Luty jest najdziwniejszym miesiącem w całym roku. Przynajmniej od kilku lat. Fakt, że po styczniowym lekkim rozruchu wszystko wraca na swoje tory, a nawet nabiera przyspieszenia sprawia, że trudno jest mi godzić wszystkie obowiązki. Łącznie z tym, żeby się wysypiać i pić dużo wody. Zawsze pod koniec miesiąca ogarnia mnie panika, gdy patrzę na listę tematów, które mam rozkopane, ale niedokończone. Monthly na luty zupełnie nie oddaje tego chaosu.
Choć jest lekko oszukane, bo powinno znaleźć się w innym odniesienie do relacji z koncertu Karaś/Rogucki, na którym byłam w czwartek. Tymczasem relacja jest tak rozgrzebana, a zdjęcia dopiero przebrane, że właśnie między innymi ten tekst będzie opublikowany dopiero w marcu. Co poza tym w Monthly? Raczej optymistycznie, choć są dwa politycznie zabarwione tematy. Jest też moja mini recenzja dokumentu o życiu Taylor Swift i dużo serialowych doniesień.
Ostatni powrót Homeland
Trzy tygodnie temu rozpoczęła się emisja ostatniego sezonu serialu Homeland. Produkcji, której jestem wielką fanką, choć nie pamiętam, dlaczego w ogóle zaczęłam ją oglądać i jak na nią trafiłam. W ubiegłym roku obejrzałam ponownie wszystkie wówczas dostępne sezony i z niecierpliwością czekałam na kolejny. A jego premierę przesuwano, tłumaczą się dobrem efektu końcowego.
Główny powód mojego oczekiwania to wcale nie chęć śledzenia dalszych losów Carrie Mathison i dowiedzenia się, jak potoczą się jej losy po kilku miesiącach w rosyjskim więzieniu bez dostępu do leków na chorobę dwubiegunową. Byłam ciekawa, co twórcy wymyślą, w którą stronę pociągną opowieść i oczywiście jak zakończy się ta historia. Na razie jestem zachwycona! Nie chcę za dużo zdradzać, ale powiem, że cieszę się, że Homeland skupia się obecnie przede wszystkim na sprawach politycznych, a nie łóżkowych perypetiach Carrie. Mając osiem sezonów do napisania naprawdę łatwo się pogubić. Homeland miewało gorsze momenty, ale udało mu się z tego wyrwać. Mam nadzieję na godny koniec.
Kings of Leon, Alanis Morissette czyli spełniam kolejne marzenia
Naprawdę nie sądziłam, że pisząc o 2020 jako o obiecującym roku muzycznym tak szybko przekonam się, że ma on szansę być jednym z najbardziej pamiętnych w moim życiu. Co prawda wiem, że wizualizacje według wielu działają cuda, ale żeby aż takie?
W lutym koncert w Polsce zapowiedział zespół Kings of Leon. Jedna z moich ulubionych kapel kilku lat wstecz. Panowie zagrają 24 czerwca na Stadionie we Wrocławiu. Co prawda zanosi się na to, że będzie to kolejny niefestiwalowy koncert w Polsce bez nowego materiału, ale cóż, nie chcę przegapić tej okazji. Więcej o koncercie i biletach przeczytacie tutaj.
Nie mogłam też pozwolić sobie na to, żeby ominąć koncert Alanis Morissette! Już w Muzycznych szortach pisałam, że Kanadyjka zagra w Warszawie 10 października. Teraz mogę napisać, że tam będę. Cieszę się ogromnie, bo Alanis od naprawdę wielu lat jest jedną z moich ulubionych wokalistek. I jakby nie patrzeć jest legendą. O koncercie i biletach można przeczytać tu.
Hayley Williams z Petals for Armor I
Pierwsza zapowiedzi pierwszej solowej płyty Hayley Williams nie była najchętniej słuchanym przede mnie albumem lutego (była nim nowa płyta Green Daya). Mimo tego już sam fakt ukazania się Petals for Armor I uważam za jedno z najciekawszych muzycznie wydarzeń mijającego miejsca. O EPce pisałam już w Szortexcie, więc odsyłam tutaj.
Serialowe powroty i pożegnania, czyli powrót Friends i pożegnanie Boskich
Dość niespodziewanie TVP poinformowało, że wiosną wyemituje ostatni sezon serialu Rodzinka.pl, produkcji która odświeżyła wizerunek stacji i pomogła Małgorzacie Kożuchowskiej pozbyć się łatki Hanki Mostowiak. Muszę przyznać, że był to jeden z nielicznych seriali, które oglądałam na TVP2, choć z sezonu na sezon coraz trudniej było znieść ciągłe krzyki, wrzaski, docinki i przepychanki głównych bohaterów. Serial, bardzo zresztą podobnie do mojej ukochanej Rodziny zastępczej, nie umiał sobie poradzić z dorastaniem dziecięcych bohaterów. Wszystko ma swój czas…
Może po latach aktorzy Rodzinki.pl usiądą na wspólnej kanapie niczym bohaterowie kultowego serialu Przyjaciele. HBO Max wydało bowiem oficjalne oświadczenie informujące, że z okazji 25-lecia pojawi się nowy, specjalny odcinek serialu. Po miesiącach negocjacji udało się podpisać umowy ze wszystkimi zainteresowanymi. Specjalny odcinek, tzw. “unscripted reunion special” trafi do oferty HBO Max w maju, będzie nagrywany w Stage 24, czyli studiu w którym powstawała cała seria. Więcej na ten temat można przeczytać tu.
