Materiały prasowe

Sexify Netflix, czyli o serialu, jakiego Polska potrzebowała!

Gdzieś pomiędzy kolejnym kryminałem z identyczną obsadą, którego fabuła niczym nie różni się od poprzedniego, a serialem obyczajowym, który również nie stroni od wątków na pograniczu prawa pojawia się Sexify. Serial z pomysłem, utrzymany w konkretnej konwencji, nie udający że nie jest komedią i nie będący przykrą niespodzianką i powodem do wstydu. Sexify to serial, jakiego Polska potrzebowała i wcale nie dlatego, że należy klaskać wszystkim, którzy w tym kraju umieją wypowiedzieć na głos słowo seks. Zmęczona niekończącymi się średniej jakości kryminałami Polska nareszcie doczekała się serialu, który przy odrobinie szczęścia wprowadzi świeżość na małym ekranie.

Wszystkie zapowiedzi Sexify, jakie na przestrzeni miesięcy serwował Netflix sugerowały, że będzie to serial inny od tych do jakich byliśmy przyzwyczajani od lat. Napisany z pomysłem, może nawet z jakąś misją, skierowany do młodych ludzi i wszystkich tych, którzy mają poczucie humoru. Odskocznia od historycznego tła, odgrzebywania tajemnic i męczących głowę tematów. Nie wszystko się w Sexify udało, ale to orzeźwienie, jakie wprowadził do monotonnej palety polskich seriali bardzo mi odpowiada.

Natalia dużo wie o programowaniu, ale bardzo mało o seksie. Razem z koleżankami ze studiów Moniką i Pauliną postanawiają rozwikłać tajemnicę kobiecego orgazmu. Dziewczyny podejmują próbę stworzenia aplikacji, która nie tylko wygra międzyuczelniany konkurs, ale też zaspokoi ciekawość i potrzeby rówieśników.

Netflix Polska

Było wiele powodów, żeby podejść do Sexify z rezerwą. Niewiele mamy w Polsce przykładów seriali dla młodych dorosłych, dla młodzieży nie ma praktycznie nic, a komedie hurtowo wychodzą nam raczej romantyczne, co kończy się zgrzytaniem zębów u miłośników kina i wypchanymi portfelami producentów. Po obejrzeniu Sexify, co zajęło mi trzy dni, mam poczucie, że większość obaw się nie sprawdziła, ale twórcom nie udało się wpaść w kilka pułapek.

Największą wydaje mi się przywiązanie do telewizyjnej długości odcinków, co skończyło się nierównymi odcinkami i niejednokrotnie przeciągniętym wątkami. Wyrzuciłabym z serialu wątek Rafała, kolegi ze studiów próbującego podkopać projekt koleżanek. Ta intryga niczego nie wnosi, sprawia że serial traci swój komediowy klimat, mimo że chłopak ma ciekawą osobowość i ambicje. Może wystarczyłoby nie robić z niego „czarnego charakteru”? Postać grana przez Małgorzatę Foremnik, uduchowionej matki Moniki, która zaprasza dziewczyny na spotkania „wyzwolenia ciała” może i jest odpowiedzią na współczesny trend wydawania pieniędzy na okadzanie miejsc intymnych, ale do fabuły Sexify nie dodaje nic oprócz spojrzenia na zachowanie dojrzałych kobiet, mimo upływu lat wciąż zgłębiających tajemnice ciała. Czy poświęcenie temu miejsca w dwóch odcinkach ma sens? Właśnie przez takie przeciągnięte wątki spędziłam z Sexify trzy dni, czego nie żałuję, ale z oglądania półgodzinnych odcinków również czerpałabym przyjemność, bez zastanawiania się, ile minut musi jeszcze minąć, żebyśmy przeszli do sedna.

Sexify to naprawdę przyjemny, lekki i zrobiony z dystansem serial. Twórcom udało się przemycić kilka smaczków i obalić kilka stereotypów. Dostajemy sympatycznego, ale niewymuskanego geja, któremu bliżej do nerda niż charakterystyki powielanej przez media masowe. Mamy przyszłego żołnierza, którego nie kręci broń, a delikatność ukrywa pod maską twardziela. Wreszcie mamy trzy silne, pewne siebie, w jakimś sensie wyzwolone młode kobiety, które popełniają błędy, powielają wzorce rodziców, ale idą przez życie szukając siebie i swojej drogi. Serialowa girl power jest ujmująca, a dziewczynom chce się kibicować i chętnie spotkałoby się takie na swojej drodze.

Nie da się też przejść obojętnie obok wątku polskiej rodziny. Piotr Domalewski, jeden z reżyserów i współautorów scenariusza, już nie raz udowodnił, najlepiej w filmie Cicha noc, że potrafi spojrzeć na polską rodzinę z ciekawej perspektywy. Właśnie to robi w Sexify, z sarkazmem i humorem pokazując, jaki to specyficzny i szczerze zabawny twór. Serialowa Wielkanoc jest tak doskonała, tak pięknie wkomponowano w nią jeden z polskich filmowy klasyków! Oczywiście można byłoby powiedzieć, że to też jeden z tych zbędnych wątków, ale według mnie to jeden z najzabawniejszych i najlepiej zrobionych, zwłaszcza pod względem tych smaczków. Właśnie takie szczegóły sprawiają, że zapamiętuje się produkcję.

Nazywanie Sexify serialem przełomowym to nadużycie, choćby dlatego, że temat seksu jest na drugim planie, ale myślenie o Sexify w kategorii serialu mogącego zachwiać równowagę na serialowej scenie wydaje się mieć sens. Czy twórcy wyciągną wnioski z błędów pierwszego sezonu i przygotują lepszy drugi? Oby, ale drugi sezon na poziomie pierwszego obejrzałabym już dziś. Wyszedł nam ten serialowy towar eksportowy!