Pierwsze Monthly w tym roku! Podobnie, jak z muzycznymi szortami, miło wraca mi się do pisania sztandarowych tekstów. W tym miesiącu tym bardziej, bo był jednym z najcięższych styczniów mojego życia, co przewidziałam, ale mimo wszystko cieszę się, że już się skończył. W dodatku w popkulturze styczeń też nie należał do leniwych, więc przez trzydzieści dni uzbierało mi się kilka tematów, artykułów, które chciałabym Wam podsunąć.
Jak zwykle kilka z nich, chociaż patrząc na moją styczniową aktywność na Facebooku jednak znacznie mniej niż miewam w zwyczaju, pojawiło się właśnie na Facebooku. Co ciekawego wydarzyło się w styczniu? Który tekst na blogu czytaliście najchętniej, a czyjej płyty ja słuchałam najczęściej? Sprawdźmy!
1. Afera wokół serialu Friends
Netflix chciał zrobić dobrze fanom serialu Friends, więc wraz z nowym rokiem kalendarzowym umieścił w ofercie wszystkie sezony tej, czemu zaprzeczyć nie można, kultowej produkcji. Miliony ludzi na całym świecie wychowało się oglądając przygody Rachel, Moniki, Phoebe, Joey’a, Rossa i Chandlera. Miliony Polaków nauczyły się dzięki Friends języka angielskiego, lub przynajmniej podstaw. Tymczasem w 2018 roku okazuje się, że jeden z najważniejszych seriali popkultury pełen jest homofobii, rasizmu i różnych innych bardzo szkodliwych wzorców.
Niby wiadomo, że poczucie humoru, dystans do świata każdy z nas ma inny. Niby wiadomo, że czasy się zmieniają, to co kiedyś przystało, dziś nie przystoi, a to co dawniej wydawało się wątpliwe, dzisiaj nikogo już nie dziwi. Przyglądając się tej całej internetowej aferze, kłótniom i dyskusjom aż nasuwa się pytanie, ilu z tych, którzy tak głośno protestują przeciwko postawom z Friends, w swoim własnym realnym świecie zachowuje się jeszcze gorzej. Ponoć ci, którzy najgłośniej krzyczą, najwięcej mają za uszami. Inna sprawa, że energię można byłoby wykorzystać na coś innego niż internetowe batalie o to, jak homofobiczny i rasistowski jest serial sprzed lat i przestać udawać, że w 2018 roku jesteśmy tak bardzo tolerancyjni i tak bardzo poprawni politycznie. Nie jesteśmy. Więcej o tym zamieszaniu możecie poczytać tutaj lub tutaj.
2. Żarciki z serialu Korona Królów
Myślę, że nie ma Polaka, który wraz z pierwszym dniem roku nie dowiedziałby się, czym jest Korona Królów. Przez pierwszy dzień 2018 był to najchętniej komentowany w mediach internetowych polski serial. Do tego stopnia, że niektóre serwisy uchodzące za informacyjne robiły analizy odcinków, wyśmiewają się i wytykając każdy błąd, każdy drętwy dialog. Rozumiem, że TVP daje mnóstwo powodów, żeby się z nich śmiać. Wiem, że przed premierą pierwszych dwóch odcinków nawet twórcy serialu żalili się w mediach na budżet strzelając sobie w ten sposób w stopę i od razu zwracając uwagę widza na brak hollywoodzkiego rozmachu. Pytanie, czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach w ogóle liczył na rozmach.
Do dziś, a od premiery pierwszego odcinka mija 30 dni, zastanawiam się, skąd wzięło się przekonanie, że Korona Królów ma być polską wersją Gry o Tron. Chociaż jeszcze bardziej dziwiły mnie komentarze zarzucające serialowi brak posługiwania się językiem z epoki. Tak, na takie też trafiłam i nie, nie chodziło o brak wplatania w dialog pojedynczych słów, a rzeczywisty brak mówienia w sposób, w jaki robiło się to na dworze Kazimierza Wielkiego. Poziom krytyki wycelowany w ten serial w pierwszym tygodniu emisji był tak gigantyczny, że zaczynał zahaczać o absurd.
Jasne, nie jest to produkcja najwyższych lotów, daje dużo powodów do kpin i drwin, ale może być też świetnym początkiem do zastanowienia się nad tym, jak stworzyć dobry, ciekawy, pasjonujący serial o polskiej historii. A Korona Królów swoich widzów i tak znalazła, bo kierowana była przecież do miłośników tureckich seriali, a nie fanów Gry o Tron.
3. Polski serial na Netflix
Pozostając w temacie seriali muszę wspomnieć o pierwszym polskim serialu tworzonym pod Netflix. Mówiło się o nim już od dłuższego czasu, ale w połowie stycznia ujawniono nazwiska aktorów, którzy w nim zagrają. Powiedziałabym, że lista jest dość… oczywista? Jeśli myślimy o produkcjach na poziomie, mających połechtać nasze ego lista nazwisk aktorów, którzy sprostają temu zadaniu wcale nie jest długa. Będzie więc i Chyra i Więckiewicz. Więcej nazwisk i wszystko, co wiadomo o serialu można poczytać tutaj, a tutaj informacja, jak w nim zagrać, bo trwają poszukiwania statystów.
4. Najchętniej czytany przez Was tekst
Styczeń był dla mnie bardzo pracowity i obawiałam się, że ucierpi na tym blog, a dokładniej liczba i jakość tekstów. Na szczęście jakoś udało mi się nie zapomnieć o tym, żeby pisać, a Waszym ulubionym tekstem opublikowanym w styczniu był ten dotyczący koncertowego podsumowania roku. Przyznaję, że napisanie tego tekstu wcale nie było łatwe, bo rok ma niby tylko dwanaście miesięcy, ale w praktyce trudno spamiętać wszystkie koncerty, na których się było, a jeszcze trudniej wybrać te najbardziej wyjątkowe. Ale się udało! Tekst można znaleźć tutaj.
5. The Killers wciąż niepokonani
Sama się sobie dziwię, ale z faktami nie będę dyskutować. Album Wonderful, Wonderful nazwany przeze mnie moją ulubioną zagraniczną płytą 2017 roku wciąż pozostaje moim numerem jeden. Cały czas bardzo chętnie do niego wracam, cały czas podoba mi się równie mocno i ani trochę nie czuję się nim znudzona.
6. Wyścig o Oscara, czyli nadrabiam zaległości
Chociaż nie wiem, czy z tym nadrabianiem trochę nie przesadzam, bo przecież większości filmów, które otrzymały nominację do Oscara jeszcze w polskich kinach nie ma… W każdym razie obrałam za cel obejrzenie kilku tytułów jeszcze przez ceremonią i podzielenia się moją opinią na ich temat. Idzie mi całkiem nieźle, przynajmniej w temacie oglądania, bo widziałam już Call Me by Your Name i Lady Bird. Teksty im poświęcone będą w lutym.