Przez ostatnie miesiące, gdy siadałam do pisania Monthly zawsze mi się wydawało, że miesiąc minął błyskawicznie, za szybko i że zrobiłam mniej niż sobie zaplanowałam. Teraz nie mam takiego poczucia. Październik pod wieloma względami jest dla mnie o wiele bardziej pracowity. Wracają obowiązki, których nie mam w wakacyjnych miesiącach i chociaż lubię te moje obowiązki to zawsze dwie nowe rzeczy w cotygodniowej rozpisce życia robią swoje. Widać to nawet patrząc na to, co trafiło do Monthly na październik.
Jest kilka linków do tekstów z polskich i zagranicznych stron, nie polecę Wam niczego dobrego do jedzenia ani żadnego cudownego kosmetyku, bo niczego nie odkryłam i niczego wyjątkowego nie zjadłam. Jest za to dużo bardziej refleksyjnie niż bywało do tej pory.
Pożegnanie z House of Cards
Zaczniemy do końca, czyli od tego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich 48 godzin. House of Cards znów wróciło na języki po tym, jak Netflix miał poinformować, że zakończy produkcję serialu na nadchodzącym sezonie. Zakończy, bo nie chce pracować z Kevinem Spacey, którego oskarżono o molestowanie seksualne. Naturalnie nie powiedziano tego wprost.
W tym miesiącu przewinęło się przez media wiele nazwisk śmietanki Hollywood, która przez lata dopuszczała się niewłaściwego zachowania – wobec kobiet, wobec mężczyzn, wobec dzieci. Spacey ma być kolejną osobą, która robiła źle i którą trzeba skazać na zawodową banicję. Nie chcę powiedzieć, że to źle, że Netflix reaguje zbyt ostro, ale widziałam piąty sezon House of Cards. Widziałam wszystkie pięć i moim zdaniem ten serial powinien zakończyć się na czwartym, góra na piątym sezonie.
Nie zdziwię się, jeśli za kilka dni okaże się, że na kanwie House of Cards wyrosną jeszcze dwa osobne seriale. Już zaczęły pojawiać się głosy, że tak może być. Pomijając wątek molestowania i odsuwania Kevina od flagowej produkcji Netflixa, House of Cards zrobiło się nudne, przewidywalne, więc jeśli może powstać nowy, ciekawy serial rozwijający wątek jakiejś postaci z House of Cards, jestem za.
Powrót MTV TRL
Z jednej strony kibicuję MTV, żeby znalazło patent na przetrwanie. Z drugiej strony powrót MTV TRL od początku wydawał mi się walką z wiatrakami, porywaniem się z motyką na słońce… O tym, czym lata temu było MTV TRL pisałam tutaj. W Monthly chcę odesłać Was do tekstu z The New York Times, w którym przeczytacie, jak wygląda MTV TRL w 2017.
Dowiecie się tam, że mimo zaproszenia największych gwiazd muzyki, jak Ed Sheeran, program nie cieszy się wielką popularnością. Ma braki produkcyjne, zalicza wpadki, których w programach telewizyjnych w 2017 roku nie powinno się zaliczać oraz że zapraszanie gwiazd internetu do telewizji nie sprawi, że telewizja znów stanie się medium fenomenalnym.
Amerykańskie dzieci urażone językiem w książce
Czytaliście Zabić drozda Harper Lee? Czuliście się urażeni językiem, jakiego używa pisarka? Ja czytałam. W liceum była to moja lektura obowiązkowa na języku angielskim i nie czułam się niekomfortowo. Okazuje się, że czasy zmieniają się tak bardzo, że współczesna młodzież czytająca Zabić drozda odczuwa dyskomfort. Książkę usunięto z listy lektur obowiązkowych w jednej ze szkół w USA.
Tak mnie to natchnęło do rozważań, czy nasze polskie dzieci nie będą, bądź nie czują się niekomfortowo czytając jakieś stare, polskie, zakurzone lektury? Co to w ogóle oznacza czuć się niekomfortowo czytając książkę? Bo przecież dyskomfort może wynikać też z niewiedzy, nieznajomości używanych słów!
Zabić drozda nie jest książką łatwą. Dotyka wielu problematycznych, kulturowo zakorzenionych tematów niewygodnych dla Amerykanów. Można więc czuć się niekomfortowo z powodu używanego w książce języka, bo faktycznie jest to książka wpadająca do worka tych rasistowskich, niewygodnych, mówiących o podziałach rasowych.
Podobno szkoła, w której usunięto Zabić drozda z listy lektur obowiązkowych ma pomysł, jakimi materiałami zastąpić opowieść Lee tak, żeby wciąż uczyć o tym, o czym Lee napisała książkę. Ja mam dla nich pewną propozycję…
Pół żartem, pół serio… This is Us.
W październiku zaczęłam oglądać ten serial, zachęcona bardzo pozytywnymi recenzjami i tym, że brakowało mi serialu, który nie będzie kryminałem, horrorem, czy innym dreszczowcem.
Jest to bardzo ciepły, bardzo rodzinny serial, bardzo przyjemna odskocznia od naszpikowanych brutalnością produkcji. Jednocześnie nie jest to serial banalny, w którym poznajemy historię rodziny i śledzimy jej losy. Ma też inny plus – dzieje się tu i teraz oraz tam, wtedy.
Mam kilka osi, które splatają rodzice współcześnie dorosłych już bohaterów serialu. Z jednej strony mamy białych bliźniaków, z drugiej ciemnoskórego chłopca, który wychowywał się razem z bliźniakami. Dla rodziców byli jednakowi, kolor skóry nie miał znaczenia. W życiu oczywiście miał. Od takich przyziemnych spraw, po te nazywane społecznymi.
Oglądam This is Us bez pośpiechu. Powiedziałabym raczej, że z doskoku, gdy mam ochotę na odprężający serial, w którym akurat ktoś nie celuje do kogoś z pistoletu albo nikt nie ucieka przed zombie. Bardzo podoba mi się wątek podziału klasowego i rasowego, jaki zaczyna się coraz głębiej ujawniać w scenariuszu. Na razie jestem w połowie pierwszego sezonu i żyję nadzieją, że dalej będzie równie ciekawie.
Drogi wolności, czyli będzie nowy serial TVP
TVP pracuje nad serialem z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości! Serial będzie historyczny, otrzyma tytuł Drogi wolności i trafi na mały ekran jesienią 2018 roku.
W głównych rolach zobaczymy, jak to pięknie nazwano w artykule na stronie Wirtualne Media, aktorki młodego pokolenia – Julię Rosnowską, Paulinę Gałązkę i Katarzynę Zawadzką. Tekst znajdziecie tutaj, a ja powiem tylko, że chętnie obejrzę, ale wielkich nadziei sobie nie robię.
Ten tekst czytaliście najchętniej!
Z zaskoczeniem obserwowałam walkę o tytuł najchętniej czytanego tekstu na blogu w październiku. Przez długi czas liderem był tekst Podziel się książką. Dołącz do Book Fairies i ukryj książkę, ale dzielnie goniła go relacja Wyjątkowy akustyczny set Amy Macdonald dla 350 fanów, która ostatecznie zwyciężyła. Wspominałam już, że ten rok należy do Amy? 🙂