Bardzo lubię te moje małe, skromne, doroczne podsumowania w liczbach. Nieszczególnie dbam o to, żeby były pokaźne, imponujące i wprawiały kogoś w zdumienie czy wywoływały jakiekolwiek silne uczucia. Po prostu lubię usiąść, spisać kilka numerków, zajrzeć w kilka statystyk, powspominać, a czasem nawet wyciągnąć wnioski. Nieustannie dziwi mnie, że niektórym chce się tworzyć podobne podsumowania jeszcze w grudniu, gdy rok się nie skończył. Ostatnio doszłam jednak do wniosku, ze może jest to spowodowane chęcią zamknięcia starego roku w starym roku i wejścia w nowy z czystą kartką. Cokolwiek jest motywacją, zdecydowanie jej nie podzielam.
Kilka liczb z 2021 roku mnie zaskoczyło. Tak naprawdę pozytywnie, bo przez pandemię rok 2020 i 2021 zlewają mi się w jeden, a jedyne, co je odróżnia to mnie strachu i większa swoboda poruszania się, nie wynikająca wcale z mniejszego zagrożenia, a z przejścia do porządku dziennego nad sytuacją.
Co liczby mówią o moim 2021 roku?
1 526.
Z tylu albumów pochodzą piosenki, jakich słuchałam w 2021 roku. Oczywiście w ukryte są tam też single czy EPki, które traktowane są jako albumy. O ulubionych płytach napiszę w osobnym podsumowaniu, ale trochę na ten temat można przeczytać w Monthly na grudzień 2021, gdzie komentuję moje roczne podsumowanie Spotify i zestawiam je z danymi z Last.fm.
11.
Na tylu koncertach byłam. Na dwóch więcej niż w roku 2020, ale dość świadomie tylko na dziesięciu. Po tym, jak w 2019 roku byłam na ponad trzydziestu obiecałam sobie, że zacznę większą wagę przywiązywać do zbierania nowych koncertowych doświadczeń. Chodziło mi o to, żeby zacząć odhaczać koncerty artystów, jakich od lat chciałam zobaczyć, nie przekładając ich na później wybierając koncert kogoś, kogo widziałam już kilkakrotnie. Nie ukrywam, że mocno przyczyniła się do tej zmiany podejścia śmierć Chestera z Linkin Park. Trwam w tym postanowieniu, od trzech lat ciesząc się koncertami tych polskich muzyków, do których albo nie było mi po drodze, albo nie grali. W 2022 roku mam nadzieję poszerzyć listę o kilka zagranicznych koncertów.
1.
Raz byłam za granicą. To jeden z tych wyników, którzy z jednej strony bardzo mnie cieszy, wszak jedna wizyta jest lepsza od żadnej, ale jednocześnie wiem, że gdyby nie pandemia byłoby tego więcej. Tęsknię za podróżowaniem. Na osłodę zdjęcie z gorącego Korfu.
9 567.
Tylu utworów wysłuchałam w minionym roku. Nie ma się co oszukiwać, że są to potężne wyniki, ale nie chodzi przecież o to, żeby nabijać statystyki, prawda?
108.
Pod 108-ką kryje się liczba opublikowanych przeze mnie tekstów. Czy zmalała? Owszem. Czy wiem dlaczego? Tak. Czy mi to przeszkadza? Nie, bo zawsze miałam więcej pomysłów niż zdołałam zrealizować i to się nie zmieniło.
2.
W 2021 roku byłam na koncertach dwóch artystów, których od dawna chciałam posłuchać na żywo. Przeżyłam więc dwa nowe koncertowe doświadczenia. Relację z koncertu Buslava znajdziecie tutaj, nim otwierałam koncertowy 2021 rok, a tutaj z koncertu Ofelii, której koncert niemalże zamykał sezon.
5.
W tyle gier zagrałam. Mówię oczywiście o grach na konsolę, którą odpalam dość rzadko, wybierając między intrygującym serialem a wciągającą lekturą. Gdy już włączę, i zacznę grać, potrafię przepaść na kilka godzin i co ważniejsze, chcieć ukończyć rozgrywkę jak najszybciej. I właśnie dlatego dozuję sobie przyjemność zostawiając granie na okresy, w których mogę zarywać noce i pokonywać przeciwników zapominając o świecie. W grudniu skończyłam A Plague Tale: Innocence, zaczęłam i skończyłam What Remains of Edith Finch, a w listopadzie Life is Strange: True Colors. Może któregoś dnia odważę się, żeby skomentować te tytuły szerzej.
10.
Tyle książek przeczytałam i jest to wynik, z którego jestem bardzo niezadowolona. Czytam dużo, najwięcej artykułów i krótszych publikacji. Brakuje mi jednak czasu, i lekkiej głowy, żeby czytać więcej powieści. Skończyłam natomiast serię Katarzyny Bondy z Saszą, a nie były to szczuplutkie książeczki, które zaczęłam czytać w 2020 roku, pod koniec, o czym wspomniałam w ubiegłorocznym podsumowaniu. Chciałabym wygospodarować więcej czasu na czytanie, mam cały stosik książek, które czekają na swoją szansę. Może po skończeniu studiów mi się uda?
8.
Ósemka odzwierciedla liczbę moich wizyt w kinie. Nie wiem, czy to dużo, czy mało. Wydaje mi się, że widziałam większość produkcji, które chciałam obejrzeć na wielkim ekranie – Diuna, House of Gucci, Spencer. Jednocześnie miniony rok był specyficzny, bo sporo premier przesunięto na jesień, część miała naprawdę niszową dystrybucję. Obecne czasy naprawdę mocno negatywnie wpływają na kulturę oglądania filmów w kinach.