Poczułam kilka miesięcy temu potrzebę pozostania na dłużej z jednym bohaterem powieści i uznałam, że chcę lepiej poznać twórczość Katarzyny Bondy. Dość szybko zaopatrzyłam się w serię o psychologu śledczym Hubercie Meyerze, od której zaczęłam, ale po przeczytaniu pierwszego tomu przerzuciłam się na serię o Saszy Załuskiej. Oprócz zaprzyjaźnienia się z bohaterką zależało mi na tym, żeby dostrzegać więcej różnic oglądając serial na motywach tej serii. Do telewizyjnej emisji na antenie TVN trafił właśnie pierwszy sezon – Żywioły Saszy: Ogień. W tytułowej roli można oglądać Magdalenę Boczarską, a akcja toczy się w Łodzi i Trójmieście.
Jak często bywa z ekranizacjami serii książek scenariusz jednego sezonu potrafi łączyć wydarzenia z kilku książek. Właśnie tak jest z Żywiołami Saszy, gdzie w pierwszym sezonie przełożono na serialowy język trzeci tom i zaczęto ujawniać szczegóły czwartego, a żeby wszystko miało przysłowiowe ręce i nogi nie pominięto początku opowieści, czyli pierwszego tomu. Żywioły Saszy: Ogień to jednak w największej części tom zatytułowany Lampiony, którego akcja rozgrywa się w pochłoniętej pożarami i wybuchami Łodzi. Nie jest to w żadnym razie reklama miasta, niewiele go bowiem widać, trudno nawet o ciekawe ujęcia panoramy miasta.
Po latach spędzonych w Wielkiej Brytanii, gdzie przez siedem lat studiowała i doskonaliła się w zawodzie profilerki, Sasza Załuska wraca do Polski i niemal natychmiast otrzymuje swoje pierwsze zadanie. Niechętnie opuszcza córkę i wyrusza do Łodzi, gdzie policja bezskutecznie poszukuje osoby odpowiedzialnej za serię podpaleń i wybuchów. Śledztwo okazuje się wyjątkowo skomplikowane
Opis TVN/Player.pl
Jak wiecie mam konkretne zdanie na temat serialowych propozycji stacji TVN i to zdanie nie zmienia się od lat, ale mimo że nie są to najgenialniejsze i najbardziej wciągające produkcje, odczuwam przyjemność wchodząc w ten typowy dla TVN-u styl narracji, scenografii i emocji. Mając za sobą lekturę trzech części serii opowiadających o Saszy nie raz zastanawiałam się, jak scenarzyści podejdą do tematu, bo Katarzyna Bonda nie pisze książek łatwych do przeniesienia na ekran. Paradoksalnie, ze względu na mnogość postaci, trudniejsze mogłoby być nakręcenie filmu, a serial, zwłaszcza 7-odcinkowy, daje większe pole do rozwinięcia wątków. Byłam też ciekawa, na jakie ustępstwa zgodzi się pójść Bonda, żeby Sasza Załuska była wierna książkowemu wzorcowi, a historia nie straciła zbyt wiele.
Tutaj z pomocą, zwłaszcza w stworzeniu z Saszy twardej i nie dającej sobie w kaszę dmuchać bohaterki, przyszło wieloletnie doświadczenie stacji. Od kilku lat, nieprzerwanie, TVN promuje wizerunek silnych, niezależnych, samodzielnych kobiet. Na dobre zaczęło się od Olgi Sawickiej w serialu Pułapka, później pojawiła się Joanna Chyłka, Agnieszka Polkowska w serialu Szadź, teraz pałeczkę przejęła Julia Żurawska w serialu Tajemnica Zawodowa, która zaczyna dzielić antenowy czas właśnie z Saszą. Nie da się nie zauważyć, że większość tych twardych i bezkompromisowych bohaterek to kobiety po przejściach i z przeszłością, z nałogami i problemami, które się z nimi łączą. Olga, Joanna, Agnieszka i Sasza miały bądź mają problemy alkoholowe. Nie wiem, jak jest z Julią, bo widziałam raptem jeden odcinek Tajemnicy Zawodowej, ale zakładam, że nałogi to cecha charakterystyczna, jaką przypisuje się bohaterkom kryminałów, bo historia Chyłki, seriale Szadź i Żywioły Saszy powstały na motywach polskich kryminałów. Słowem, do listy patentów stacji TVN na udany serial bezsprzecznie należy dopisać powielany archetyp głównej postaci. Jeśli zastanawia Was przymiotnik udany to nie powinien. Żywioły Saszy: Ogień to dobry serial, mieszczący się w kanonie produkcji stacji TVN i dostosowany do oczekiwań ich widzów.
