Powoli zaczyna mi brakować słów odpowiednich do wstępów Muzycznych szortów. W tym tygodniu tekst ukazuje się wcześniej z dwóch powodów – już zadebiutowały dwie nowości, o jakich chciałam napisać, a w piątek nie ukazuje się żaden singiel, na jaki czekam. Ukazuje się za to Red (Taylor’s Version), czyli nagrana ponownie jedna z najlepszych płyt Taylor Swift wzbogacona o dziesiątki minut dodatkowej muzyki. Zanim jednak zatopię się w Red season zatapiam się w kobiecą energię z bardziej rock’n’rollowym twistem.
Pomagają mi w tym trzy kobiety – Avril Lavigne oraz liderki grupy Bones UK. Panie wracają z premierowymi utworami będącymi otwarciem nowych rozdziałów w karierze. Lavigne wraca z przytupem, Bones UK w swoim stylu, ale po olbrzymim sukcesie, jakim była nominacja do Grammy.
Avril Lavigne – Bite Me
Do twórczości Avril Lavigne nie podchodzę obiektywnie już od tak wielu lat, że z każdą kolejną premierą łapię się na tym, że jestem zbyt krytyczna, a za mało cieszę się z tego, że mogę posłuchać nowości. Wieloletni fani Avril nie mają łatwego życia, od dekady mamieni są obietnicami i zapowiedziami, które niezbyt często się sprawdzają a najczęściej pozostawiają niedosyt. Z siódmym albumem ma być inaczej, choć falstart już zaliczony, bo płyta miała się ukazać w połowie tego roku. Puśćmy to w niepamięć. Od środy w streamingu można znaleźć najnowszą propozycję Avril, singiel Bite Me zapowiadający powrót do korzeni. A przynajmniej w pewnym sensie, bo to korzenie charakterystyczne dla trzeciej płyty.
W Bite Me dużo muzycznej nostalgii i tekstowych wspomnień, choćby rozpoczynające singiel „Hey you” nie przez przypadek kojarzy się z przebojem Girlfriend. Później są punkowo brzmiące gitary, energiczna perkusja zaserwowana przez Travisa Barkera, który usiadł za bębnami również na The Best Damn Thing. W warstwie lirycznej jest natomiast trochę mniej infantylnie niż lubi Avril, nie ma przesadnych luzackich wtrąceń, a sam utwór ma przyjemny wydźwięk jednej z tych piosenek, które mają mówić: jestem coś warta bez Ciebie, nie zasługujesz na mnie.
Najbardziej cieszy chyba to, że pierwszy raz od dekady wyraźnie słychać, że praca z nowymi ludźmi wznieciła w Avril pasję i dała radość. Bezsprzecznie wielka w tym zasługa jej obecnego życiowego partnera, Mod Suna, który obok Travisa Barkera i Johna Feldmana jest producentem singla. Drugą zapowiedź płyty mamy poznać w styczniu, na chwilę przed premierą samego krążka. A w marcu będzie okazja przekonać się, jak tam energia Avril na żywo. 2 marca Kanadyjka wystąpi w Łodzi.
Bones UK – Boys Will Be Girls
Z kobiecą i mocno gitarową energią wracają też dziewczyny z Bones UK. Aż trudno mi uwierzyć, że od premiery ich debiutanckiej płyty minęły dwa lata! Najwyższy czas na premierowe utwory, a Boys Will Be Girls jest pierwszym z nich. Rosie i Carmen od zawsze miały nie tylko wyrazisty wizerunek, ale też mocny przekaz. Ich utwory opowiadały historie, walczyły ze stereotypami, stawały po stronie kobiet, mniejszości społecznych. W tym temacie nic się nie zmieniło – Rosie wciąż dotyka tematów ważnych społecznie, a muzycznie trudno się do czegokolwiek przyczepić – jest rockowo, pojawiają się nawet grunge’owe elementy. Bones UK są w dobrej formie, co mogą potwierdzić już zapowiedzianą premierą kolejnej piosenki. W serialu Netflixa będzie można usłyszeć ich singiel Dirty Little Animals. Piosenka pojawi się w odcinku dostępnym od 13 listopada.
W przyszłym roku Bones UK wracają do Europy – kilka lat temu założycielki zespołu przeniosły się z Anglii do Stanów – aby otwierać koncerty Eagles of Death Metal. 9 kwietnia zagrają w Warszawie.