medleyland.pl

Nominacje do Grammy 2021. Sukcesy kobiet i mój krótki komentarz

Dziś po południu ogłoszono nazwiska artystów nominowanych do najważniejszych nagród muzycznych na świecie. W tym roku, bardziej niż w ubiegłym, byłam ciekawa, kto z moich faworytów wbije się do grona szczęśliwców, którzy w styczniu 2021 roku będą mieli szansę odebrać statuetkę Grammy. Nie liczyłam na spektakularne zaskoczenia, bo przecież było wiadomo, że Beyoncé, Billie Eilish czy Taylor Swift uzbierają wystarczająco dużo nominacji, żeby rozpisywano się o nich uwzględniając rzeczownik liderka. Trudno jednak, pisząc o muzyce, nie skomentować nominacji.

Kilka godzin po ogłoszeniu nominowanych usiadłam, przejrzałam najważniejsze serwisy informacyjne, zobaczyłam reakcje internautów na decyzje Akademii, zapoznałam się z listą nominowanych i spisałam wnioski. Znalazłam kilka bardzo pozytywnych zaskoczeń, przede wszystkim w liczbie nominacji dla kobiet, ale też kilka razy się zdziwiłam. Głównie wtedy, gdy zupełnie nie poznawałam nazwisk, które walczą o nagrodę w kategoriach dawniej dość mi bliskich.

Nie będę szczegółowo omawiała każdej z kategorii – pełną listę nominowanych można znaleźć tutaj lub w uproszczonej formie na Instagramie Recording Academy – bo w przypadku większości nominacji nie mam za dużo do powiedzenia. Jest wielu twórców, których nie słucham i możliwe, że nigdy nie zacznę. Ich muzyka jest mi obca i nie zamierzam tego zmieniać tylko przez pryzmat nominacji, ale nie mogę sobie odmówić przyjemności skomentowania małych sukcesów lubianych przeze mnie muzyków. A trochę ich jest!

Nominacje do Grammy podzielone są na kategorie, ale oprócz podziału na gatunki – oczywiście kontrowersyjnego – jest także miejsce, w którym mogą spotkać się wszyscy twórcy. Bez względu na to, do jakiej kategorii przypisano ich muzykę. Alternatywa miesza się zatem z rockiem, pop z alternatywą, a całość dopełnia rap. Na potrzeby tego krótkiego tekstu nazwijmy te kategorie ogólnymi. Wśród nich, w kategorii Album Roku nominowano m.in. Coldplay z albumem Everyday Life, Haim z Women in Music Pt. III, Due Lipę z Future Nostalgia i Taylor Swift z folklore – łącznie osiem płyt. Obszerna kategoria, z naprawdę różnorodną muzyką. O ile nominacja dla Swift i Lipy mnie nie dziwi, choć muszę przyznać, że album Future Nostalia zupełnie mnie nie porwał, bardzo się zdziwiłam, że Akademia zauważyła Coldplay! Oczywiście wiem, że wydali nowy album, ale w mojej głowie był to zespół trochę przez tego rodzaju nagrody zapomniany. Jeśli chodzi o Haim to bardzo się cieszę, bo to ich pierwsza tak duża nominacja! W przeszłości były nominowane raz, w 2015 roku w kategorii Najlepszy Nowy Artysta. Teraz mają też szansę na nagrodę za Najlepszy Rockowy Występ z singlem The Steps. O płycie Women in Music Pt. III pisałam tutaj.

Zdziwiłam się też, że singiel Cardigan Taylor Swift nie został nominowany w kategorii Nagranie Roku, a zamiast tego jedynie w Piosenka Roku. W przeszłości byłabym raczej za tym, żeby Swift przyznawać mniej nominacji niż więcej – nie ma co udawać, że na przestrzeni lat nie stała się artystką, która bez względu na rodzaj muzyki i reakcje krytyków musi, podobnie jak Beyoncé, otrzymać kilka nominacji. Przy folklore moje zdanie jest nieco inne. Ten album zasługuje na maksymalną liczbę nominacji – od tych dla wokalu, po muzykę, aranżację i teledyski. Taylor zgarnęła sześć nominacji, tyle samo co Dua Lipa, ustępując Beyoncé pola do pochwalenia się dziewięcioma.

Wracając jeszcze na moment do albumu Future Nostalgia Duy Lipy – to nie jest zła płyta i rozumiem wszelkie zachwyty na jej temat. Dla mnie jednak, po prostu, to dobry popowy album, który wykorzystuje talent wokalny artystki, ale gdy go słucham słyszę jedynie płytę na poziomie. Nie słyszę tego magicznego czegoś, tak trudnego do nazwania, co sprawia, że mam ochotę słuchać albumu non stop przez kilka(naście) dni. Nie wykluczam, że któregoś dnia wrócę do Future Nostalgia i zrozumiem go lepiej, ale raczej zbyt wiele w moich głośnikach szeroko rozumianej alternatywy, a zbyt mało popu (szlachetnego popu?), żebym mogła docenić kunszt Future Nostalgia w zestawieniu z innymi popowymi albumami wydanymi w 2020 roku. Bezsprzecznie jednak tyle nominacji dla Duy to wielki sukces, również z racji tego, że nie jest amerykańską artystką.

