Sally Rooney to taka moja pandemiczna pisarka, której dwie powieści czytałam mniej więcej w tym samym okresie na przestrzeni dwóch lat. Po książkę Normalni ludzie sięgnęłam przygotowując się do obejrzenia serialu, a po Rozmowy z przyjaciółmi z ciekawości, ale też z myślą o tym, że trwają prace nad przeniesieniem jej na mały ekran. O Sally mówi się, że to pisarka będąca uosobieniem współczesnego autora, że jej historie są prawdziwe, surowe i każdy millennials się w nich odnajdzie. Niewątpliwie Rooney szturmem wbiła się do mainstreamu. We wrześniu ukazuje się jej trzecia powieść, a w przyszłym roku na antenę Hulu i BBC Three trafi serial oparty na historii Frances, głównej bohaterki powieści Rozmowy z przyjaciółmi.
To literacki debiut Rooney, więc siadając do pierwszego rozdziału byłam ciekawa, czy będzie bardzo różnił się od osławionego, światowego bestsellera Normalni ludzie. Formalnie powieści dzięki raptem rok, więc trudno o spektakularny rozwój warsztatu czy morze nowych inspiracji, ale okazuje się, że pewna zmiana jest mocno wyczuwalna! Debiut wydaje mi się smutniejszy, mroczniejszy, a zarazem mniej odważny i zachowawczy. Rooney ludzi grzebać w życiorysach młodych ludzi, lubi patrzeć na swoich rówieśników stojąc obok, obserwując, wyciągając wnioski, a później wchodzić w ich buty i wyobrażać sobie ich życie. Baczna z miej obserwatorka, nie da się ukryć.
W Rozmowach z przyjaciółmi poznajemy Frances, artystyczną duszę z marzeniami, z niezbyt wysoką samooceną, która najpewniej zginęłaby w tłumie – czytałeś Normalnych ludzi i ten opis brzmi znajomo? – gdyby nie przyjaźń z przebojową, duszą towarzystwa Bobbie. Na drugim planie jest małżeństwo, Melissa i Nick, którzy pojawiają się w życiu dziewczyn i wprowadzają zamieszanie. Dwa różne światy, różne życiowe doświadczenia, oczekiwani, wartości i sposób wychowania zderzają się ze sobą. To zderzenie odciska się na każdym z bohaterów, budzi fascynację – zdrową i niezdrową.
Przeczytaj też: Normalni ludzie – serial może zaskoczyć, ale wymaga cierpliwości. Recenzja.
Są romantyczne uniesienia, rozmyślania, złamane serca i niespełnione oczekiwania. Są marzenia, pragnienia, problemy młodego człowieka, trudne relacje z rodzicami i żywiołowe dyskusje z przyjaciółmi. Są zagraniczne podróże, czyli coś co Rooney ewidentnie bardzo lubi, zamożni ludzi i zwykli obywatele, którzy codziennie z nadzieją stają przy bankomacie. Są rozterki moralne, sekrety, choroba i przyjaźń będąca w rzeczywistości miłością. Są aspiracje, ambicje i plany na przyszłość, są też zrealizowane plany i pustka.
Czytając Rozmowy z przyjaciółmi, i mając w pamięci Normalnych ludzi, wielokrotnie odnosiłam wrażenie, że pisząc debiutancką powieść Sally nie miała w sobie odwagi do głębszego poruszania pewnych tematów. Nie ma w tej książce pikantnych szczegółów, emocjonalnego rollercoastera, a te najbardziej emocjonalne fragmenty napisane są z lekką rezerwą i wycofaniem. Rozmowy z przyjaciółmi nie wciągają tak mocno, nie intrygują. Właśnie dlatego jestem bardzo ciekawa, jak na tle dwóch pierwszy tytułów wypadnie najnowszy, Beautiful World, Where are You. Myślę, że przeczytam, bo lubię w Rooney pewną prostotę w snuciu opowieści polegającą na tym, że jej bohaterowie nie są przejaskrawieni, mają wiele cech typowych dla osób w ich wieku – bywają irytujący, niezdecydowani, porywczy i zbyt emocjonalni, troskliwi, otwarci, z artystycznym zacięciem i wiecznie poszukujący.
Sally Rooney, bądź jej wydawca, ma też dar do dobrych i prostych tytułów książek. W przypadku Normalnych ludzi tytuł idealnie pasował do głównych bohaterów, a w przypadku Rozmowy z przyjaciółmi sposób prowadzenia opowieści ma formę pamiętnika. Nie czytałam książki w polskim tłumaczeniu, ale mam nadzieję, że udało się w miarę odtworzyć ten styl narracji.