Szortext: Oh Wonder – 22 Break

Mam przyjemność recenzować jeden z najciekawszych albumów 2021 roku, jednocześnie jeden z tych najbardziej niespodziewanych. Zespół Oh Wonder w zasadzie znienacka wydał czwarty studyjny album, poprzedził go zeszłomiesięczną zapowiedzią będącą jednocześnie komunikatem, że album 22 Break to płyta nagrana z potrzeby chwili. Duet niemalże zakończył działalność, a Josephine Vander Gucht i Anthony West przyznali, że pandemiczne zwolnienie tempa pracy negatywnie wpłynęło na ich relację.

Krótki zarys sytuacji, w jakiej powstawał album 22 Break opisałam w Muzycznych szortach #91. Po przesłuchaniu płyty mogę jedynie potwierdzić, że naprawdę wyraźnie słychać, że jest to album nagrany z serca, jest przelaniem emocji i uczuć na język muzyki. Oh Wonder od pierwszej płyty słynęli z umiejętnego łączenia lirycznych melodii z elektronicznymi dźwiękami, ale to, co zrobili na 22 Break to zupełnie inny poziom.

Co jakiś czas narzekam, że brakuje mi energicznych, pełnych temperamentu i porywających płyt, ale słuchając 22 Break zupełnie o tym nie myślałam. Nie jest to przebojowy album, a skromna i klimatyczna płyta, na której akustyczne kompozycje i harmonie wokalne dopełniają dźwięki saksofonu (Love Me Now), elektroniki (Rollercoaster Baby). Nie brakuje jazzowych aranżacji (Dinner), ciepłych i kojących, z taktownie opowiedzianymi emocjami, które mimo kilku mocniejszych słów nigdy nie stają się przesadzone (Don’t Let the Neighbourhood Hear).

Jestem oczarowana subtelnością tej płyty. Oh Wonder już od pierwszej płyty byli znani z muzycznej delikatności, ale na przestrzeni lat zaczęli coraz bardziej uciekać w kierunku kojących i dla nich samych chyba bezpiecznych dźwięków. Gdy w 2020 roku recenzowałam No One Else Can Wear Your Crown nie unikałam słowa kojąca, ale 22 Break koi w inny sposób. Może dlatego, że Josephine i Anthony publicznie przyznali się do tego, że ten album jest im tak bliski?

Recenzję trzeciej płyty kończyłam pytaniem o przyszłość zespołu. Teraz również mnie ona zastanawia, ale widzę ją w dużo lepszych barwach. Nowa płyta pokazuje muzycznie odmienione Oh Wonder, umiejące stworzyć radiowo brzmiące piosenki (22 Break), ale też bardzo dojrzałe, muzycznie pełniejsze kompozycje (Down). Słucham tej płyty i zastanawiam się, czy ta zmiana wydarzyła się przypadkiem, czy może Oh Wonder wreszcie znaleźli w swoich utworach miejsce dla tych wszystkich wdzięcznych instrumentów i produkcji z lat 70. i 80. Ewidentnie czasem trzeba zwolnić, wsłuchać się we własne emocje i wtedy powstają tak udane płyty.

Albumowi towarzyszy również niespełna 40 minutowy film w reżyserii Thomasa Jamesa. To obrazowe uzupełnienie albumowych piosenek, oprawione kadrami, które wykorzystano także do promocji poszczególnych kompozycji w streamingu. Udany jest to pomysł, chociaż w odróżnieniu od płyty oglądanie staje się w pewnym momencie dość monotonne.

Promując 22 Break, ale też album No One Else Can Wear Your Crown z 2020 roku, Oh Wonder wyruszają w trasę koncertową. Grupa zagra trzy koncerty w Polsce. 11 marca w Warszawie, 12 marca w Poznaniu, a 13 marca w Krakowie. Pełna lista koncertów jest dostępna tutaj. Wracam do słuchania płyty i trzymam kciuki za powodzenie trasy!