The Pretty Reckless i Biffy Clyro zapowiadają nowy album!
Nie wspólny, spokojnie. The Pretty Reckless, a raczej sama Taylor Momsen poinformowała, że ich czwarty studyjny album jest już gotowy. Płyta zatytułowana Death by Rock and Roll ma się ukazać w tym roku. Na razie wiadomo jedynie, że zespół pracował nad nią m.in. z Mattem Cameronem oraz że w maju grupa wyrusza w trasę po Stanach Zjednoczonych. Ponieważ ten zespół nie ma złej płyty, a Who You Selling For z 2016 to niedoceniony, rewelacyjny krążek wiem, że Death by Rock and Roll nie rozczaruje. Nie mogę się już doczekać!
Z podobną ekscytacją, choć ciut mniejszą, bo zaspokojoną pierwszym singlem i muzyką do filmu Balance, Not Symmetry czekam na ósmy album Biffy Clyro. Zespół właśnie wydał jego pierwszą zapowiedź, piosenkę Instant History, o której pisałam w Muzycznych szortach w ubiegłym tygodniu.
AXN wraca z serialem Znaki
Pamiętacie serial Znaki AXN, o którym pisałam dwa lata temu podsumowując polski serialowy 2018? Pisałam wówczas, że oglądałam odcinki parami i muszę przyznać, że AXN mnie zaskoczyło. Znaki to nadal serial, któremu bardzo daleko do świetnych propozycji HBO i Canal+, ale widać postęp i chęć dotarcia do widza, który ceni seriale wymagające myślenia i skupienia na fabule. Stacja poinformowała, że od 7 kwietnia rozpocznie emisję drugiego sezonu.
W główną rolę nadal wciela się Andrzej Konopka, którego można będzie niebawem oglądać w serialu Motyw stacji TVN, a scenariusz jest kontynuacją opowieści z pierwszego sezonu. Akcja produkcji toczy się w Górach Sowich, gdzie w niewyjaśnionych okolicznościach giną ludzie. Jedną z zaginionych osób jest córka komisarza Treli, głównego bohatera. W produkcję zaangażowanych jest kilka nazwisk doskonale znanych widzom polskich seriali, m.in. Michał Czernecki (także grający w serialu Motyw), Rafał Cieszyński, Paulina Gałązka, Mirosław Kropielnicki czy Helena Englert.
Jako ciekawostkę, i mini spoiler, powiem, że mnie dużo mniej wciągnęła historia komisarza i jego rodziny, a bardziej tajemnice Gór Sowich, które zostały tajemniczo zaznaczone i owiane magią za sprawą rewelacyjnej roli Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik.
Nowa propozycja producentów serialu Czarnobyl
Brytyjska wytwórnia Sister, która zajęła się produkcją niezwykle popularnego i bardzo udanego serialu Czarnobyl emitowanego w 2019 roku na HBO poinformowała o nabyciu praw do ekranizacji podcastu Tunnel 29. To cieszący się olbrzymią popularnością podcast opowiadający historię grupy niemieckich studentów, z Berlina Zachodniego, który chcąc uciec do Berlina Wschodniego, wykopali tunel. Na razie nie wiadomo, czy powstanie z tego film czy serial, ale Sister stoczyło ostrą walkę o prawa, bowiem należały one do BBC, a nie jest to słaby gracz.
Jak się pewnie domyślacie nie byłaby to pierwsza próba ekranizacji tych wydarzeń. W 2001 roku ukazał się film Der Tunnel, w którym opowiedziano tę historię. Przez lata film się zestarzał, ale obejrzeć warto.
The French Dispatch. Zakochałam się w tej zapowiedzi!
Zakochałam się w zapowiedzi The French Dispatch, nowej komediowej produkcji w reżyserii Wesa Andersona. Te kolory, ta estetyka, te kadry, ta obsada! W filmie zagrali m.in. Adrien Brody, Timothée Chalamet, Steve Park, Bill Murray, Owen Wilson czy Willem Dafoe i Saoirse Ronan. Film ma trafić do kin w lipcu 2020 roku.
