Złocista muzyczna jesień ma się, w przeciwieństwie do wielu innych obszarów naszego życia, bardzo dobrze. Jedno trzeba temu rokowi oddać, i powtórzę swoje słowa z kilku wcześniejszych postów, muzycznie jest bardzo udany i nie pozwala się nudzić. Zarówno fanom topowych artystek pokroju Taylor Swift i Ariany Grande, jak i miłośnikom mniej rozpowszechnionych brzmień i nazwisk. Muzyczne szorty #64 są zdominowane przez obcokrajowców, ale znajduje się tutaj też jedna warta uwagi krajowa kompozycja.
W ubiegłym tygodniu z nowym singlem, zapowiedzią nowego wydanictwa, wrócił Sivert Høyem. Zespół Kaiser Chiefs postanowił zabawić się muzyką i rozluźnić atmosferę, a Troye Sivan udostępnił utwór, który wydał fizycznie jeszcze w wakacje. W tym tygodniu natomiast ukazał się nowy, ważny i ładny, singiel The Dumplings.
Sivert Høyem – Run Away
Jeśli ktokolwiek mógł sprawić, że tegoroczna muzyczna jesień będzie jeszcze przyjemniejsza to jest to Sivert Høyem. Jego solową twórczość znam dużo słabiej niż dyskografię zespołu Madrugada, którego jest liderem, ale gdy tylko zobaczyłam, że na horyzoncie czeka nowy singiel wiedziałam, że warto czekać. Sivert to dobra marka, która nie pozwala sobie na kompozycje niskich lotów, ale jednocześnie stawia na sprawdzone patenty. Nie lubi przesady, nie gustuje w wymyślnych instrumentach, ma pomysł na charakter swoich utworów i wie, jakie emocje chce przekazywać.
Singiel Run Away, najprościej, można byłoby nazwać kolejną dobrą, choć niekoniecznie zaskakującą piosenką od wokalisty, który przyzwyczaił słuchaczy, że emocje i wokal są niezwykle ważne. W krótkiej rozmowie na temat premiery Sivert przyznał, że piosenka powstała kilka lat temu, ale przyniósł ją do studia dopiero w okresie społecznej kwarantanny i mimo upływu lat, w obecnej sytuacji, tekst wydaje się bardzo aktualny. Nie jest to nagranie zwalające z nóg, ale miło usłyszeć Siverta w nowym utworze i przypomnieć sobie koncertowe przygody z Madrugadą z ubiegłego roku.
Utwór zapowiada nową EPkę muzyka, Roses of Neurosis, której premierę zaplanowano na 12 lutego. Strasznie późno, ale cóż poradzić… Będzie to pierwsze wydawnictwo Siverta od czasu reaktywacji zespołu i pierwsze z nowymi nagraniami od wydania Lioness z 2016 roku.
Kaiser Chiefs – Zombie Prom
Dla rozluźnienia napiętej atmosfery – pandemia na świecie, protesty w Polsce, wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych – z nowym singlem zjawili się muzycy Kaiser Chiefs. Korzystając z nadprogramowego wolnego czasu oraz wizji Halloween, na zachodzie jednego z najważniejszych dni w roku dla osób, które uwielbiają spotkania z przyjaciółmi, imprezy i przebrania, zespół przygotował singiel Zombie Prom. Utwór utrzymany w ulubionym przez nich stylu, czyli jest lekko, ale też gitarowo i energicznie. Trudno traktować to nagranie jakoś śmiertelnie poważnie, ale na poprawę nastroju nadaje się idealnie.
The Dumplings – Każda z nas
Skoro już publikuję Muzyczne szorty w połowie kolejnego tygodnia musiałam dopisać do listy nowy singiel The Dumplings. Dlaczego musiałam? Bo trudno przejść obok niego obojętnie, przynajmniej z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że utwór Każda z nas to odpowiedź zespołu na aktualne wydarzenia w Polsce. Muzycy zbierają głos piosenką, zachęcając do wpłacania pieniędzy na Centrum Praw Kobiet. Drugi powód to aranżacja – jest subtelnie, jest kobieco, jest intymnie, ale z mocnym przekazem, którego moc kryje się w słowach i właśnie aranżacji, a nie wykrzyczanych zdaniach. Do fanki The Dumplings cały czas jest mi daleko, ale już od dawna doceniam ich zaangażowanie w tematy społeczne, a Każda z nas to ładny przykład na to, jak można się zaangażować robiąc swoje.
Troye Sivan – 10/10
Troye Sivan, a raczej utwór 10/10 znaleźli się w Muzycznych szortach na doczepkę, bo utwór nie jest nowy, ale dopiero od weekendu dostępny w serwisach streamingowych. To nagranie będące bonusem na fizycznym nośniku EPki In a Dream wydanej przez Sivana pod koniec sierpnia tego roku. O singlach z tego wydawnictwa pisałam w Muzycznych szortach, ale cyfrowa premiera 10/10 przypomniała mi, dlaczego nigdy nie zrecenzowałam całej EPki.
Akurat singiel 10/10 jest w grupie tych utworów, jakich mogłabym słuchać z przyjemnością, ale na samej EPce znajduje się kilka, do których nie mam ochoty wracać. Na przykład STUD czy tytułowe In a Dream. Trochę zaczęłam się obawiać kolejnej płyty muzyka, wyobrażając sobie, że schowa swoje emocje i chłopięcy głos za elektroniką i dźwiękami, które zamiast wzbudzać emocje, będą skutecznie zagłuszały przekaz, jednocześnie przypominając brzmienie tych wszystkich przebojów radiowych, których nie chcę znać.