Przemiło wraca mi się natomiast do albumu Punisher Phoebe Bridgers, o którym pisałam chwilę po premierze. Phoebe ma szansę na statuetki w 4 kategoriach, w tym właśnie w kategorii Najlepszy Album Alternatywny. Singiel Kyoto walczy o tytuł Najlepszej Rockowej Piosenki i Najlepszego Rockowego Wykonania, a sama Phoebe może zostać Najlepszą Nową Artystką. Tyle nominacji dla Phoebe to dla mnie jedno z tych największych zaskoczeń, bo nie sądziłam, że będą aż 4! Sądziłam, że skończy się na Artystce i Płycie – braku nominacji sobie nie wyobrażałam. Przyszłość światowej muzyki rozrywkowej leży w rękach tej dziewczyny – serio!

Pozostając w temacie pozytywnych zaskoczeń to Harry Styles otrzymał trzy nominacje! Może się wydawać, że to nie powinno być zaskoczenie, a może nawet myślicie, że już kiedyś był nominowany – z albumem Harry Styles – ale to nieprawda. Brytyjskim artystom, nawet bardzo popularnym w Stanach Zjednoczonych, wcale nie jest łatwo zaskarbić sobie serca Akademii i otrzymać nominację. Tak naprawdę we wszystkich kategoriach mainstreamowych artystom spoza Stanów Zjednoczonych trudniej jest zostać docenionym. Często, gdy już się to udaje, poprzedzone jest o latami starań, ciężkiej pracy promocyjnej i ściskaniem wielu dłoni. Album Fine Line został nominowany w kategorii Best Pop Vocal Album, w której powalczy z folklore Taylor Swift, albumem Chromatica Lady Gagi, Future Nostalgia Duy Lipy i Changes Justina Biebera. Teledysk do Adore You ma szansę zostać Najlepszym Klipem, a Watermelon Sugar nominowano w kategorii Najlepszy Występ Solowy Pop. Nie wiem jeszcze, jak będzie wyglądała lista moich pięciu ulubionych płyt 2020 roku wydanych przez zagranicznych artystów, nie wiem kto które zajmie miejsce i czy nie będzie na niej więcej niż 5 tytułów, ale Fine Line na niej nie zabraknie.

Na liście pozytywnych zaskoczeń są także nominacje dla BTS i Renée Zellweger. BTS to siedmioosobowy boys band z Korei Południowej, którego nie słucham, którego muzyka zupełnie mnie nie interesuje – raz zrobiłam wyjątek, bo nagrali singiel z Halsey, ale na jednym razie się skończyło – ale to że nominowano ich w jednej kategorii z Taylor Swift/Bon Iver czy Lady Gagą/Arianą Grandę w kategorii Najlepszy Występ w Duecie/w Grupie świadczy o tym, że małymi krokami (ale jednak) fenomen azjatyckich zespołów zostaje zauważany przez Akademię. Jeśli chodzi o Renée Zellweger to aktorka zagrała główną rolę w filmie o Judy Garland i to właśnie ścieżka dźwiękowa z tej produkcji otrzymała nominację w kategorii Best Traditional Pop Vocal Album.

Zawsze, gdy pisze się o nominowanych i wymienia kategorie, w jakich ich doceniono pada też pytanie, kto jest największym przegranym. Media okrzyknęły nim The Weeknd, który nie otrzymał żadnej nominacji, choć wielu dziennikarzy stawiało, że będzie w grupie liderów. Dla mnie małą przegraną jest Lady Gaga, która musi zadowolić się tylko dwoma szansami, a przecież Chromatica miała być wielkim popowym dziełem. Sporo krytyki, ale z ust fanów muzyki, pada w kierunku Justina Biebera, który otrzymał cztery nominacje. Etap światowej fascynacji jego muzyką przypadł na okres, w którym moje fascynacje były zupełnie w innym miejscu, ale obserwując z boku rozwój jego kariery już dawno przestał nagrywać piosenki pokroju Baby. Mimo to z komentarzy można wywnioskować, że pokutuje przekonanie, że to chłopak od mało ambitnej muzyki. Krytyczne są też opinie o tak małej liczbie nominacji dla BTS, choć tutaj mam wrażenie, że niektóre media podsycają atmosferę licząc na więcej odsłon dzięki artykułom o zespole.

Największymi przegranymi są w tegorocznych nominacjach mężczyźni. Kobietom, po raz pierwszy w historii, udało się zapełnić wszystkie miejsca w kategorii Najlepszy Rockowy Występ. Wszystkie nominowane to kobiety. To wielka rzecz! A moja prywatna przegrana to kategoria Najlepszy Występ Metalowy, w której nie znam żadnego z artystów. Zawsze znałam przynajmniej dwa nazwiska…

Uroczysta gala wręczenia nagród Grammy (po raz 63.) odbędzie się 31 stycznia. Organizatorzy zapewniają, że pandemia koronawirusa nie pokrzyżuje im planów. Trudno im nie wierzyć, skoro w 2020 roku udało się zorganizować kilka muzycznych rozdań nagród – bez publiczności lub z niewielką. W lutym wszystko będzie więc jasne.