Scenarzyści stojący za serialem Żywioły Saszy: Ogień bezbłędnie opanowali umiejętność operowania zaskoczeniem i kończeniem odcinków tak, żeby widz nie mógł doczekać się kolejnego. Ja na szczęście poczekałam, aż w ofercie Player.pl pojawią się wszystkie, więc nie musiałam przez tydzień zachodzić w głowę, co będzie dalej, ale przypuszczam, że kilka lat temu, gdy o serialach rozmawiało się ze znajomymi w drodze do domu z pracy czy uczelni, nie jeden autobus przepełniony byłby domysłami i oczekiwaniami. No chyba, że siedziałby w nim ktoś, kto ma za sobą lekturę książek Bondy i zdradziłby zakończenie.
Patrząc na Żywioły Saszy: Ogień przez pryzmat starszych seriali stacji TVN powiedziałabym, że skierowany jest raczej do widzów, którym spodobała się Pułapka – zwłaszcza pierwszy sezon – niż fanów zwariowanej Chyłki. O ile sama Załuska brutalna nie jest, o tyle w serialu pojawia się więcej przemocy niż zazwyczaj można oglądać w Chyłce. Podkreślam jednak słowo zazwyczaj, bo w sezonie Rewizja było jej nad wyraz dużo. W Saszy budżet wydaje się jednak jakby większy, a product placement mniejszy. Z ekranu nie wyskakuje nachalna reklama batonika, nikt nie testuje samochodu, ale są wybuchy, ogień i poczucie strachu. Oczywiście nie takie rodem z najlepszych kryminałów, tego poziomu TVN raczej nie osiągnie nigdy, ale dający się lubić, intrygujący i zachęcający do dalszego śledzeni opowieści. Szczególnie wtedy, gdy nie oczekuje się gęstej atmosfery i skomplikowanych zagadek. Choć te ostatnie są i biorąc pod uwagę mnogość wątków w książce, serialowy scenariusz daje radę. Nie wiem, czy to przypadek czy celowy zabieg – myślę, że niefortunny zbieg okoliczności, ale poboczny wątek w Żywiołach Saszy: Ogień jest zbliżony do głównego wątku z czwartym sezonie Chyłki: Inwigilacja. Ale tę myśl rozwinę w kolejnym Maratonie z serialem.
Wypadałoby pewnie napisać też kilka słów o aktorach, bo to przecież oni dźwigają na plecach ciężar serialu. Obsadzona w tytułowej roli Magdalena Boczarska ma szczęście do ciekawych propozycji (lub wygrywania castingów) i zdecydowanie do twarzy jej z bronią w ręku, ciętą ripostą i konspiracją. Arkadiusz Jakubik chyba nie ma w dorobku beznadziejnej roli i choć ta Aleksandra Krysiaka nie zostanie uznana za tą życiową, to jeden z tych polskich aktorów, który rewelacyjnie pokazuje na twarzy emocje i zawsze ufam temu, co pokazują jego oczy. Akurat tak się złożyło, bo polski światek aktorski jest bardzo malutki, że wspólnie z Magdaleną zagrał też w serialu Król Canal+, którego emisja skończyła się z końcem 2020 roku. Oprócz nich trudno nie dostrzec, jak zawsze, genialnej Aleksandry Koniecznej, która, jestem skłonna uznać, mogłaby zagrać każdą postać i zrobiłaby to doskonale. Patrząc na obsadę Żywioły Saszy mogą pochwalić się zestawem naprawdę doskonałych aktorów, co zdecydowanie sprawia, że serial ogląda się jeszcze przyjemniej.