Materiały prasowe

Muzyczne szorty #96: Avril Lavigne feat. blackbear, Natalia Przybysz, Jack White i Muse

Połowa miesiąca zobowiązuje, żeby serwisy streamingowe zaczęły zasypywać zapowiedzi nadchodzących premier płytowych, o których będę mogła pisać na przez najbliższe miesiące. I tak pierwsze Muzyczne szorty w 2022 roku zdominowane są przez nagrania będące kolejną zapowiedzią płyt, jakie ukażą się, przynajmniej w większości, w pierwszym kwartale tego roku. Na deser dorzuciłam nowość od zespołu, którego słucham naprawdę okazjonalnie, ale mogą sprawić, że 2022 rok będzie interesujący.

W piątek nowy singiel zaprezentowała Avril Lavigne, łącząc siły z artystą o wdzięcznym pseudonimie blackbear. Nowością pochwaliła się również Natalia Przybysz i Jack White, a nieco wcześniej do gry powrócił zespół Muse.

Avril Lavigne feat. blackbear – Love It When You Hate Me

Na nieco ponad miesiąc przed premierą siódmej studyjnej płyty, swoją drogą siódma brzmi tak poważnie, Avril Lavigne opublikowała efekt zdalnej pracy z blackbearem. Muzycy stworzyli wspólnie singiel Love It When You Hate Me, który 25 lutego ukaże się na albumie Love Sux. Trzeba przyznać, że od kilku miesięcy Lavigne nie tylko dotrzymuje terminów (i danego słowa), ale też udowadnia, że nowy krążek naprawdę będzie bardzo spójny, a to nie była jej mocna strona! Pierwszy singiel, Bite Me, był zadziorniejszy, miał w sobie więcej punkowej energii, ale Love It When You Hate Me brzmi dokładnie tak, jak byłam sobie w stanie wyobrazić brzmienie Love Sux słuchając słów Avril – jest energicznie, jest infantylnie, jest z przymrużeniem oka, są gitary, jest szybkie tempo. Po stonowanym Head Above Water naprawdę przyjemnie się tego słucha i zakładając, że przynajmniej singlowe propozycje wejdą do koncertowej setlisty zanosi się na bardzo dobre koncerty. W teorii Kanadyjka odwiedzi Łódź 2 marca, w praktyce już sama wspomina, że pandemia zaczyna krzyżować te plany.

Natalia Przybysz – Zew

Na marzec Natalia Przybysz zapowiedziała premierę wyjątkowego albumu Zaczynam się od miłości. Wyjątkowego, bo wypełnionego niezaśpiewanymi nigdy tekstami napisanymi przez Korę nagranymi do autorskiej muzyki skomponowanej przez muzyków współpracujących z Natalią. Jedną z zapowiedzi płyty jest piosenka Zew, o wcześniejszym Oku Cyklonu czy Manifeście Kory 27.11.2012 nie pisałam. Nie byłam pewna, i chyba wciąż nie jestem, czy podoba mi się pomysł przesycenia rynku albumami z twórczością Kory. Ralph Kaminski wydał doskonałą płytę, o czym pisałam nie raz, ale mam obawę, że za chwilę poczujemy, że twórczość Kory została przeżuta i wypluta. Paradoks polega jednak na tym, że Krakowski spleen w wykonaniu Przybysz to jeden z najlepszych, jakie słyszałam! Słuchając piosenki Zew czuję, że Natalia połączyła klimat Jak Malować Ogień z tekstami Kory tworząc tym samym coś naprawdę bardzo własnego. Trudno odrzucić taką zgrabną rockowo-blusową kompozycję, zwłaszcza, gdy dojdzie się do klimatycznego, melancholijnego mostka! W Zew nie czuć Kory, czuć Przybysz.

Dylemat pozostaje żywy, ale po premierze Zew spojrzałam na Zaczynam się od miłości inaczej, zdecydowanie bardziej przychylnie. Przypomniałam też sobie, jak bardzo polubiłam twórczość Natalii po premierze albumu Jak Malować Ogień. Nie jest wykluczone, że Zaczynam się od miłości będzie jedną z najlepszych płyt 2022. Premiera albumu 4 marca, a 23 marca start trasy koncertowej, o której można poczytać (i kupić bilety) tu.

Jack White – Love Is Selfish

W minionym roku Jack White nie próżnował, czego efekty będziemy poznawać w nowym roku.
Muzyk zapowiedział już premierę dwóch albumów – Fear of the Dawn i Entering Heaven Alive. Ten pierwszy ukaże się 8 kwietnia, ten drugi 22 lipca i to właśnie z niego pochodzi klimatyczna, akustyczna ballada Love Is Selfish. W Muzycznych szortach #92 pisałam o singlu Take Me Back, który na tle najnowszej propozycji wydaje się jeszcze dwa razy mocniejszy. Zdecydowanie bardzo duża odmiana, ale z pewnością też bardzo świadomy zabieg pokazujący dwa muzyczne oblicza dwóch nadchodzących wydawnictw. Czekam!

Muse – Won’t Stand Down

Na deser Muse. Zespół, o którym spokojnie można pisać w kategoriach legendy. Mogę też o nim pisać jako o zespole, którego nigdy intensywnie nie słuchałam, który wraca do mnie co najwyżej na playlistach Spotify albo we wspomnieniach z czasów, w których dużo słuchałam Eski Rock. O singlu Won’t Stand Down piszę dlatego, że Muse powraca po przerwie i istnieje naprawdę duże prawdopodobieństwo, że grupa sporo namiesza na scenie muzycznej w 2022 roku. Nie chcę o ich powrocie zapomnieć, stąd ich obecność z Muzycznych szortach.