Jaką książkę mogłabym polecić po miesiącach nie polecania żadnego przeczytanego tytułu? Oczywiście coś konkretnego, mocnego i zdecydowanie nie dla każdego. W styczniu wydawnictwo Initium wydało nową książkę Wiktora Mroka zatytułowaną Czerwony Parasol. Na odwrocie książki znajdziecie informację, że opisywana historia oparta jest na faktach, a dodatkowo wyciągnięta została z tajnych akt służb specjalnych. Brzmi intrygująco? W środku jest jeszcze ciekawiej.
Muszę zacząć od tego, że Wiktor Mrok napisał Czerwony Parasol w taki sposób, że trzeba dużo silnej woli, żeby nie zniechęcić się czytając pierwszą część – książkę podzielił na sześć części. W pierwszej panuje chaos. Poznajemy wielu bohaterów, z różnych stron świata. Czytamy fragmenty rozmów, których kontekstu nie znamy, niewiele do siebie pasuje, a zimowej Moskwy, jaką nam obiecano w zapowiedziach książki nie widać. Z pomocą przychodzi druga część. Dopiero w niej autor prowadzi nas w świat tajemnic i wprowadza bohaterów, którzy zaczynają nas intrygować.
Zimowa Moskwa. Siedemnastoletnia Tatiana, wracając z treningu gimnastyki, nie wie jeszcze, że jej życie za chwilę zmieni się nieodwracalnie. Kiedy w swoim domu, w zamożnej dzielnicy miasta, znajduje brutalnie zamordowanych rodziców i siostrę, nie pozwala sobie na rozpacz. Działa instynktownie, wiedziona twardym, sportowym charakterem. Zabezpieczona przez ojca, odkrywa w domowej skrytce tajemnicze ampułki i pendrive’a. Los nie dał jej wyboru – musi dorosnąć, musi podejmować decyzje, od których zależy jej życie i dużo, dużo więcej. Czy wykaże się bezwzględnością? Czy będzie potrafiła zabić z zimną krwią? Liczy się wykonanie zadania.
Wyraźne wątki polityczno-historyczne stanowią mocne tło szpiegowskiej, kryminalnej akcji, która toczy się w różnych krajach i na różnych kontynentach. Książka odsłania tajne metody działania służb specjalnych, zachowując jednocześnie lekkość przekazu i barwy, często dowcipny styl. Powierzając młodej dziewczynie rolę głównej postaci, autor w odważny sposób przełamuje stereotyp bohatera powieści sensacyjnej, dbając przy tym o zachowanie konwencji gatunku.
Czerwony Parasol to książka przede wszystkim dla miłośników thrillerów, ale tych, które zmuszają czytelnika do wyciągania wniosków i czytania między wierszami. To książka idealna też dla tych, którzy uwielbiają tajemniczą i niebezpieczną Rosję z radzieckimi nawiązaniami i KGB czającym się za rogiem. Powinna spodobać się też tym, którzy w thrillerach szukają interesującego humoru i doceniają książki, w których głównym bohaterem nie jest ktoś oczywisty, ale mają świadomość, że thriller, jak każdy gatunek, powiela pewne wzorce. Usilne szukanie w tej książce oryginalności, bądź czepianie się jej braku, mija się z celem.
Napisać dobry thriller to sztuka. Czy Wiktor Mrok podołał temu zadaniu? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Wam. Nie ma nic gorszego niż zachęta do przeczytania książki oparzona jasnym stwierdzeniem: warto bądź nie warto. Myślę, że najważniejszą rzeczą, jaką musicie wiedzieć sięgając po Czerwony Parasol jest obietnica, że po pierwszej części historia zacznie Was wciągać.
Każda kolejna część wynagradza, i wyjaśnia, chaos panujący w pierwszym rozdziale. Na początku irytowało mnie, że nie jestem w stanie zapamiętać, skąd pochodzą przedstawiane postaci, z jaką organizacją są związane i w jakim momencie ich poznajemy. Na szczęście im dalej, tym wszystko stawało się jaśniejsze, a liczba bohaterów, w pewnym sensie, zmalała. Wciągnęłam się i byłam ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów. Cieszyłam się też, że Czerwony Parasol to nie druga Cela, która nieźle namieszała w mojej głowie.