Na tydzień przed premierą serialu skończyłam czytać książkę. Sięgnęłam po najgłośniejszy tytuł wydawniczy ostatnich miesięcy. Polacy czytają ją od początku tego roku, za granicą stała się bestsellerem już w 2019. Pomogła w tym obecność w rankingu brytyjskiego The Guardian 100 Najlepszych Książek XXI wieku. Witajcie w recenzji powieści Sally Rooney Normalni ludzie, książki leżącej bardzo daleko od tych, jakie czytam na co dzień.
Czytając Normalnych ludzi miałam z tyłu głowy świadomość, że ta powieść zachwyciła tak wiele osób, że cały czas próbowałam znaleźć odpowiedź na pytanie, co aż tak bardzo urzekło ich w historii Connella i Marianne? Co sprawiło, że ludzie z całego świata zaczęli polecać sobie ten tytuł? Dlaczego stał się tak popularny? Po przeczytaniu 266 stron doszłam do wniosku, że Normalni ludzie to książka na tyle złożona, że każdy znajdzie w niej wątek, który zrozumie osobiście. A nawet jeśli nie utożsami się z bohaterami, będzie miał poczucie, że czyta o przeżyciach ludzi, którzy go otaczają.
Akcja powieści rozgrywa się w Irlandii, na moment przenosimy się również do Włoch, ale tak naprawdę miejsce akcji nie ma większego znaczenia. Choć pojawiają się nazwy miast, miasteczek, uniwersytetów i bibliotek to jedna z tych historii, które mogłyby się rozgrywać w dowolnym kraju. Czy podkreśla to uniwersalizm historii? Być może.
Napisano już mnóstwo recenzji tej książki, a po premierze serialu* pojawią się pewnie kolejne. Pośród tych zachwalających powieść Rooney można znaleźć też wiele zadających pytania o fenomen tego tytułu. O ile trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź na to pytanie, po lekturze łatwo dojść do wniosku, że opisane w Normalnych ludziach zwykłe życie tak zachwyciło czytelników.
Sally Rooney stworzyła bardzo złożoną książkę. Na niespełna trzystu stronach opisała historię młodych ludzi, Connella i Marianne, którzy mieszkają w tej samej mieścinie, ale pochodzą z różnych sfer. Jak nie trudno się domyślić jest to punkt wyjścia do zobrazowania kilku stereotypów, które Rooney porusza w powieści. Nie pomija także wątku rodziny przemocowej, wpływu środowiska, z którego pochodzą Marianne, Connell i jego matka na podejmowane przez nich decyzje, zachowania i wychowanie. Powieść zbudowana jest na osi czasu, pokazuje wydarzenia dziejące się po sobie, ale w różnych odstępach czasu – czasem jest to kilka miesięcy, czasem kilka minut. W ten sposób Sally pozwala czytelnikowi obserwować dorastanie głównych bohaterów. Od ostatniej klasy liceum po pierwsze lata na uczelni, z dala od domu, z okazjonalnymi powrotami w rodzinne strony.
Obserwujemy więc, jak jedna decyzja wpływa na całe ich życie, co w przypadku Connella ostatecznie wydaje się być wpływem pozytywnym, przynajmniej w kwestii przyszłości zawodowej. Patrzymy, jak zmieniają się ich zachowania pod wpływem nowego środowiska, w jakim się znaleźli i jakie demony przeszłości nie dają o sobie zapomnieć bez względu na upływ czasu i lokalizację na mapie. Widzimy, jak przeszłe doświadczenia są integralną częścią każdego kolejnego roku ich życia. Dostrzegamy także, wspólnie z nimi, że pewne rzeczy bywają prostsze niż się nam wydaje, ale sami nadajemy im cechy, które wzbudzają w nas niepokój.
Connell i Marianne są inteligentni, sympatyczni, może trochę zamknięci w sobie i zwyczajnie dający się lubić. Mają wiele cech, które chciałby mieć każdy człowiek na pewnym etapie życia i jednocześnie wiele tych, których jeśli nie miał to zawsze zastanawiał się, jakby to było je mieć. Myślę, że to jednak nie to przyciągnęło do nich tylu czytelników. Można marzyć o tym, lub rozmyślać jakby to było, być lubianym w liceum lub na studiach. Można marzyć o tym, żeby wyrwać się z małej mieściny i przenieść się do dużego miasta. Jednak odpowiedź na pytanie, co przyciąga tysiące ludzi do polecenia sobie Normalnych ludzi, a Hulu i BBC przekonało do zrealizowania serialu* może być relacja, którą tworzyli Marianne i Connell.
Czy nie każdy z nas chciałby mieć w życiu osobę, do której mógłby wrócić zawsze, bez względu na okoliczności, bez względu na czas, jaki minął od ostatniego spotkania i wydarzeń pomiędzy? Jakże wielu marzy o tym, żeby mieć przyjaciela, jakim Connell był dla Marianne? I jakże wielu marzy o tym, żeby ten przyjaciel był nie tylko powiernikiem sekretów, ale też towarzyszem upojnych nocy, o których nie chce się zapomnieć? Tak, tę powieść można sprowadzić tylko do tego wątku i przeciętny czytelnik dostrzegł w niej właśnie to.
Sally Rooney nie chciała aż tak jednoznacznie opowiedzieć tej historii, pozostawiła ją otwartą, niedopowiedziane zostało wiele dialogów między bohaterami. Powplatała w nie rozmowy o poglądach politycznych, króciutkie wątki o związkach jednopłciowych i przemyślenia o elitach. Nie pominęła także psychoterapii, zaburzeń odżywiania, tematu aborcji i samobójstwa. Słowem, gdy ktoś zacznie czytać tę książkę za 50 lat dowie się, jak żyli, o czym myśleli, z jakimi pytaniami zmagali się młodzi ludzie żyjące w naszych czasach. Pewnie dlatego o autorce Normalnych ludzi zaczęto pisać, że jest J.D. Salingerem doby Instagrama. Czy jest to porównanie przesadzone? Czy Normalni ludzie przetrwają próbę czasu i staną się powieścią tak ważną jak Buszujący w zbożu?
To zależy od tego, jak powieść Rooney zostanie zapamięta. Jak pokazałam bardzo łatwo spłaszczyć ją do książki opowiadającej o życiu erotycznym głównych bohaterów. Ten wątek pojawia się niemalże w każdym rozdziale i może przyćmić wątki, którym autorka nie poświęca łącznie kilkunastu stron. To jedna z tych książek, które każdy może przeczytać w inny sposób, zapamiętać coś innego i polecić z innego powodu. Można to uznać za jej ogromną zaletę, ale można też powiedzieć, że doszukiwanie się w niej głębokiego przekazu jest próbą zrobienia z tej historii innej niż jest w rzeczywistości. Bo przecież wątki polityczne, społeczne, światopoglądowe nie są tam rozwinięte, są wrzucone na chwilę, żeby za chwilę zastąpiły je następne.
Być może po latach Normalni ludzie zaczną bronić się sami, staną się swoistym portretem naszych czasów, naszych tęsknot, wątpliwości i rozterek milenialsów. A być może to po prostu książka o dziewczynie i chłopaku, którzy zakochali się w sobie w liceum, kilka razy próbowali być razem, ale choć uważają się za najlepszych przyjaciół, są kiepscy w komunikowaniu własnych uczuć i nie potrafią być razem.
Książkę można zamówić tu.
*Serial Normalni ludzie od 26 kwietnia na BBC. Od 29 kwietnia będzie dostępny w ofercie Hulu. W głównych rolach Daisy Edgar-Jones i Paul Mescal.