Miss Americana, czyli Netflix próbuje pokazać życie Taylor Swift
Nie wiem, czego spodziewałam się po autoryzowanym dokumencie o Taylor Swift, ale chyba bardziej dopracowanej produkcji. Oglądając Miss Americana, dokument w reżyserii Lana Wilson dostępny w ofercie Netflixa, nie mogłam przestać zwracać uwagi na dziesiątki nieostrych ujęć w kluczowych momentach. Zawsze, gdy Taylor mówiła coś ważnego, wyrażała swoje zdanie, ze łzami w oczach opowiadała np. o obsesji szczupłego ciała ujęcia były nieostre. Na przykładzie tej produkcji widać, jak trudno jest stworzyć dobry, dopracowany film dokumentalny. Lana Wilson poległa w realizacji, choć udało jej się pokazać emocjonalną Taylor, dziewczynę która od dziecka była uczona jak być grzeczną i posłuszną kobietą, a teraz wcale nie jest jej z tym dobrze.
Biorąc pod uwagę popularność Swift, fakt że jest największą gwiazdą muzyki rozrywkowej na świecie, której działania mają wymierny wpływ np. na zarobki twórców mniejszych od niej, ten dokument warto obejrzeć. Można dowiedzieć się z niego, jak funkcjonuje przemysł fonograficzny i z jakimi problemami zmaga się osoba poddawana ciągłej ocenie. Jednocześnie jak trudno żyje się z poczuciem, że zawsze trzeba być najlepszym. Taylor komentuje pamiętną sytuację z Kanye Westem, który na rozdaniu nagród MTV wyrwał jej statuetkę ogłaszając, że na nią nie zasługuje. Odnosi się do sprawy molestowania, jakiego dopuścił się jeden z dziennikarzy radiowych czy opowiada o chorobie mamy.
To, co bardzo rzuca się w oczy to pozycja, w której w Miss Americana postawieni się mężczyźni – mamy tutaj albo negatywnych bohaterów albo biernych. Nagrywając w studiu materiał na album Reputation i Lover Taylor jest przywódczynią, wszystkie pomysły wychodzą od niej, przychodzi do studia z gotowymi melodiami, a rola producentów wydaje się być znikoma. Choć widać, że są w świetnych relacjach i doskonale się bawią.
Dla osób, które niezbyt wnikliwie, lub wcale, nie śledzą kariery Taylor Swift, nie interesują się branżą rozrywkową Miss Americana może być dokumentem rewelacyjnym. Dla pozostałych – dokumentem, który trzeba obejrzeć, żeby zobaczyć, co wyszło spod ręki Swift, ale nie dającym mięcha. W dodatku dokumentem, przy którego montowaniu ewidentnie borykano się z brakiem materiału, doklejając fragmenty z koncertów. W jednym momencie widać nawet, że połączono nagrania z dwóch różnych koncertów, udając że tworzą całość.
Przemysł koncertowy ucierpi na Brexicie. Na koronawirusie też.
Gdy Brexit stał się faktem zaczęto się obawiać, że restrykcje wprowadzane przez rząd brytyjski negatywnie odbiją się na przemyśle koncertowym. Incorporated Society of Musicians obawia się, że wprowadzenie nowych przepisów będzie oznaczało, że wszyscy, którzy będą chcieli zagrać koncert w Wielkiej Brytanii, a będą pochodzić z jednego z krajów Unii Europejskiej, będą musieli spełnić tak wiele wymogów formalnych, że przestanie im się to opłacać. I chcieć. Tak naprawdę obawa nie dotyczy koncertów dużych artystów, a małych, dopiero zaczynających swoją karierę twórców, których może nie być stać na opłacenie wiz (£244 dla każdego z członków ekipy), a organizatorów na ściąganie ich do UK.
Według Incorporated Society of Musicians takie zasady to strzał w kolano, zabicie gospodarki i krótka droga do zamknięcia małych i średniej wielkości obiektów koncertowych, które utrzymują się z wydarzeń organizowanych z udziałem mniej znanych twórców. Artykuł na ten temat opublikował The Independent.
Przemysł koncertowy powoli zaczyna zabijać też koronawirus. Artyści odwołują zaplanowane na marzec i kwiecień koncerty w Azji, a w piątek szwajcarski rząd poinformował, że wprowadza zakaz organizowania imprez powyżej 1000 osób. W praktyce oznaczało to natychmiastowe odwołanie koncertów m.in. Halsey i Avril Lavigne. Obie artystki nie znalazły innego terminu, aby wystąpić w Szwajcarii i przeprosiły fanów za sytuację. A ponieważ wirus cały czas rozprzestrzenia się po Europie (i świecie) nie można wykluczyć, że sparaliżuje koncerty do przynajmniej połowy roku, jeśli nie na dłużej. Nawet polski Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej sugeruje, że należałoby wprowadzić zakaz imprez masowych.
Dołączyłam do Klubu 27
22 lutego skończyłam 27 lat. Dziesięć lat temu wydawało mi się, że to taki wiek, w którym nie potrafię sobie siebie wyobrazić. A teraz? Tak niewiele się zmienia. Ulgi i tak już mi nie przysługują, od dwóch lat we wszystkich ankietach jestem w trzeciej kategorii wiekowej… Dołączyłam do Klubu 27 i mam nadzieję, że za rok o tej porze przestanę być jego członkinią. A jeśli nie wiecie, co to Klub 27 to może lepiej dla Was.