Podsumowań ciąg dalszy! Bardzo lubię spisywać tytuły seriali, jakie oglądałam na przestrzeni całego roku, bo gdy w grudniu siadam do ich podsumowania okazuje się, że już nie pamiętam o tytułach obejrzanych w pierwszej połowie roku. Najczęściej w pełni świadomie nie komentuje niektórych produkcji, żeby powiedzieć o nich dopiero na końcu roku. Dzięki temu nie powielam tematów. Dość często jest to też spowodowane tym, że dany serial zupełnie mnie nie zachwyca albo oglądam go z rozpędu, przywiązania do bohaterów. W 2019 roku napisałam osobne teksty na temat zaledwie 8 serialach. W Te seriale pozbawiły mnie snu w 2019 roku przeczytacie o kolejnych ośmiu.
Na liście brakuje serialu You, który skończyłam oglądać już po nowym roku, Homeland do którego wróciłam z potrzeby serca. Nie ma też Gilmore Girls, które oglądam do posiłków i gdy mam ochotę się pośmiać. Gdzie najczęściej oglądam seriale? Oczywiście na Netflixie. Także na NC+ Go, gdzie są produkcje HBO, co pozwala mi oglądać to, czego na Netflixie nie ma.
Czarnobyl HBO
Jeśli nie wiesz, który serial z 2019 obejrzeć albo masz czas tylko na jeden, musisz wybrać Czarnobyl. Choć otwarcie przyznaję, że nie jest to serial dla widza wrażliwego na ludzkie cierpienie fizyczne i bardzo realistyczne sceny. Mimo to naprawdę warto poświęcić te kilka godzin i poznać tę historię, bo oprócz tego, że szokuje i oparta jest na faktach, jest rewelacyjnie napisana i fantastycznie zagrana! Bezsprzecznie najlepszy serial tego gatunku minionego roku i jeden z najlepszych z całego roku. Dowód na to, że HBO jest w serialowej formie.
Big Little Lies – Wielkie kłamstewka HBO
Wszystkie znaki w postaci medialnych doniesień dotyczących drugiego sezonu mówiły, że zapowiada się petarda na miarę pierwszego. Angaż Meryl Streep do jednej z głównych ról, czarnego, wrednego charakteru, który burzy iluzoryczny spokój tylko to potwierdzały. Tymczasem albo miałam zbyt duże oczekiwania, co jest możliwe, bo pierwszy sezon Big Little Lies bardzo mi się spodobał, albo temu brakowało wyjątkowości. Irytowała mnie postać Zoë Kravitz oraz to, że cały sezon, każdy odcinek, skupiono wokół tego, jak trudno jest utrzymać język za zębami. Brakowało mi powiewu lekkości, skierowania uwagi na coś przyjemniejszego… Rozczarowałam się, choć pod względem estetycznym to najładniejszy serial z całej tej listy.
The Affair Showtime
Rok 2019 oznaczał pożegnanie się z serialem The Affair. Produkcją, która zaczęła się rewelacyjnie, ale została niepotrzebnie tak rozciągnięta w czasie. Trzeci sezon trzeba było, po prostu, przetrwać z zaciśniętymi zębami, żeby obejrzeć udany czwarty. Pożegnalny bywał momentami rozczarowujący, zwłaszcza wątek dorosłej Joanie, która wydawało mi się, że miała być główną bohaterką, a było jej tak mało, że finalnie uznałam wprowadzanie jej postaci za zbyteczne. Jedno, co trzeba oddać twórcom The Affair to (z wyjątkiem trzeciego sezonu, który jest naprawdę tragiczny) umiejętność zamykania wątków. W piątym sezonie pokazali, że potrafią zamknąć opowieść o wszystkich postaciach pojawiających się w pięciu sezonach, nie pozostawiając wątpliwości, co do ich losów i niedomówień. Ostatnia scena – magiczna.
Designated Survivor Netflix
Ten serial miał szansę być rewelacyjnym, ale tak naprawdę jest guilty pleasure dla nieco bardziej wymagających. Pierwsze dwa sezony zrealizowało ABC, trzeci przejęło Netflix i bardzo ucieszyła mnie ta zmiana, bo liczyłam na ciekawszy sezon. Czy takim był? Dla mnie Designated Survivor to nadal opowieść z prezydentem Stanów Zjednoczonych w tle, gdzie na głównym planie są różne mniej lub bardziej skomplikowane tragedie i zbrodnie do rozwiązania lub takie, którym trzeba zapobiec. Wiadomo, że Amerykanie umieją robić produkcje, w których dużo się dzieje, walą się budynki, a obywatele stają się bohaterami cudownie władającymi bronią. Ten serial to potwierdza.
The Rain Netflix
Wiem, że nie jest to najlepsza serialowa propozycja od Netflixa, ale jest coś w tym serialu, co sprawia mi przyjemność. Może to ten skandynawski klimat, tak mi ostatnimi czasy bliski? Nie spodziewałam się po drugim sezonie rewelacji, choć nie zaprzeczam, że zwiastun zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. Obejrzałam, po miesiącach pamiętam jedynie, że przesadny surrealizm nie jest wskazany, zwłaszcza w połączaniu z oklepanym scenariuszem.
13 Reasons Why Netflix
Ten serial to przykład produkcji, która powinna skończy się na pierwszym sezonie, który zrobił bardzo wiele dobrego dla (przede wszystkim) amerykańskiego społeczeństwa. Po emisji pojawiło się od groma i trochę artykułów, różnych publikacji mówiących, otwarcie i bez udawania, o problemach amerykańskiej młodzieży, samoakceptacji, prześladowaniu przez rówieśników… Dla wielu ten serial był drzwiami do choćby małej próby zrozumienia, co dzieje się z ich dziećmi, a inni postrzegali go jedynie, jako zło pokazujące dzieciakom, że żeby ktoś zwrócił na Ciebie uwagę musisz najpierw nagrać 13 kaset a później się zabić. To ostatnie podejście jasno pokazuje, jak wielki wpływ wywarł ten serial, ale kolejne sezony naprawdę były zbędne. Zwłaszcza ten trzeci. Obejrzałam z ciekawości, chcąc utwierdzić się w przekonaniu, że z serialu “misyjnego” zrobiono serial o nastoletnich przestępcach.
Bodyguard BBC/Netflix
Jeden z najlepszych seriali, jakie widziałam w 2019. Wyjściowo jest to produkcja BBC, którą w Polsce można oglądać na Netflix. Nie ma nic wspólnego z kultowym filmem o tym samym tytule, prócz tego, że też opowiada o ochroniarzu. Richard Madden zagrał tak dobrze, że w pewnym momencie mówiono, że będzie nowym Jamesem Bondem. Jeśli lubicie seriale kryminalne, thrillery i kino akcji, do tego kochacie brytyjski akcent i Londyn, to propozycja dla Was.
Marvel: The Punisher Netflix
Uwielbiam ten serial. W tekście z 2018 roku o Top 10 serialach Netflix, które polecam The Punisher znalazł się na czwartym miejscu. Teraz powinnam go z tej listy usunąć, bo Netflix stracił prawa do marvelowskich produkcji. Nie zmienia to jednak faktu, że Jon Bernthal jako Punisher to mocna postać. Serial, podobnie jak Bodyguard, dla miłośników popisowych walk i biegania z pistoletem. To jest też jeden z nielicznych seriali, które mogłyby mieć po 10 sezonów i pod warunkiem, że trzymałyby stały poziom, mogłabym przez 10 lat oglądać, jak Frank Castle zbawia świat i walczy ze swoimi demonami.