Patrząc na kinowe premiery z ostatnich miesięcy trudno nie wyciągnąć wniosku, że głównym tłem stał się PRL. Jest to na swój sposób ciekawe, że w podobnym czasie do kin weszło kilka filmów, które z różnej perspektywy pokazują, jak żyło się w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Niezwykle barwnie pokazuje ten okres Najmro. Kocha, kradnie, szanuje, film w reżyserii Mateusza Rakowicza z Dawidem Ogrodnikiem w głównej roli.
Nieco starsi widzowie lub tacy, którzy po prostu interesowali się historią Polski mogą kojarzyć postać Zdzisława Najmrodzkiego. Zasłynął tym, że potrafił utrzeć nosa władzy, stając się bohaterem telewizyjnych wiadomości i utrapieniem ambitnych milicjantów. Scenariusz filmu tu i ówdzie ubarwiono, tworząc jedną z zabawniejszych polskich komedii, jakie widziałam w ostatnich latach. Może warto przypomnieć, że komedia oglądam rzadko? W przypadku wielu produkcji mogłaby to tłumaczyć moje zadowolenie, ale Najmro. Kocha, kradnie, szanuje to naprawdę dobrze zrobiony film.
Komedia akcji inspirowana życiem Zdzisława Najmrodzkiego – legendarnego „króla ucieczek”, który wymknął się organom ścigania aż 29 razy. Kobiety go kochały, a mężczyźni podziwiali.
„Najmro jest brylantem, który błyszczy w szarych czasach. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. To typ człowieka, który nie zastanawia się, czy coś jest wykonalne. Po prostu to robi. Jest w nim energia, która inspiruje ludzi do działania”– tak o swojej postaci mówi Dawid Ogrodnik, który wcielił się w tytułowego „celebrytę półświatka”. „Zdzisław Najmrodzki w pewnym sensie był superbohaterem PRL. Tworząc tę postać, wykorzystaliśmy kilka najważniejszych faktów z jego życia, ale Najmro. Kocha, kradnie, szanuje to rozrywkowa fantazja i fikcja, a nie film biograficzny” – wyjaśnia Mateusz Rakowicz, reżyser i współautor scenariusza.
Opis dystrybutora
To, co dość dobrze pokazuje zwiastun to artystyczne podejście do filmu i kolory. Dostajemy bardzo barwnie, kolorowo ukazany PRL, który kojarzy się raczej, w pełni zresztą słusznie, z szarością i powtarzalnością. W Najmro. Kocha, kradnie, szanuje nie brakuje kolorów, kolorowe są zegarki ekipy Najmro, kolorowe są samochody na stadionie, świat jest pomarańczowy. Jest w tym zamysł i konsekwencja, której twórcom naprawdę nie można odmówić. Najmro. Kocha, kradnie, szanuje trzyma się konwencji groteskowego filmu, gdzie absurd goni absurd, ale mając w pamięci PRL nie wydaje się to mocno przekolorowane, a utrzymanie filmu w określonej gamie kolorystycznej raczej pokazuje kraj, jakim widział go główny bohater. Piękny i pełen możliwości.
Głównego bohatera nie da się nie lubić – jest czarujący, przebiegły, zabawny i pozuje bardziej na polskiego Robin Hooda niż złego, chciwego przestępcę zbrodniarza. Podobnego zdania są Polacy, którzy mimo nagrody wyznaczonej za wydanie Najmrodzkiego nie garną się do odwiedzenia posterunku. Donoszenie kojarzy się z czasem wojny, a zachowanie Najmro denerwuje ludzi o wiele mniej niż zachowanie władzy. Ostatecznie to Najmro zabiera bogatym, bo jak sam mówi „stać ich”, i daje biednym, a przynajmniej niżej w hierarchii systemu.
Jeśli mowa o systemie to w filmie dobrze pokazany jest moment przemiany ustrojowej. Widzimy zmiany godła w gabinetach, zmiany na wysokich stanowiskach, ale też pojawia się wątek prywatyzacji, pierwszych filmów na VHSach i początków polskiej mafii. Ten ostatni temat mógłby być szansą na aktorskie popisy Jakuba Gierszała. Sęk jednak w tym, że Najmro. Kocha, kradnie, szanuje to produkcja jednego aktora – Dawida Ogrodnika. Kradnie całe show, a młodzi aktorzy (Sandra Drzymalska, Masza Wągrocka) są zaledwie tłem. Na drugi plan spada nawet Robert Więckiewicz.
Trzeba jednak przyznać, że scenariusz skonstruowano tak, że Jakub Gierszał nie ma zbyt wielu możliwości do rozbudowanej gry, choć jego bohater, ze wszystkich pomocników Najmrodzkiego, jest bardziej wygadany. Ewidentnie leży Gierszałowi granie psychopatów i szaleńców, ale możliwe, że to schemat, w który wpadł i w którym widzą go reżyserzy. Tak jak Rafał Zawierucha lubuje się w rolach postaci z opóźnioną reakcją, niezbyt rozgarniętych. Miło natomiast popatrzeć na Maszę Wągrocką, która jest świeża, a jej twarz nie tak opatrzona. Można ją kojarzyć z drugoplanowej roli w serialu Król, gdzie partnerowała Piotrowi Żurawskiemu.
Najmro. Kocha, kradnie, szanuje to film, jaki należy traktować z przymrużeniem oka, ale to komedia w dobrym guście, z super wykorzystanym slow-motion, doskonale pasującym do konwencji. Jest z jajem, z pomysłem, absurdalnie, a gdy trzeba smutno. Dodatkowo, co u mnie zawsze podnosi ocenę, genialnie dobrana została muzyka, to zasługa Andrzeja Smolika! Uprzyjemnia seans, przenosi w klimat PRL, nie przeszkadza, a buduje doskonały klimat. Słychać to nawet w zapowiedzi. Jako osoba sporadycznie sięgająca po komedie wyszłam z kina z uśmiechem na ustach, zrelaksowana i zadowolona, że dostarczyłam sobie tej rozrywki w kinowym wydaniu.