznym bełkotem i mrzonkami Amerykanów. Nastomiast Castle lubię za melodie, beaty i klimat grozy tworzony przez chór.

A na zakończenie piosenka, która powinna zostać wydana, jako kolejny singiel, bo jako jedna z nielicznych z tego albumu ma szansę zostać doceniona przez rozgłośnie radiowe. Nie chodzi o wielką popularność i gigantyczną sławę, bo jednak jestem zdania, że czasami lepiej być artystą dla wybranej grupy ludzi niż dla każdego. Mowa o piosence Colors, która jest przyjemnym obrazem całego krążka, czyli tego indie popu i electropopu. Ma przyjemny, radiowy refren i nawet momentami wokal Halsey przypomina Taylor Swift.

Album Badlands ukazał się 28 sierpnia i wstępne szacunki wskazują, że zadebiutuje na drugim miejscu amerykańskiej listy sprzedaży z blisko 100 000 sprzedanych kopii. W Polsce płyta ukaże się w wersji fizycznej 11 września nakładem Universal Music Poland. Cały album jest dostępny do odsłuchania na oficjalnym kanale YouTube Halsey.