Gdy piszę ten tekst za oknem prawdziwa śnieżyca. Taka bajkowa, spokojna i majestatyczna. Taka, z jaką kojarzą mi się grudniowe święta z dzieciństwa. Czas więc na fotograficzne pożegnanie z jesienią. Jak nie teraz to kiedy? Te zdjęcia powstały we wrześniu, październiku i listopadzie. W Poznaniu i w Londynie.
Głównymi bohaterami, zupełnie nieplanowanie i przez przypadek, stały się zwierzęta. Oczywiście nie mogło zabraknąć wiewiórek, bo jesienne zdjęcia bez wiewiórek u mnie nie przejdą, ale w tym szaleństwie jest coś niecodziennego. Obok ukochanych przeze mnie, niezwykle sympatycznych i w większości bardzo ufnych londyńskich wiewiórek znajduje się nasza, polska wiewiórka. Przeze mnie mało oryginalnie nazwana Basią.
Basia, w przeciwieństwie swoich kuzynek i kuzynów zza wielkiej wody, nie była taka chętna do wspólnych zabaw. Nie chciała na mnie skakać i zaczepiać o orzechy… To ostatnie to akurat dobrze, bo akurat nie byłam przygotowana. Nigdy w życiu nie widziałam z takiego bliska rudej wiewiórki. Made my day, z całą pewnością.
Fotograficzne pożegnanie z jesienią 2017
/zdjęcia powiększają się przez kliknięcie/